29 sierpnia 2023

Lato u Kurpiów Puszczy Białej: Dni Krzyżowe, kupalnocka, odpusty, Matki Boskiej Zielnej, dożynki...

Między wiosną 2022 a zimą 2023 r. napisałam 5 tekstów nt. roku obrzędowego Kurpiów Zielonych. Już wtedy myślałam o tym, że chciałabym zrobić coś podobnego w odniesieniu do Puszczy Białej. Potwierdziły się moje przypuszczenia: wiele zwyczajów i obrzędów jest podobnych, ale zauważalne są delikatne różnice, a czasem sprawy właściwe tylko Puszczy Białej. Kurpie Biali są mniej reprezentowani w literaturze i to skłoniło mnie do przygotowania tego cyklu. Zaczynamy latem od zwyczajów i obrzędów związanych z tym okresem roku. Na opisanie samych Kurpiów Białych przyjdzie jeszcze czas, a na razie odsyłam Cię do hasła w Wikipedii, które opracowałam i jest dobrym tekstem na początek przygody z poznawaniem Kurpiów z Puszczy Południowej: KLIK. A za chwilę zabiorę Cię w bliższą lub dalszą przeszłość oraz teraźniejszość letnich zwyczajów Kurpiów Puszczy Białej. Opieram się na 
opracowaniu Oskara Kolberga przywołującego relacje z Pniewa, Porządzia, Ochudna i okolic (1870 r.), tekście Bernarda Kielaka, który korzystał m.in. z prac dyplomowych napisanych na studiach etnologicznych na UW, a dotyczących zwyczajów Puszczy Białej, wspomnień z Udrzyna, materiałów zgromadzonych przez Wandę ModzelewskąDobrej lektury!

Okres letni zaczynał się po Zielonych Świątkach, czyli Zesłaniu Ducha Świętego. Dawniej w ciągu trzech dni po Wniebowstąpieniu Pańskim (poniedziałek, wtorek i środa) między Zielonymi Świętami a sianokosami odprawiano Dni Krzyżowe. Ich tradycja sięga V w. Nazwa pochodzi od procesji z chorągwiami, feretronami i krzyżem prowadzonej z kościoła pod przewodnictwem księdza do krzyży i kapliczek wśród pól lub we wsi. Celem było dziękczynienie Bogu za otrzymane dobrodziejstwa i prośby o błogosławieństwo dla urodzajów. Święcono pola, a wierni modlili się litanią do Wszystkich Świętych o uwolnienie od zła, od grzechu, od Bożego gniewu, od sideł szatańskich, od nagłej i niespodziewanej śmierci, od piorunów i gwałtownych burz, od zarazy, głodu i wojny. W poniedziałek polecano odprawiać mszę „w okresie zasiewów”, we wtorek „o uświęcenie pracy ludzkiej” i we środę „za głodujących”. Na Dni Krzyżowe kapliczki i krzyże przydrożne były dekorowane przez mieszkańców. Współcześnie modlitwy te są częścią obrzędu poświęcenia pól, a Dni Krzyżowe jako coś osobnego nie są obchodzone.


Noc Kupały, przypadająca w najkrótszą noc w roku, była tak silnie zakorzeniona na ziemiach polskich, że Kościół rzymskokatolicki włączył do kalendarza chrześcijańskiego zwyczaje, które tego dnia kultywowano. Noc Kupały (od kupy, gromady, zgromadzenia ludzi) stała się nocą świętojańską, czyli nocą po dniu św. Jana Chrzciciela (24 czerwca).

W przeddzień wspomnienia św. Jana, jak zapisał Oskar Kolberg, dziewuchy rwią bylicę i łopian, i zioła te wtykają za belki w izbie, lub też w poszycie dachowe. Ma to pomagać (chronić) od wielkiej choroby lub od morowej zarazy. Kobiety i dziewczęta zbierały zioła przez cały dzień.

Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

W kupalnockowy wieczór gromadzono się nad wodą (rzeki i mniejsze cieki wodne) lub w wypadku ich braku na wzniesieniach za wsią. Chłopcy gromadzili suche gałęzie i drzazgi na ognisko. Omijano powalone drzewa, bo wierzono, że gromadzi się w nich śmierć, a przecież chciano się bawić, celebrować życie. Często ubierano się na biało, na głowę dziewczęta zakładały wianki. W ogniska rozpalane po zachodzie słońca wrzucano bylicę, piołun i inne zioła. Młodzi grali w gry, skakali przez ognisko, popisując się zręcznością. Tworzono dwa koła taneczne, osobne dla kobiet i osobne dla mężczyzn. Przy ognisku bawiono się, śpiewano, tańczono. Kobiety wrzucały do ogniska zioła, wierząc, że dym z nich się unoszący uchroni od złych mocy. Około północy rozniecano mocniejszy ogień, do którego wlewano pozostałości napojów, np. piwa. Zabawa trwała do rana. Dziewczęta wiły wianki z ziół (mięta, ruta, mirt, lubczyk, kwiaty polne i ogrodowe), mocowały na nich świeczki, które zapalały, i po zapadnięciu zmroku puszczały wianki na wodę. Często robiły to w tajemnicy przed chłopcami, szukały ustronnego miejsca, a chłopcy próbowali złapać wianki należące do ich wybranek. Ludzie wróżyli np. przyszły ożenek.

Wierzono, że można znaleźć kwiat paproci, który pojawia się tylko w tę noc. Miał zapewnić dostęp do wszystkich bogactw na świecie. Opowiadano jednak, za ci, którzy znaleźli czarodziejski kwiat, tracili później zdobyte skarby.

Kupalnocka nad stawem w Dębinach, 2023 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Kupalnocka nad stawem w Dębinach, 2023 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Od dnia św. Jana liczono lato i można było kąpać się w rzekach. Wierzono, że święty je ochrzcił, już są bezpieczne. Można też było spać na gołej ziemi. Latem chętnie i często spano na sianie lub słomie w stodole. Na spód kładziono gruby własnej roboty koc, płachtę, deskę (żeby słoma albo siano nie kłuło), coś pod głowę i coś do przykrycia (stare ubranie, pierzyna, koc, kołdra). Noc w stodole bywała bowiem naprawdę chłodna. Zdarzało się również spanie w brogu, czyli pod daszkiem na czterech słupach, pozbawionym ścian, pod którym chowano przed deszczem siano.

Bróg w Nadkolu, 1951 r. Fot. Maria Biernacka. Dokumentacja badań etnograficznych prowadzonych przez Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego. Źródło (dostęp 27 VI 2020 r.).

W wielu parafiach latem odbywały się odpusty i na pewno mogły być wystawniejsze niż te w innych porach roku chociażby ze względu na dobrą pogodę. W Puszczy Białej obchodzono odpusty: na św. Piotra i Pawła w Pniewie (29 czerwca), na Matki Boskiej Szkaplerznej (16 lipca) w Porządziu i Porębie, na Matki Boskiej Zielnej (15 sierpnia) w Sokołowie Włościańskim, na św. Rocha (16 sierpnia) w Sadykrzu. Wspomnienia patronów i patronek parafii czy kościołów wypadające w tygodniu przenoszono na najbliższą niedzielę. Dzięki temu w uroczystościach odpustowych mogło wziąć udział więcej osób niż w dniu powszednim, kiedy czas zajmowała praca w gospodarstwie. Nie zawsze jednak tak było, np. w Porębie odpust zawsze przypadał 16 lipca. Niegdyś w przeddzień odpustu odprawiano nieszpory, we wspomnienie patrona sumę i nieszpory oraz procesję wieczorem, przed sumą i po nieszporach. Później ludzie brali udział w jednym nabożeństwie, najczęściej sumie odpustowej z procesją eucharystyczną, a resztę dnia wypełniały różne rozrywki.
 

Ogłoszenie o odpuście parafialnym poruszało całą społeczność parafialną. Adam Chętnik pisał – w odniesieniu do Puszczy Zielonej, ale na pewno tak samo było w Białej – że przed odpustem był ruch niezwykły. W chałupach myto, czyszczono i szorowano. Przed domami robiono wszelaki porządek świąteczny, posypywano podwórza żółtym piaskiem. Dziewuchy wybierały lepsze stroje, chłopaki myśleli o muzykantach i tańcach, a także o tem, skądby zdobyć grosze na papierosy, gorzałkę i na jaką loterję. A największy ruch w kościele, który ubierano zielem wszelakiem, gałązkami i girlandami, plecionemi z gałązek świerkowych, jałowcu i warkocznika. Gałązkami i kwiatkami z papieru kolorowego ubierały dziewczyny ołtarze, ołtarzyki i obrazy do noszenia po procesji. Proboszcz zapraszał okolicznych księży i dobrego kaznodzieję odpustowego – wybierano kapłanów o doniosłym głosie, który miał się rozchodzić z ołtarza i mównicy postawionej na cmentarzu przykościelnym. Czasem było dwóch kaznodziejów: jeden mówił w świątyni, a drugi na zewnątrz, co wynikało z dużej liczby wiernych przybywających w tym dniu do świątyni – oprócz parafian byli to inni, powodowani pobożnością lub chęcią odwiedzin bliskich mieszkających na terenie danej parafii. Ołtarze budowane przed kościołem przystrajano kwiatami.

Na odpusty ruszano zarówno indywidualnie (pieszo lub wozami), jak i zbiorowo (pieszo w kompaniach, z krzyżem na czele), podobnie jak na niedzielne nabożeństwa. Tego dnia ciągnęli wszystkiemi drogami poważni gospodarze i młodzież rozmaita. Starsi i małe dzieci a młodzież wolała iść na piechotę. Tak sami mogą i pośmiać się i pokiełkować i na borówki do lasu skręcić. (…) Szli gromadkami lub osobno, goniąc się ze śmiechem i dokazując. Jeśli pieszo, to bez butów, bo te, nierzadko jedyne, były za cenne. Nogi obmywano w strugach lub rzeczkach w pobliżu kościoła lub obcierano, i dopiero potem, często tuż przed ogrodzeniem cmentarza kościelnego, zakładano. Poruszano się też wozami żeleźniakami. Dzieci cieszyły się z możliwości zakupów przy objazdowych straganach, a dorośli z szansy odwiedzenia lub zaproszenia najbliższych i uroczystego obiadu w gronie rodziny. Trzeba było jednak odłożyć fundusze, bo odpust bywał kosztowny. Dlatego dzieci i młodzież sprzedawały jagody, ciułały pieniądze np. od chrzestnych. Dodatkiem do domowego budżetu były dochody z wynajmu mieszkań letnikom zjeżdżających się w lipcu.

Procesja odpustowa, w której brały udział osoby należące do asysty procesyjnej, była okazją do podziwiania strojów regionalnych. Uroczystą atmosferę wzmagało bicie dzwonów, zapach kadzideł, chóralne śpiewy i dźwięk dzwonków używanych przez ministrantów. Często prowadzący procesję kapłan niósł Najświętszy Sakrament w asyście najznakomitszych lub najważniejszych osób ze wsi: wójta, sołtysa itp. Warto też zaznaczyć, że w wielu parafiach w Puszczy Białej i bielizna kościelna używana podczas uroczystości, i ornaty księży, i feretrony, są zdobione motywami z haftu białokurpiowskiego i ważnymi dla regionu symbolami, takimi jak zielko.


Procesja eucharystyczna w Porządziu, 1956 r. Fot. Marian Pokropek. Źródło: Gmina Rząśnik. Tuż za miedzą Puszczy Białej, wyd. 2, red. A. Jakim-Morawska, Rząśnik 2017.

Procesja eucharystyczna w Porządziu, 1956 r. Fot. Marian Pokropek. Źródło: Gmina Rząśnik. Tuż za miedzą Puszczy Białej, wyd. 2, red. A. Jakim-Morawska, Rząśnik 2017.

Procesja w Sadykrzu. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Procesja w Sadykrzu, zbliżenie na ornat i alby. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Odświętny charakter odpustu podkreślają stragany na placu przykościelnym i w jego pobliżu. Adam Chętnik tak pisał o odpustowych atrakcjach: najwięcej cieszyły się różne obraźniki, taśniki, loteryjniki, obwarzankarze, piekarze i kiełbaśniki, którzy hurmem zjechali z miast i rozkładali swoje stoły, tasy i kramy, możliwie najbliżej kościoła. Nieraz się kłócili i nawet poturbowali o lepsze miejsce. Niektórzy przyjechali jeszcze na noc, tak samo w nocy przywędrowali dziady, różni ślepcy i kaleki beznogie, ażeby na tak ważny odpust należycie się przygotować. Na tasach, czyli odpustowych rozkładanych straganach, można było kupić dewocjonalia (święte obrazki, medaliki, posążki świętych, różańce), okulary przeciwsłoneczne, instrumenty (ustne harmonijki, trąbki, gwizdki, fujarki, bębenki, dmuchane diabełki wysuwające czarcie różki, koguciki na drucikach, różne ćwierkające lub gwiżdżące ptaszki), zabawki (lalki, baloniki, pistolety na kapiszony i wodę, piłeczki na gumce wypełnione trocinami podobne do jo-jo, plastykowe wiatraczki), biżuterię (pierścionki, korale, broszki) oraz słodycze (cukierki, ciastka, lizaki, lody, watę cukrową).

Odpust w Sadykrzu. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Odpust w Sadykrzu. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Odpust w Sadykrzu. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Zofia Marianna Wróbel z Udrzyna wspominała odpust w Porębie: Zawsze na odpuście była karuzela. (...) Popatrzeć na innych lubiłam i zawsze chodziłam na plac koło remizy, gdzie corocznie rozstawiano karuzelę i gdzie grała głośna muzyka. Trzeba zaznaczyć, że na karuzeli zdarzały się wypadki, jak uderzenie krzesełkiem osoby, która zbyt blisko podeszła do kręconego urządzenia lub wypadnięcie kogoś, kto dobrze nie zabezpieczył się lub źle siedział i wysunął się z krzesełka. Karuzelę kręcili ręcznie ochotnicy, dla których zapłatą była darmowa przejażdżka.

Poza karuzelą były jeszcze inne atrakcje, z których jedni korzystali, inni jako widzowie przyglądali się. Należały do nich różne sztuczki karciane w rodzaju  „jedna karta wygrywa, druga przegrywa, gdzie za określoną stawkę można było popróbować szczęścia, o którym i tak ostatecznie decydował zręczny magik. Dawał od czasu do czasu komuś wygrać, aby zachęcić innych do udziału w tej grze, mającej już coś z hazardu. Często ten wygrywający był wspólnikiem, ale o tym inni nie wiedzieli i dawali wciągnąć się w kosztowną dla nich zabawę. Opowiadano później ku przestrodze, kto ze znajomych dał się tak ograć, ile stracił pieniędzy i kto był tak naiwny, że wierzył w wygraną.

Widzowie również zatrzymywali się przy prowizorycznych strzelnicach, gdzie można było za celny strzał zdobyć wygraną. Chętnych nie brakowało, szczególnie wśród młodych chłopaków. (...) Celem mogła być butelka. Celny strzał rozbijał ją. Prawo do oddania strzału (dwóch, trzech?) zdobywało się po wpłaceniu określonej stawki. Wygraną mogło być wino (...).

Odpust w Sadykrzu. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Odpust w Sadykrzu. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Odpust w Sadykrzu. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Podczas odpustów można było wykonać pamiątkowe zdjęcie u wędrownego fotografa. Było tańsze niż wykonywane w atelier, nie trzeba było wyjeżdżać do miasta, więc ta atrakcja szybko stała się popularna. Na pewno przyjazd fotografa był wydarzeniem. Starano się ubrać jak najlepiej, odpusty bowiem stanowiły okazję do spotkań nie tylko w gronie rodzinnym, lecz także i towarzyskim. Wówczas młodzież z sąsiednich miejscowości mogła się spotkać, bawić, była też okazja ku zalotom. Wykonywano zdjęcia dla siebie, ale też dla innych – dla syna, który szedł na wojnę, dla rodziny, która wyemigrowała za ocean itp. Fotografia traktowana była jako odzwierciedlenie człowieka, niemalże go zastępowała.

Odpusty, jak wspominała Z.M. Wróbel, były bardzo głośne: Grała muzyka, słyszana w całej okolicy. Nabywcy organków próbowali wydobyć z nich znane melodie, dziecina kupionych przedmiotach bębniły, gwizdały, świergotały, trąbiły. Czasem ktoś głośno krzyknął, wrzasnął, jakieś zmęczone dziecko zapłakało, zarżał przestraszony koń. Z grupek młodzieży, która gdzieś tam zebrała się i znalazła wolne miejsce do posiedzenia na trawie, dobiegały głosy mocno podchmielonych kawalerów, śmiechy towarzyszących im panien, odgłosy kłótni, śpiewy. Dawniej uczestniczący w odpuście całymi rodzinami wędrowali na pobliskie łąki i tam biesiadowali. Siedzieli na boronkach rozłożonych na trawie. Popularne były odpustowe muzyki, czyli potańcówki. Jedni tańczyli, inni tylko obserwowali oberki, polki i kontro. Potem potańcówki organizowali w remizach strażacy. Starsi znużeni tą atmosferą zwijali się wcześniej do domów, zabierali spotkanych kuzynów, znajomych i gościli się, do czego każda rodzina była odpowiednio przygotowana. (...) W miarę ubywania uczestników, czyli ewentualnych nabywców, właściciele i organizatorzy zaczynali pakować się, aby przed wieczorem dotrzeć tam, skąd przyjechali.


Na wsiach długo obchodzono staropolskie święto Matki Bożej Jagodnej wypadające 2 lipca. Upamiętniało Nawiedzenie św. Elżbiety przez Maryję i zlało się z przedchrześcijańskim świętem płodności. Opowiadano sobie, że wędrująca do św. Elżbiety Maryja żywiła się po drodze tylko jagodami, bo droga wiodła przez lasy i pustkowia. Wierzono też, że do 2 lipca nie wolno zbierać ani jeść jagód. To samo dotyczyło innych leśnych owoców (poziomek, borówek, malin), ale i agrestu, wiśni, porzeczek. W 1969 r. obchody Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny przesunięto na 31 maja, ale w tradycji ludowej pozostało wspomnienie Matki Bożej Jagodnej.

Dzieci na drodze między Dąbrową a Porządziem, powrót z jagód latem 1955 r. Fot. Marian Pokropek. Źródło: Gmina Rząśnik. Tuż za miedzą Puszczy Białej, wyd. 2, red. A. Jakim-Morawska, Rząśnik 2017.

Latem często organizowano wesela, które składały się z kilku części. Na pewno w międzywojniu powszechne były zrękowiny, trzydniowe obrzędy weselne i poprawiny tydzień po weselu (tzw. psia baba u państwa młodych w nowym gospodarstwie, coś jak dzisiejsza parapetówka). Na wesela spraszano całą wieś. Bawiono się w dwóch domach: w jednym były tańce, w drugim, obszerniejszym, przyjęcie weselne. Ściśle przestrzegano kolejności obrzędów, kultywowano zwyczaje (oracje swata i swatki, pieśni obrzędowe).

Na weselach i zabawach, tj. muzykach, grali miejscowi muzykanci. Wanda Modzelewska zanotowała, że najpopularniejszymi instrumentami na Kurpiach Białych były: skrzypce, basetla, bębenek z brzękadłami (tamburynka), klarnet, później harmonia ręczna, wreszcie pedałówka. Chętnie tańczono oberki i poleczki.


Z.M. Wróbel wspominała: W lecie najważniejsze były żniwa, które kończyła zwózka skoszonego i wysuszonego zboża do stodoły, następnie młócenie połączone z układaniem snopków słomy w celu ich zmagazynowania, wreszcie czyszczenie i przesiewanie ziarna. Gdzieś do połowy lat sześćdziesiątych XX w. w koszeniu dojrzałego zboża, szczególnie w małych gospodarstwach, dominowała praca ręczna z użyciem podstawowego narzędzia, jakim od wieków była kosa. Jeszcze wcześniej używano sierpów.

Żniwa zaczynały się w połowie lipca i trwały około miesiąca, ale bywało, że i do połowy września. To zależało od wielu czynników (pogody, jakości gleby, ilości obsianej ziemi, liczby zaangażowanych osób, rodzaju zasiewów – nie wszystkie zboża dojrzewały w tym samym momencie). Żniwa prowadzono w ramach pomocy sąsiedzkiej, czyli tzw. tłoki. Wspólnie kolejno zbierano plony z pola poszczególnych gospodarzy. Wieczorami u tego, u kogo skończono pracę, odbywała się zabawa (wieczerza i tańce).

Wanda Modzelewska zanotowała: kośnik obalał pokos na ścianę stojącego zboża na pniu, a idąca za nim podbieraczka z sierpem w ręku zbierała za nim pokos i wiązała w snopy wiązadłami, które kręciła z proste słomy. Spieszyć się musiała bardzo, żeby sprzątnąć skoszone zboże przed następnym kośnikiem i jego narzędziem. Pierwszy kośnik ze swoją podbieraczką byli to przodownicy. Oni nadawali tempa jako najzręczniejsi i najbardziej ambitni. Czasem pomagała trzecia młodsza osoba, której zadaniem  było przygotowanie garści słomy na pas do związania snopka. (...) Jeśli tą trzecią osobą był ktoś starszy i silniejszy, to odbieranie zboża mogło odbywać się na zmianę, co dawało częściej chwile wytchnienia. Za to kosiarz miał gorzej, bo taka praca wymagała szybszego tempa – wspominała Z. M. Wróbel. Natomiast W. Modzelewska dodawała: Na ścianę koszono na Kurpiach, na Mazowszu i Podlasiu. Natomiast na Warmii i Mazurach i pomorzu kładziono pokos na ściernisko bez podbieraczki i po kośbie dopiero wiązano i składano w kopy. Obywało się bez rywalizacji i wyścigu pracy. Niemniej była to praca męcząca, żmudna, wykonywana w pozycji pochylonej.

Czasem żniwa zaczynano od obkoszenia, czyli ścięcia pasa zboża od drogi albo jednego pasa wokół całej działki. Takie przygotowanie do właściwych żniw robiono w sobotę, a z pracą ruszano po niedzieli.

Żniwa w Budykierzu, 9 IX 1980 r. Fot. Henryk Rosiak. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 3/4/0/-/389560

Żniwa w Budykierzu, 9 IX 1980 r. Fot. Henryk Rosiak. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 3/4/0/-/389560

Żniwa w Budykierzu, 9 IX 1980 r. Fot. Henryk Rosiak. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 3/4/0/-/389560

Marian Pokropek zapisał: Skoszone zboże układano najpierw w formony, z których 3 dawały snopek. Każdy snopek zabezpieczano, wiążąc go słomianym powrósłem i ustawiano w kopki 
 mendle (grupa pułtuska) lub dziesiątki (grupa ostrowski). Dlatego też Z.M. Wróbel z Udrzyna pisała o stawianiu dziesiątków. Opowiadała: Szybko donosiłam snopki, jeśli jeszcze gdzieś zostały i podawałam tatusiowi, który bardzo starannie je ustawiał, tworząc zgrabne stożki. Do pracy włączały się pozostałe osoby. Tatuś często kończył ustawianie dziesiątka zaczętego przez kogoś innego, poprawiał, wyrównywał. Zboże miało pozostać 3–4 dni na polu i wyschnąć. Lekkie opady wydłużały proces o 1–2 dni. Ciągłe opady i wiatr sprawiały, że snopki trzeba było ponownie ustawiać i czekać, aż zboże wyschnie.

Żniwa. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Żniwa. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Żniwa. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Snopki w Porządziu, 1956 r. Fot. Marian Pokropek. Źródło: M. Pokropek, S. Słojkowska-Affelska, Wędrówki po Puszczy Białej, Pułtusk 2014.


Jak pisał Kolberg, Przy końcu żniw, garstkę żyta ostatnio użętą przez zażynaczkę (przodownicę) pozostawiają żniwiarki na polu na miejscu zwanym 
odłogiem. Pod tę garstkę podkładają kamyczek polny i skórkę chleba, oczyściwszy wprzódy miejsce to (zwane odłóg) z porastających wokół tej garstki chwastów. Było to podziękowanie przepiórce jako symbolowi świata przyrody przez pozostawienie na polu ostatniej garści zboża. Dekorowanego ją polnymi kwiatami i wstążkami. W środku kępki, w wypielonym miejscu, żeby zboże w przyszłym roku było czyste, układano płaski kamień, na nim biały materiał, na którym zostawiano kromkę chleba i sól. Miało to wyrażać życzenie, by chleb rozmnażał się nawet na kamieniu. Przepiórkę strojono tam, gdzie często przechodzili ludzie, by dać znać, że dany gospodarz już skończył żniwa i Przepiórkę nazywano też piepiórką lub pępkiem. Kobiety, strojąc ją, śpiewały:
Przeleć, przeleć, przepiórko, już nie wyjdę w to pólko.
Przeleć, przeleć, sokole, już nie wyjdę w to pole.

W Puszczy Białej długo utrzymał się znany w całej Polsce zwyczaj oborywania przepiórki, który miał zapewnić obfite zbiory w kolejnym roku. Odbywało się to tak: parobczaki chwytają każdą z dziewuch, t. j. biorą je jeden z nich za jedną, drugi za drugą nogę a trzeci za głowę i obwłóczą naokoło tej garstki czyli oborują niemi miejsce; a czynność tę nazywają oboraniem  piepiórki. Wyróżniona w taki sposób dziewczyna mogła być dumna. Wanda Modzelewska skomentowała zwyczaj: To był honor! Kolberg zaznaczył: jeśli zaś liczba dziewuch jest przeważającą, i czują one iż mogą sobie z chłopakami dać radę, wtedy umienia się postać rzeczy, i chłopcy zmuszeni są w ten sposób oborywać ową przepiórkę, wleczeni przez płeć żeńską. Garstka ta pozostaje na polu.

Po ustawieniu dziesiątków zagrabiano rżysko. Zgrabione resztki zboża, nazywane zgrabkami, pozostawiano na polu do wysuszenia, a następnie przewożono do stodoły do wymłócenia. Zwózka wysuszonego zboża do stodoły wymagała pracy co najmniej dwóch osób: woźnicy i osoby układającej snopki na wozie (gospodarz) oraz osoby idącej obok wozu lub na nim jadącej, na polu podającej gospodarzowi dziesiątki do układania na wozie (robiono to ręcznie albo za pomocą wideł), a potem znoszenia z wozu do stodoły, podając gospodarzowi, który ustawiał dziesiątki. Jeśli była trzecia osoba, często młodsza, pracowała w zasieku – podawała lub odrzucała snopki. Wierzono, że gdy gospodarz zawoził do zagrody pierwszą furę zebranego zboża, należy wypuścić bydło. Dzięki temu myszy miały opuścić zabudowania, a zboże można było spokojnie przechować.

Układanie zboża na wozie, Udrzyn. Źródło: Z.M. Wróbel, Wspomnienia i nie tylko... (1941–1960). Udrzyn – wieś w Puszczy Białej. Liceum Pedagogiczne w Pułtusku, Pułtusk 2020.

Wyjazd do stodoły, Udrzyn. Źródło: Z.M. Wróbel, Wspomnienia i nie tylko... (1941–1960). Udrzyn – wieś w Puszczy Białej. Liceum Pedagogiczne w Pułtusku, Pułtusk 2020.

Następną czynnością była młocka. Początkowo młócono cepami na klepisku w stodole, co było czasochłonne, bo mogło zająć wiele tygodni (nawet do wiosny!). Cepami uderzano w górną część zboża rozłożonego na klepisku, by wydobyć ziarno. Rozpoczynano jednak od zgrabek, bo miały mniej ziarna, które przeznaczano np. na paszę dla zwierząt. Młócono grykę i proso, podobnie też len. Wymłócone ziarno zmiatano na gromadkę. Słomę wykorzystywano do ścielenia zwierzętom i na sieczkę.

Mężczyzna przenoszący worek wymłóconego zboża, Udrzyn. Źródło: Z.M. Wróbel, Wspomnienia i nie tylko... (1941–1960). Udrzyn – wieś w Puszczy Białej. Liceum Pedagogiczne w Pułtusku, Pułtusk 2020.

Od ok. 1914 r. zaczęto używać konnej młockarni, która poruszała się za pomocą kieratu. Maszynę mieli jednak tylko bogatsi gospodarze, bo cepów używano na wsi co najmniej do II połowy lat 50. XX w. Do konnej młockarni potrzebne były trzy osoby: jedna wkładała zboże do maszyny, druga podawała snopki i usuwała wymłóconą słomę, trzecia zajmowała się zwierzęciem. Czas pracy skrócił się z kilku tygodni do kilku godzin, gdy po II wojnie światowej wprowadzono maszyny szerokomłotne. Można je było wypożyczyć z kółka rolniczego. Pracowano wówczas taśmowo, każda osoba miała inne zajęcie. Na czas pracy zawiązywano spółkę gospodarzy, którzy umawiali się, gdzie ma przyjechać maszyna. Starano się sprawiedliwie liczyć czas pracy i uczciwie pracować, by w kolejnym roku nie mieć trudności ze znalezieniem wspólników do młócki.

Grupa sąsiedzka zebrana do młocki szerokomłotną młockarnią, Udrzyn, II połowa lat 50. XX w. Źródło: Z.M. Wróbel, Wspomnienia i nie tylko... (1941–1960). Udrzyn – wieś w Puszczy Białej. Liceum Pedagogiczne w Pułtusku, Pułtusk 2020.

Po młocce trzeba było oczyścić ziarno, czyli oddzielić je od plew za pomocą wialni. Pracowały dwie osoby: jedna szuflą wsypywała porcje wymłóconego ziarna, druga kręciła korbą, by uruchomić wiatrak i ruszające się rafki (sita). Powstały wiatr wydmuchiwał plewy z tyłu maszyny, sita oczyszczały ze śmieci, a z przodu wysypywało się czyste ziarno. W powietrzu unosiły się tumany kurzu i pyłu, a hałas uniemożliwiał porozumiewanie się. Wialnie mogły być mechaniczne, poruszane za pomocą kieratu ciągniętego przez konia. Wówczas potrzebna była trzecia osoba, która zajmowała się zwierzęciem.

Ze słomy i z roślin zielonych robiono sieczkę, którą karmiono zwierzęta. Sieczkarnię obsługiwały dwie osoby: jedna kręciła korbą, druga wkładała słomę i popychała je do przodu. Zdarzały się wypadki (zmiażdżenia i obcięcia palców). Sieczkę cięto cały rok. Od wiosny do jesieni dominowały rośliny zielone: trawy, zielska, koniczyna, pokrzywa.

Szykowano zboże, które w większych ilościach zawożono do młyna na przemiał. Mniejsze ilości mielono ręcznie najczęściej w żarnach.

Na drodze za wsią Porządzie podczas powrotu z Dalekiego-Tartaku, 1956 r. Od lewej: Anna Abramczyk, w środku jej córka Barbara (po mężu Piecychna), obok najstarszy syn Józef. Chłopic przy snopku zboża to najmłodszy syn Stanisław. Fot. Marian Pokropek. Źródło: Gmina Rząśnik. Tuż za miedzą Puszczy Białej, wyd. 2, red. A. Jakim-Morawska, Rząśnik 2017.

W dzień 1 sierpnia (dzień ten nazywano 
Ś. Piotr w okowach), jak wierzono, mają pioruny palić snopki wiązane. By temu zapobiedz, nie biorą się wcale do roboty, lecz świętują do południa. Te wierzenia miały źródło w przedchrześcijańskim kulcie Perkuna. Dzień 1 sierpnia nazywano świętem Palikopy. Uważano, że jeśli budynek zapalił się od pioruna, nie należy go gasić. Świętowano do południa, powstrzymując się od pracy w polu.

W Przemienienie Pańskie (6 sierpnia) Kurpie Biali pościli do południa. Nie wypuszczali też bydła na pastwisko. Dopiero po południu pracowano, a bydło szło na wypas.

W okresie letnim ważną uroczystością jest Wniebowzięcie NMP (15 sierpnia). Jest obchodzona od ok. V w. Jej zwyczaje i druga nazwa, czyli Matki Boskiej Zielnej, wywodzą się z obrzędów przedchrześcijańskich. W okresie zbioru płodów ziemi święci się związane w bukiet kwiaty, zioła, owoce, zboża i warzywa. W antycznym Rzymie w podobnym terminie świętowano Nemoralia na cześć bogini Diany (Artemidy), patronki przyrody. Podobne święto obchodzili Słowianie, którzy, celebrując okres żniw i zbiorów płodów rolnych, składali za nie podziękowanie Mokoszy, bogini wilgotnej ziemi, która daje życie, Marzannie, bogini śmierci i odrodzenia, oraz Dziewannie, bogini ziół i kwiatów.

W białokurpiowskich kościołach święcono bukiety ze zbóż i ziół (żyto, jęczmień, pszenica, gryka, len, konopie, olszyna, piołun i krwawnik). Dokładano makówki, groch, marchew, pietruszkę z natką, cebulę ze szczypiorem oraz polne kwiaty. Czasami dobierano kłosy z wieńców dożynkowych, jeśli uroczystości dożynkowe już się odbyły. Bukiety przechowywano zazwyczaj zatknięte za świętym obrazem. W razie potrzeby wykorzystywano je w praktykach leczniczych, magicznych, ochronnych, np. zawieszone w oknie miały chronić przed ogniem. Zboże z bukietu wykruszano i używano do zasiewu wraz ze zbożem nieświęconym, aby się rodziło, i aby robactwo go nie suszyło.

Dzień Matki Boskiej Zielnej w PRL stracił status dnia wolnego od pracy. Podobnie było z innymi tradycyjnymi świętami (trzeci dzień Bożego Narodzenia, trzeci dzień Wielkanocy, drugi dzień Zielonych Świątek, święto Matki Boskiej Królowej Polski 3 maja). Jednak zlikwidowanie tych świąt nie oznaczało, że ludzie przestali je obchodzić i świętować. Tradycyjnie chodzili do kościoła, nie podejmowali prac w gospodarstwie, poza koniecznymi i nie wykonywali prac polowych. Na ta jednak mogli sobie pozwolić rolnicy, rzemieślnicy, czyli ludzie pracujący, jak to określano, na swoim. Wszyscy ci, którzy pracowali w przedsiębiorstwach, zakładach, instytucjach państwowych lub spółdzielczych, które nie tak jak wiele różniły się od tych pierwszych, musieli w zlikwidowane święto, każdy zwykły dzień, iść do pracy. (...) Nauczyciele i inni pracownicy oświatowi nie mogli powiedzieć, że pracują „na swoim. Przychodzili do pracy, gotowi byli ją podjąć, tylko nie mieli, kogo uczyć. Jedni uczniowie sami dawali sobie wolne, innym po prostu nie pozwalali na wyjście do szkoły rodzice. Dotyczyło to głównie święta Trzeciego Maja. Inne wypadały po prostu dni wolne od nauki  w wakacje, ferie – opowiadała Z.M. Wróbel.

Dawniej w dniu wspomnienia św. Rocha (16 sierpnia) składano Kościołowi dary w naturze: zboża, len, płótno, żywe kwiaty. Święty jako patron od zarazy był czczony w wielu parafiach. Modlono się do niego, by chronił ludzi i zwierzęta przed epidemiami. Miał swoje ołtarze, figury, feretrony, był patronem kościołów i parafii. Ten dzień był więc nierzadko odpustem, np. w Sadykrzu, nazywany odpustem pasterskim. Dlaczego?

We wspomnienie św. Rocha przed kościołem rozpalano ognisko z jałowca i świerczyny. Po przybyciu księdza z kropidłem i wodą święconą ministrant oznajmiał dudnieniem bębna gotowość rozpoczęcia obrzędu. Wówczas na plac przykościelny schodzili się gospodarze ze swoim inwentarzem. To oni tego dnia zajmowali się zwierzętami, bo pasterze wiejscy mieli wolne. Często też z kościoła procesyjnie wychodzono na wygon, gdzie gromadzono bydło i konie sprowadzone z wiosek. Procesja szła z księdzem, chorągwiami, feretronami i wiernymi śpiewającymi nabożne pieśni. Zwierzęta po wyświeceniu wodą święconą wpędzano w smugę dymu z ogniska, czemu towarzyszyło dudnienie bębna. Robiono to trzy razy. Przepędzanie zwierząt przez ogień to ślad dawnych magicznych praktyk walki z morowym powietrzem i pomorem bydła, jakie szerzyły się na Kurpiach w XVIII–XIX w. Praktyka ta była wyrazem wiary w oczyszczającą moc ognia broniącego przed chorobami, odpędzającego zło. W Sadykrzu, gdzie czczono św. Rocha, zwierzęta spędzano i święcono przed obrazem patrona.

W Puszczy Białej zwyczaj zanikł na przełomie XIX i XX w. Zauważono, że gdy ktoś nie zaprowadził bydła na święcenie, nie padło. Co więcej zdarzały się przypadki poranienia zwierząt i ludzi, przebywających w tłoku i ścisku. Odchodzono od dawnych wierzeń, w Sadykrzu pozostawiono jednak nazwę odpustu pasterskiego.

Obryte, przed wyruszeniem procesji do Sadykrza w dniu odpustu św. Rocha. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Procesja z Obrytego do Sadykrza w dniu odpustu św. Rocha. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Procesja z Obrytego do Sadykrza w dniu odpustu św. Rocha. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Procesja z Obrytego do Sadykrza w dniu odpustu św. Rocha. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Procesja z Obrytego do Sadykrza w dniu odpustu św. Rocha. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Procesja z Obrytego do Sadykrza w dniu odpustu św. Rocha. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Odpust św. Rocha w Sadykrzu. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Odpust św. Rocha w Sadykrzu. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Odpust św. Rocha w Sadykrzu. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Odpust św. Rocha w Sadykrzu. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).
 

W końcu sierpnia wspominano św. Bartłomieja, patrona bartników. Dzień 24 sierpnia wyznaczał termin letnio- jesiennego opatrywania barci i pobierania miodu. Warto jednak zauważyć, że historycznie członkowie bractw bartnych w Puszczy Białej oddawali dań miodową biskupowi 15 października, we wspomnienie św. Jadwigi.

Miodobranie było okazją do zabawy, śpiewów i tańców. Urządzano popisy wchodzenia na barć, pokazy podbierania miodu. Można było degustować miód. Często tańczono w korowodach, a dziewczęta z dziewczętami. Opowiadano sobie historie i dzielono doświadczeniem. Wieczorem rozpalano ogniska i bawiono się do późna.

Ul szafkowy w Kamieńczyku, 1951 r. Fot. T. Kulesza. Dokumentacja badań etnograficznych prowadzonych przez Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego. Źródło (dostęp 27 VI 2020 r.).


Kapliczka św. Ambrożego, w tle chata bartna, Skansen im. Marii Żywirskiej w Brańszczyku, 2021 r. Fot. B. Siwek. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Na zakończenie prac żniwnych organizowano dożynki. Odbywały się krótko po uroczystości Matki Boskiej Zielnej zgodnie z przysłowiem Na Wniebowzięcie pokończone żęcie. Kolberg pisał: zażynaczka (...) bierze inną garść zboża, dodaje do niej polnych kwiatów, i uwiwszy z tego równiankę czyli bukiet, idzie z nim i z całą gromadą żniwiarzy przed dom gospodarzy wśród śpiewu. Jedną z pieśni znamy z pracy dyplomowej B. Ogrodzkiej-Kalkhoff nt. elementów teatru ludowego w obrzędowości Puszczy Białej:
Stoi przepiórka na odłogu
Dożelim żytka chwała Bogu
Plon niesiemy plon,
w gospodarza dom
żeby dobrze plonowało,
żeby z korca choć sto dał.

Poniżej nieco inna wersja tej pieśni.


Wieniec wkładano na głowę przodownicy, czyli najbardziej pracowitej dziewczynie. O zachodzie słońca ruszano w pochodzie. 
Gdzie istniały folwarki, wieniec zanoszono do pana, w samodzielnych wsiach, w tym kurpiowskich, często do sołtysa albo do najbogatszego gospodarza, nierzadko do Kurpia, u którego pracowali parobkowie. W Puszczy Białej bowiem Kurpie mieli duże gospodarstwa i mogli mieć parobków do pomocy w pracy. Młodzieńcy uderzali w kosy, a dziewczęta śpiewały:
Roztwórzcie nam szerokie wierzeje,
bo już się żyto na polu nie chwieje
Dożęliśmy to przy ugorze,
Chwała Ci za to, Panie Boże.
Plon, niesiemy plon
do naszego Pana w dom.

Czasem młodzieńcy, kryjący się w zaroślach albo za rogiem zabudowań, oblewali wieniec na głowie dziewczyny wodą. Miało to zapewnić ochronę przed suszą w przyszłym roku. Pan lub gospodarz odbierał wieniec, stawiał lub wieszał w widocznym miejscu, a potem przemawiał. Następnie częstował piwem i jedzeniem. Miejscowi muzykanci zaczynali grać, a zgromadzeni się bawić. Anna Gorczyńska zanotowała przyśpiewki skierowane do panien:
Chodź koło wozu,
nie trzymaj się osi,
nie daj chłopu gęby,
choć cię ładnie prosi.

Kobietom dojrzałym śpiewano:
Jedna baba osialala,
a druga się wściekła.
Trzecią diabeł okulbacył,
Pojechał do piekła.

Początkowo dożynki byłym świętem wiejskim. Właściciel folwarku, gospodarz, u którego pracowano, albo sołtys wiejski urządzał zabawę (okrężne). Było to przyjęcie z muzyką zakrapiane alkoholem. Później okrężnem nazywano poczęstunek z trunkami, muzyką i tańcami organizowany przez gospodarza nie tylko po żniwach, ale i po wykopkach, postawieniu domu, krojeniu kapusty itp.

 
Zwyczaj dożynek gminnych, powiatowych i parafialnych, które organizowały władze samorządowe i partie chłopskie, a także kółka rolnicze, duchowieństwo i szkoły, upowszechnił się w międzywojniu. Dożynki były okazją do manifestacji dumy z przynależności do chłopstwa i bycia rolnikiem. Urządzano wówczas wystawy rolnicze, festyny, a także występy ludowych zespołów artystycznych. Uroczystości odbywały się zawsze w niedzielę. W kościołach święcono obrzędowe pieczywo oraz wieńce, które wykonywali mieszkańcy wytypowanych wcześniej wsi albo wszystkich należących do parafii lub gminy. Z czasem w wieńcach dominować zaczęła symbolika religijna – wieńczono je krzyżami, hostiami, kielichami i koronami. Tak o dawnych wieńcach dożynkowych w 2018 r. mówiła Halina Witkowska z Leman: Kiedyś wieńce były prostsze, tradycyjne miały kształt korony. Od lat wieńce przybierają już różne formy. Robiły je nasze babcie, niektóre z nich już nie żyją. Pamiętam, jak za każdym razem umieszczały w wieńcu wizerunek Matki Bożej lub symbol religijny. Potem urządzano zabawę: tańczono, śpiewano.

Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Korowód dożynkowy. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Korowód dożynkowy. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Korowód dożynkowy. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Korowód dożynkowy. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Korowód dożynkowy. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Korowód dożynkowy. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki. Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Organizowano też dożynki innego typu, np. dla organizacji młodzieżowych, ale też ogólnopolskie  prezydenckie w Spale.

Dożynki powiatowe powiatu pułtuskiego w Szkole Rolniczej w Golądkowie (gmina Winnica) w okresie międzywojennym. Młodzież z Porządzia w strojach regionalnych i zaproszeni goście. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Kurpianka z Puszczy Białej z wieńcem dożynkowym na zjeździe Związku Młodzieży Polskiej w 1938 r. w Warszawie. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Kurpianki Białe z wieńcem dożynkowym na zjeździe Związku Młodzieży Polskiej w 1938 r. w Warszawie. Zdjęcie z czasopisma „Młoda Wieś”.


Po II wojnie światowej władze komunistyczne zawłaszczyły zwyczaj, czyniąc z niego święto plonów 
o świeckim charakterze.

Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).
Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Dożynki w Długosiodle, lata 70. XX w.? Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Delegacja z Brańszczyka (kobiety w czepkach szlacheckich) na dożynkach województwa ostrołęckiego w Sypniewie w 1987 r. Fot. Sławomir Olzacki. Źródło (dostęp 8 II 2020 r.).

Odbywały się jednak dożynki parafialne. Po 1989 r. powrócił religijny charakter dożynek samorządowych.


Ponownie Halina Witkowska z Leman o wieńcach dożynkowych: Wieniec powinien być wykonany ze wszystkich kłosów zbóż, uprawianych na danym terenie: żyta, owsa, jęczmienia, pszenicy, pszenżyta Jest podziękowaniem za plony. Do jego wykonania można użyć też ziaren zbóż. Można dodać kwiaty i zioła, ale symbolicznie, bo są święcone wcześniej, 15 sierpnia podczas uroczystości Matki Bożej Zielnej. Niektórzy dodają owoce i warzywa, ale dawniej nie było tego zwyczaju. Najważniejsze są kłosy zbóż. (...)

W jednym roku, gdy nasza wieś zrobiła z kłosów gromnicę na platformie wysypanej ziarnami kaszy jaglanej, na gromnicy znalazł się wizerunek Matki Bożej. W innym roku zrobiliśmy z kłosów serce z krzyżykiem u góry z owoców lipy, na platformie, na której każde zboże zostało uwidocznione. Zrobiliśmy to serce na kształt obrazów, jakie nosimy w procesji, czyli po obu jego stronach były wizerunki religijne.

Co roku staramy się zrobić inny wzór. Pięć lat temu wymyśliliśmy scenę z zakończenia żniw, tego już teraz nie ma, tzw. „przepiórkę. Platforma została posypana czarną ziemią, na niej powstało rżysko – oddałam słomę do robienia łańcuchów zdobiących choinkę. W rogu stał snopek zboża, na nim została oparta kosa. Przy snopku, na wiązce zboża siedział dziadek w lnianej koszuli i czapeczce. W prawej ręce trzymał drewnianą łyżkę, a w lewej gliniane dwojaki. Jedzenie przyniosła mu żona. Miała na sobie białą bluzkę, pasiastą spódnicę i kolorową chusteczkę, spod niej wystawały warkocze. Stała i w prawej ręce trzymała sierp, a lewą dekorowała zostawioną na polu ostatnią kępę kłosów kwiatami; to była ta „przepiórka. Pośród kłosów leżał kamień, a na nim kawałek chleba dla przepiórek i innych ptaków, które przylatują na pole. Obok snopka leżały lniane wołki z ziarnem. Po rogach platformę udekorowaliśmy kłosami, prawdziwymi kwiatami i kwiatami zrobionymi z przefarbowanych na czerwono kłosów, ich środki to były ziarenka. Dostaliśmy wtedy III nagrodę na Dożynkach Powiatowo-Gminnych w Pniewie. (...)

Oczywiście, nie sama wykonuję wieńce i nie co roku. Potrzebne jest kilka osób. Trzeba pracować codziennie przez tydzień po 3–4 godziny. Niektórzy nie robią wieńca, ale służą radą. Wieniec to najczęściej dzieło kobiet. Mężczyźni pomagają, np. spawają platformę, nadają wieńcowi kształt z drutu. Gdy wieniec jest ciężki, niosą go we czterech, a jak nie – to we dwóch i z nimi dwie kobiety. Jeszcze układa się na platformie chlebek i nazwę miejscowości. Gdy wieniec zostaje w kościele przez tydzień, zabieramy chlebek i nim się dzielimy. Przeważnie wykonanie wieńca jest w gestii sołtysa (...). Współczesne wieńce podobają mi się, tylko się dziwię, że ludzie odchodzą od wizerunków Matki Bożej i Jezusa, którzy czuwają nad plonami, a przecież im chcą dziękować za plony. Najbardziej zdziwił mnie ostatnio wianek-kombajn. Przecież jest tyle znaków Bożych związanych ze żniwami, że nie trzeba wybierać takiego kształtu. Ludzie mogą zrobić wieńce arcydzieła. Ale najważniejsze, by zrobili wieniec sami, a nie kupili od innych.
 

Współcześnie organizowane są dożynki gminne, parafialne (często gminno-parafialne), powiatowe, diecezjalne, wojewódzkie. Zdarza się, że dożynki gromadzą ludzi w otwartym w 2014 r. Skansenie im. Marii Żywirskiej w Brańszczyku, dzięki czemu można się zapoznać z tradycjami wsi kurpiowskich Puszczy Białej. Popularnym elementem współczesnych dożynek są stoiska kół gospodyń wiejskich z regionalnymi wyrobami, m.in. kulinariami.

Dożynki gminno-parafialne w Brańszczyku (teren Skansenu im. Marii Żywirskiej), 2021 r. Fot. B. Siwek. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki gminno-parafialne w Brańszczyku (teren Skansenu im. Marii Żywirskiej), 2021 r. Fot. B. Siwek. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki gminno-parafialne w Brańszczyku (teren Skansenu im. Marii Żywirskiej), 2021 r. Fot. B. Siwek. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki gminno-parafialne w Brańszczyku (teren Skansenu im. Marii Żywirskiej), 2021 r. Fot. B. Siwek. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki gminno-parafialne w Brańszczyku (teren Skansenu im. Marii Żywirskiej), 2021 r. Fot. B. Siwek. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).
 
Dożynki gminno-parafialne w Brańszczyku (teren Skansenu im. Marii Żywirskiej), 2021 r. Fot. B. Siwek. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki gminno-parafialne w Brańszczyku (teren Skansenu im. Marii Żywirskiej), 2021 r. Fot. B. Siwek. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Dożynki gminno-parafialne w Brańszczyku (teren Skansenu im. Marii Żywirskiej), 2021 r. Fot. B. Siwek. Źródło (dostęp 29 VIII 2023 r.).

Na koniec przywołam związane z okresem letnim przysłowia, powiedzenia i porzekadła, które zanotowała Wanda Modzelewska, prowadząc badania na Kurpiach Białych w I połowie XX w. Oto one:
  • Czyja kosa pierwsza, tego łąka szersza.
  • Piotrze, Pawle, Wicie czy kolanko jest w życie? Nic nie widać, panie, aż ptactwo śpiewać przestanie.
  • Na święty Wawrzyniec [10 sierpnia – przyp. M.W.K.] orzech jak wyrębieniec.
  • Ostałem się samotny jak ten kłos na ściernisku.

Możesz współtworzyć tę opowieść! Osoby, które są w stanie uzupełnić artykuł o fakty, wspomnienia albo zdjęcia, proszę o kontakt. Dzięki temu będzie pełniejsza.

Kończę ciekawym przedstawieniem Maryi Żniwnej w stroju białokurpiowskim. To zagadka: czyjeś wyobrażenie czy odbicie jakichś miejscowych wierzeń? Może nawiązanie do jakiegoś wizerunku z regionu? Nie wiem, ale może Ty wiesz?


Bibliografia
Źródła
Materiały drukowane
Kozłowski B., Folklor muzyczny i taneczny Puszczy Białej. Pieśni i tańce, widowisko weselne, obrzędy i zwyczaje, Warszawa 2004;
Modzelewska W., Materiały o kulturze i sztuce ludowej Polski, red. E. Miecznikowska, Toruń 2022;
Pokropek M., Słojkowska-Affelska S., Wędrówki po Puszczy Białej, Pułtusk 2014.

Wspomnienia
Wróbel Z.M., Wspomnienia i nie tylko... (1941–1960). Udrzyn – wieś w Puszczy Białej. Liceum Pedagogiczne w Pułtusku, Pułtusk 2020.

Prasa
Bez wieńca ani rusz, „Tygodnik Ciechanowski”, 2018, nr 35, s. 16.

Opracowania
Gorczyńska A., Z szumu sosen Puszczy Białej, Pułtusk 2008;
Kielak B., Zwyczaje doroczne Puszczy Białej, „Rocznik Mazowiecki”, 15 (2003), s. 239–252;
Kmoch M.W., Kapliczki, figury i krzyże przydrożne w gminie Jednorożec, Jednorożec 2015;
Taż, Na skraju Kurpiowszczyzny. Parafia pw. św. Floriana w Jednorożcu, Jednorożec 2020;
Święto Matki Boskiej Jagodnej (dostęp 29 VIII 2023 r.);
Żywirska M., Puszcza Biała. Jej dzieje i kultura, Warszawa 1973.


Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz