17 marca 2022

Boże Obiady i puste noce na Kurpiach Zielonych

„Kurpie są współcześnie jednym z nielicznych regionów, gdzie wciąż żywe są spotkania o charakterze religijnym. Jednym z nich jest Boży Obiad – katolicki odpowiednik mickiewiczowskich Dziadów. Podczas całodobowego nabożeństwa zgromadzeni modlą się za dusze zmarłych. Spotkanie połączone jest ze mszą świętą, a także – jak sama nazwa wskazuje – poczęstunkiem dla wszystkich uczestników”. Tak zaczyna się opis audycji w Programie Drugim Polskiego Radia z 19 III 2020 r.

Jestem ciekawa, czy kiedykolwiek słyszeliście o tym zwyczaju. Mnie się obiło o uszy to hasło kilka lat temu, ale nigdy się nie zagłębiałam w temat. W listopadzie 2020 r. postanowiłam poświęcić czas na poznanie zwyczajów pogrzebowych Kurpiów. Przeprowadziłam live na fanpage’u (pierwszy z gościem!), było kilka postów tematycznych na stronie i wpis na blogu. Wyniki ankiety w grupie na Facebooku przekonały mnie, że chcecie dowiedzieć się więcej o postrzeganiu śmierci przez Kurpiów, o zwyczajach i wierzeniach związanych ze śmiercią i pogrzebem. Stąd też ten wpis. Większość materiały zaprezentuję w osobnym artykule.

Dziś skupię się właśnie na wspomnianych na wstępie Bożych Obiadach, by zamknąć temat w jednym tekście, by też był łatwo dostępny. Jest to o tyle ciekawe, że dawniej obrzęd ten był rozpowszechniony w całej Polsce, dziś przetrwał jedynie punktowo. W tym na Kurpiach. O co w nim chodzi, jak przebiega? Zapraszam!

Geneza i znaczenie
Zanim przejdę do opisu obrzędu na Kurpiach, wyjaśnię, stąd w ogóle idea takiego spotkania. Współwystępowanie jedzenia i picia z modlitwą za zmarłych, za dusze przodków i przodkiń, to zwyczaj z czasów przedchrześcijańskich. U Słowian była to tzw. strawa. Na mogiłach zmarłych zostawiano jedzenie, by mogły się nim pożywić dusze. Katolicka oprawa spotkania upowszechniła się w XVII w., a na wieś trafiła w wieku XIX.

Na pewno z ideą Bożych Obiadów łączą się zwyczaje, które znamy np. z Wigilii Bożego Narodzenia. Puste nakrycie dla „zbłąkanego wędrowca” (tak naprawdę chodziło o duszę zmarłej osoby z rodziny), zostawienie posiłku na stole po jego ukończeniu, by nocą dusze mogły posilić się… Nie inaczej jest ze śniadaniem wielkanocnym. Jajko to nie tylko symbol zmartwychwstania Jezusa, to też symbol przesilenia wiosennego, nowego ja”, życia dla tych, którzy już pomarli. Do dziś zamieszkujący w Polsce prawosławni i grekokatolicy uważają Niedzielę Przewodnią, czyli tę tydzień po Wielanocy, za Wielkanoc Umarłych, czyli wiosenne Zaduszki. Nawiązanie kontaktu ze zmarłymi osobami z danej społeczności poprzez przywołane praktyki, także te listopadowe, o których tu nie będę pisać, umacniało społeczność, tworzyło więzi, chroniło, zapewniało pomyślność.

Boży Obiad w Polsce był synonimem stypy. Odprawiano go po pogrzebie, jakiś czas po śmierci (np. 40 dni później) albo w imieniny zmarłego, w Zaduszki oraz w pierwszą rocznicę zgonu. Obrzęd był zewnętrzną oznaką żałoby. Różna była wystawność posiłku podawanego podczas Bożego Obiadu.

Boże Obiady nie mogły się obyć bez dziadów, ubogich, ludzi, którzy wędrowali między wsiami, nierzadko żebrali, byli osobami z niepełnosprawnościami. Powojenny zakaz włóczęgostwa oraz zmiany cywilizacyjne sprawiły, że zniknęli z przestrzeni wiejskiej. Ciekawie pisał o nich Remek Mazur-Hanaj: „Jakiś brak czy ułomność życiową prawo zwyczajowe pozwalało nadrobić poprzez oddelegowanie do służby na granicę światów widzialnego i niewidzialnego. Stamtąd dziad mógł wysyłać powierzone mu intencje modlitewne, zawszeć to trochę bliżej do Adresata. I za to mu się płaciło, notabene zazwyczaj jedzeniem. Słowo dziad miało zresztą drugie i jednoczesne znaczenie – dusza zaświatowego przodka. I w tym znaczeniu d'ed wciąż jest powszechnie używane w ojczyźnie mickiewiczowskich Dziadów czyli w Białorusi. Nieprzypadkowo więc zamiennie były używane określenia boży obiad i dziadowski obiad. Żebrak wędrujący (w pieśniach ludowych figura Chrystusa) był najważniejszą postacią bożego obiadu, nierzadko był to dziad śpiewający pieśni modlitewne, także te za oyczyznę, zwłaszcza w okresie zaborów. Taką właśnie pieśń O polska korono co słychać o tobie, kosztowne klejnoty dałaś stracić sobie (o upadku Korony skutkiem zepsucia obyczajów i odejściu od Boga) nagrałem kiedyś w wykonaniu urodzonej w okolicach I wojny światowej Stanisławy Gwiazdy z Czarni. Według słów pani Stanisławy była to pieśń, której nauczyła się jej mama od dziada goszczącego na bożym obiedzie”. Możesz jej posłuchać tutaj: KLIK.

Boże Obiady na Kurpiach
W 33-stronicowym Krótkim przewodniku po Kurpiach etnograf Adam Chętnik zawarł informację o Bożych Obiadach. Musiało to być coś naprawdę ważnego, skoro o tym wspomniał, a zrobił to tak: W rocznicę śmierci rodzina zmarłego urządza boże obiady, czyli wspomnienia z nabożeństwem w kościele, modłami i sutym obiadem we wsi, w chałupie zmarłego. Wcześniej, w pracy z 1924 r., napisał nieco więcej: W okolicach bliżej puszczy położonych, przechował się stary zwyczaj urządzania styp pogrzebowych, zwanych Bożemi obiadami. Boże obiady czyli wspólne modlitwy za zmarłych w całej rodzinie urządzane są w adwencie. Niekiedy kilka rodzin urządza wspólnie tę uroczystość za zmarłych przez szereg lat krewnych. Po odbytem nabożeństwie w kościele, gromadka osób, nieraz kilkadziesiąt i więcej z krzyżem na przedzie idzie procesją do wsi, naprzeciw wychodzi z domu gospodarz z zapaloną świecą w jednej ręce, a krzyżem w drugiej. Zebrani goście i krewni śpiewają pieśni, odmawiają zdrowaśki za dusze zmarłych, mówili modlitwy i różne pacierze. Uroczystość taka trwa dzień i całą noc, w czasie której zebrani otrzymują obfite pożywienie i napoje, z piwem a nawet i wódką. Na Boży obiad przyjeżdża zwykle na parę godzin i ksiądz miejscowy. Boże obiady przetrwały do dzisiejszych czasów. Od tego momentu minęło sporo czasu, jednak Boże Obiady nadal się odbywają.

Nazwa jest logiczna, a to, że Boże Obiady miały wiele wspólnego ze stypami, tłumaczył Chętnik. Zapisał, że w Myszynieckiem od połowy XIX w. właśniem mianem śtypy określano to, co znano też pod nazwą Bożych Obiadów.

Adam Chętnik pisał, że Boże Obiady organizowano tylko w Adwencie. To prawda, ale też zdarzało się, że w niektórych wsiach modlono się w okresie Wielkiego Postu. Czemu właśnie wtedy? To czas refleksji nad własnym życiem, przemijaniem, czas pokuty, umartwiania się.

Warto tu przywołać opis przygotowany przez ks. Władysława Skierkowskiego, bo ukazuje przygotowania do Bożego Obiadu: Starszy brat z Bractwa Różańcowego przybrawszy do siebie jednego lub dwu gospodarzy z danej wioski, obchodzi z nimi wszystkich gospodarzy, powiadamia ich o dniu, w którym odbędzie się uroczystość za zmarłych i prosi o przybycie i złożenie ofiary. Zapraszają zwykle tymi słowy: „Niech bandzie pochwalony Jezus Chrystus! Przyślim tu do waju, zebyśta zajrzeli do Franka Śniglowego na Boze obziady. A może byśta soma co osiarowali na tę urocystość”. I dają poczciwi ludzie w miarę możności, bądź w gotówce od 30 groszy do 2 złotych, bądź w naturze, od jednego do dwu garncy zboża. Ofiary w naturze zbiera jeden z gospodarzy, który zaraz za nimi jeździ wozem. Kiedy już wszystkie wioski w parafii zwizytują, zebrane zboże sprzedają w mieście, a za uzyskane pieniądze zakupują u proboszcza żałobne nabożeństwo, a za resztę kupują chleba i kiełbasy, jeżeli nie ma postu, w poście – śledzi.

Tydzień przed Bożym Obiadem organizatorzy zapraszali śpiewaków, śpiewaczki, mieszkańców i mieszkanki wsi na uroczystość, wskazując miejsce, gdzie się odbędzie. Według Adama Chętnika wybierano dom, w którym przed kilku laty ktoś zmarł. Często wybór domu związany był z tym, że komuś z domowników śnili się zmarli. Uznawano wówczas, że w danym domu należy wyprawić Boży Obiad, bo dusze dają znać, że potrzebują modlitwy. Kiedy zebrało się kilka rodzin, to było i taniej, i więcej ludzi do modlitwy. Zdarzało się, że organizowano większe spotkanie, takie dla całej wsi. Wówczas posiłek był składkowy. Przed Bożym Obiadem zabijano wieprzka i młodą jałówkę. Robiono kiełbasy, wędliny, galarety, tzw. zimne nóżki.

Na spotkanie przychodzono całymi rodzinami (oprócz małych dzieci), było to więc działanie międzypokoleniowe. Gospodarze byli odpowiedzialni za gościnę, dlatego czuwali nad tym, by nikt nie był głodny, a jeśli przychodził w trakcie obrzędu, by nie został pominięty przy posiłku.

Dawniej spotkanie trwało całą dobę, a nawet 40 godzin. W parafii Dąbrówka uczta trwała (trwa) dwa dni, od soboty do niedzieli na tydzień przed Niedzielą Palmową.

Obrzęd zaczyna się ok. 8.00–10.00 (na pewno przed południem) mszą żałobną z wystawieniem katafalku, paschału i dwóch świec flankujących katafalk. Msza odprawiana jest często za zmarłych z danej parafii. Kapłan głosi kazanie na temat zmarłych. Można iść do spowiedzi, a komunię ofiarowuje się za dusze czyśćcowe. Po mszy przed ołtarzem wystawiany jest krzyż pogrzebowy. Dawniej często trzymał go sołtys, a zebrani podchodzili, by ucałować znak. Odmawiano radosną część Różańca. Potem przy biciu dzwonów zebrani szli w procesji do bramy przykościelnej, do której odprowadza ich kapłan. Śpiewano przy tym pieśń „Obrońco uciśnionych”.


W Dąbrówce wygląda to tak, że po mszy jedna z osób uczestniczących w obrzędzie bierze krzyż i prowadzi osoby śpiewające pieśń „Kto się w opiekę” do kapliczki w miejscu objawień Matki Bożej w XIX w. Następnie, śpiewając pieśni wielkopostne, grupa przechodzi w umówione miejsce. Dawniej był to dom we wsi, często sołtysowski, dziś np. sala w szkole.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Dawniej z kościoła do wsi, w której odbywał się obrzęd, jechano wozami konnymi, dziś samochodami. We wsi przy krzyżu przydrożnym śpiewano Anioł Pański i kilka pieśni. Potem procesyjnie przechodzono do umówionego miejsca.

Przed budynek, w których odbywa się Boży Obiad, wychodził gospodarz miejsca z zapaloną świecą w jednej ręce, a krzyżem w drugiej. Następuje powitanie krzyży: kościelnego i domowego. Osoby je trzymające pochylają krzyże ku sobie, podczas gdy pozostali śpiewają „Zbliżam się, k’Tobie, Jezu mój kochany. Całować ciężkie i nieznośne rany...”. Czasem dopiero wtedy każda z zebranych osób całowała krzyż.




Sala ma kilka ważnych miejsc. Jest katafalk ozdobiony kwiatami i świecami. Na nim leży pogrzebowy krucyfiks. Każda osoba może go ucałować. Nierzadko obok stawiano koszyczek, do którego wkładano karteczki z intencjami. Przed katafalkiem ustawiano dwa klęczniki. Klękali tu chętni, zmieniali się co jakiś czas. Stoły (ławy) ustawiano w podkowę.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

U szczytu siadała grupa śpiewaków (starszych mężczyzn i kobiet) z rękopiśmiennymi zeszytami. Śpiewano też ze starych książeczek. Są bardzo obszerne i stare, nierzadko z połowy XIX w. Liczą po kilkadziesiąt mszy śpiewanych i nieszporów oraz ponad tysiąc pieśni. Pieśni są znane od pokoleń, melodie przekazywane w rodzinach.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Jest też prowadnik (przewodnik), który pilnuje porządku, intonuje pieśni itp. Na początku wita zebranych i prosi o odpowiednie zachowanie. Następnie zapowiada: Rozważać będziemy mękę Pańską, kruchość naszego żywota na ziemi oraz ostateczne rzeczy człowieka, to znaczy śmierć, sąd Boży, niebo albo piekło. Zebrani wzywają Ducha Świętego w hymnie „O Stworzycielu, Duchu, przyjdź”. Następnie jest pieśń „Krzyżu Chrystusa, bądźże pozdrowiony”. Potem śpiewane są dwie msze żałobne, po pierwszej odmawiana jest druga część Różańca. O 12.00 odmawiany jest Anioł Pański. Przed przerwą mówi się „Wieczny odpoczynek...”.

W modlitwie powierzano zarówno dusze wymienione z imienia i nazwiska, jak i te, których nie wywołano. Chodziło o to, że zmarła osoba, która jest już po drugiej stronie, nie może się za siebie modlić, może tylko za tych, którzy zostali na ziemi. Trzeba więc jej pomóc i modlić się za nią. Ma to jej pomóc wyjść z czyśćca i trafić do nieba, wyrwać z czyśćca.

W niektórych miejscowościach odmawiano Różaniec o Najświętszym Imieniu Jezus, Litanie do Imienia Jezus, Różaniec do Matki Boskiej Bolesnej; Koronkę i Litanię do Trójcy Przenajświętszej. We wsi Leman, jak zanotował ks. Skierkowski, przed posiłkiem śpiewano „Zawzitaj Krzyzu śwenty”.



Natomiast według Adama Chętnika dawniej po wejściu do chaty najpierw podawano śniadanie, potem dopiero zabierano się za modlitwę. Posiłek był gorący: kiszka kaszana przysmażona na słoninie, chleb biały żytni, kawa biała słodzona i pszenne kołacze.

Na pewno był obiad, który podawano między 13.00 a 14.00. Przed obiadem prowadnik odczytuje błogosławieństwo. Modlitwę zanotował ks. Skierkowskiego: Prowadnik zwraca się do zebranych i mówi głośno: „A tem proce zmózić 3 Ojce nas, 3 Zdrowaś Mario, i 3 Wziecny odpocynek, za duse nasych braci, sióstr i ojców nasych, i jedno Ojce nas i Zdrowaś Maria za duse w cyścu cierpsiące". Wszyscy klękają i modlą się, potem się podnoszą i „prowadnik" mówi: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!" Wszyscy odpowiadają: „Na wzieki wzieków" i siadają do obiadu.

Czasem, w niektórych wsiach, na Boży Obiad przyjeżdżał na parę godzin kapłan. W większości przypadków było to jednak działanie oddolne, bez udziału księdza. Jak zapisał ks. Skierkowski, Jeżeli ksiądz proboszcz był proszony na „obiad boży" i już przyszedł, podnoszą się wszyscy z ław na dany znak proboszcza, modlą się razem z nim, potem jedzą przygotowane potrawy.

Obiad przygotowuje wybrana osoba lub grupa osób, jest to obiad składkowy. Co podawano podczas Bożych Obiadów? Pożywienie było obfite, by zebrani mieli siłę siedzieć całą noc i modlić się. Najpierw podają kapustę z kartoflami, potem kaszę jaglaną, wreszcie śledzie, a na końcu herbatę. W dni niepostne, zamiast śledzi dają kiełbasę – zanotował Skierkowski. Według Chętnika podawano obiad jak na weselach: kapusta z wieprzowiną z chlebem razowym żytnim, spore kawałki mięsa, rosół z ryżem na wołowinie i kasza gryczana ze słoniną, na ostatku była do wypicia zazwyczaj herbata.

Dziś na stołach znaleźć można: herbatę, kawę, soki, słodkie przekąski. Podawane są dania na ciepło. W przerwach nie można zbyt głośno rozmawiać, jest to bowiem spotkanie modlitewne za zmarłych. Należy się im szacunek i skupienie. Jak pisała uczestniczka jednego z niedawnych spotkań w parafii Dąbrówka, Nie ma alkoholu, sprośnych żartów, plotkowania.

Od Skierkowskiego wiemy, że Kurpie Po skończonym obiedzie pogwarzą chwilkę i popalą papierosa, a potem znów modlą się i śpiewają do (...) kolacji. Część poobiednia zaczyna się od pieśni „Trójca Bóg Ojciec” albo, według Skierowskiego, pieśni o św. Józefie. O 15.00 odprawiana jest Droga Krzyżowa. Pieśni są bardzo długie, niektóre mają nawet ponad 70 zwrotek. Jedną pieśń można śpiewać przez godzinę. Modlono się od 14.00 do 19.00–20.00.





Osoby biorące udział w spotkanie nie wymieniały się. Na przemian śpiewały i odpoczywały, jedząc, ale były to wciąż te same osoby. Dlatego to nie jest zadanie dla wszystkich. Trzeba być wytrwałym. Najważniejsza jest szczerość w modlitwie.

Tu znajdziecie nagrania pieśni w wykonaniu Czesława Bacławskiego, śpiewaka bożoobiadowego: KLIK.

Po Drodze Krzyżowej czas na posiłek w ciszy. Na wieczerzę, według Skierkowskiego, podawano kawę i biały chleb. Potem śpiewane są dwie części Gorzkich Żali, następnie pieśni o męce Pańskiej. Dawniej po kolacji odmawiano kolejne części różańca, odprawiano Drogę Krzyżową i inne modlitwy.

Rozogi, 29 października 2020 r. Źródło.

Boży Obiad w Dąbrówce, 2018 r. Fot. Agnieszka Zielewicz. Źródło.

Kierownikiem spotkania był prowadnik, ale Adam Chętnik zanotował, że kiedy wieczorem na posiłek przyjeżdżał ksiądz z organistą (wysyłano po nich furmankę), po kolacji organista kierował śpiewami przez parę godzin. Potem śpiewacy się zmieniali; byli bractewni, śpiewacy z chóru kościelnego itp. Oni też mogli przewodniczyć modlitwom. Z kolei kapłan przed kolacją, ubrany w komżę i stułę, święcił izbę i cały dom wodą święconą, szczególnie jeśli było wiadomo, że wcześniej w danym domu straszyło.

W czasie kolejnej przerwy na przygotowanych małych kartkach każda osoba może wypisać imiona bliskich zmarłych. Po przerwie znów są śpiewane pieśni, tym razem o rzeczach ostatecznych, a między nimi prowadnik wyczytuje imiona z kartek. To odzwierciedlenie wypominek, które są odprawiane przed mszami w kościołach. Po odczytaniu imienia dana kartka jest odkładana, mówi się „Zdrowaś Maryjo” i „Wieczny odpoczynek...”. Osoba, która napisała kartkę, wstaje, by podziękować słowami „Bóg zapłać”. Potem następują pieśni o piekle.

Dawniej wyczytywanie zmarłych trwało do północy. Podczas krótkiej przerwy, którą wówczas zarządzał prowadnik, podawano „podkurnik”. Posiłek ten obejmował placek drożdżowy i herbatę. Skierkowski z kolei zapisał: Jedzą to samo co i na wieczerzę. Po posiłku mężczyźni palą papierosy, niepalącym dają po kostce cukru do ssania. Natomiast Chętnik pisał, że po północy jedzono barszcz buraczany na miesie z chlebem lub kaszą, a reszta jak podczas obiadu. Następnie wracano do modlitwy.

Według Skierkowskiego odczytywanie imion zmarłych odbywało się po podkurniku. Spisywano imiona zmarłych członków rodziny, u której odbywają się „boże obiady”. Wszyscy gwarzą z dobre pół godziny, potem zaśpiewają ze dwie pieśni, po których prowadnikowi podają karteczki z imionami zmarłych danej rodziny. Prowadnik głośno odczytuje i za te dusze śpiewają: Ojcze nasz..., Zdrowaś Mario..., Wieczny odpoczynek. (...) Po wygłoszeniu wszystkich imion z rodziny i pomodleniu się za ich dusze, prowadnik mówi: „A tero pomódlmy się za wszystkie dute w cyścu cierpsiące i zmówma: Ojce nas..., Zdrowaś Mario... i Wziecny odpocynek...”.

Boże obiady zimową porą trwają do godziny 8 rano, latem kończą się nieco wcześniej. Przewodnikowi płacą za prowadzenie śpiewu – dawniej od 5 do 10 złotych, dziś wskutek kryzysu musi i on za mniejszą cenę śpiewać. Podobnie płacą śpiewakowi przy pogrzebach. Sąsiedzi natomiast śpiewają za darmo. Tyle od Skierkowskiego.

Cały obrzęd trwa nawet do 3.00–4.00 w nocy. W międzyczasie sen odganiano herbatą lub śpiewem. Na zakończenie Bożych Obiadów w parafii Zbójna gospodarze częstowali wszystkich jedzeniem. Ktoś z domowników stał w sieni i nie wypuszczał z chaty bez poczęstunku. Nikt nie mógł wrócić do domu głodny.

Potem ludzie rozchodzili się do własnych domostw: do pracy w gospodarstwie, do miasta po sprawunki. Ktoś z polecenia gospodarza domu odwoził do kościoła krzyż pogrzebowy. Sprzątano chatę, dojadano śniadanie.

Współcześnie w niedzielę rano ludzie spotykają się w miejscu całonocnej modlitwy, śpiewają kilka pieśni i z krzyżem procesyjnie udają się do kościoła. Msza kończy Boży Obiad.

Ks. Władysław Skierkowski spisał pieśni śpiewane przez osoby z Zalasa (informatorką była Anna Więcek ur. ok. 1874) i Leman (informatorem był Franciszek Krupka ur. ok. 1859 r.), stąd wiemy, że w tych wsiach odbywał się obrzęd. Możliwe, że Adam Chętnik notował swoje spostrzeżenia na podstawie obserwacji ze wschodniej Kurpiowszczyzny, z okolic Nowogrodu.

Boży Obiad w nieistniejącym już drewnianym domu Żubrowskich w Dawii w parafii Lipniki, 1962 r. Fot. Antoni Krzynówek ze Złotej Góry. Zbiory Doriana Olszewskiego.

Boży Obiad w nieistniejącym już drewnianym domu Żubrowskich w Dawii w parafii Lipniki, 1962 r. Fot. Antoni Krzynówek ze Złotej Góry. Zbiory Doriana Olszewskiego.

Chcesz uczestniczyć w Bożym Obiedzie? To możliwe!
Boże Obiady to temat, który interesuje środowisko etnograficzne i ściąga ich na Kurpie, bo to jeden z ostatnich regionów, gdzie się go kultywuje. Zjeżdżają też zainteresowani, niebadacze. W niektórych wsiach po latach niebytu albo ograniczenia skali obrzęd wrócił. Na pewno pomogło w tym wydanie przez Związek Kurpiów w 2003 r. trzeciego tomu Puszczy Kurpiowskiej w pieśni ks. Władysława Skierkowskiego. W publikacji pod redakcją Henryka Gadomskiego umieszczono opis zwyczajów pogrzebowych Kurpiów oraz pieśni pogrzebowe. Obrzęd obchodzony jest we wsiach, z których pochodzili informatorzy kapłana-etnografa.

Dzięki działalność Stowarzyszenia „Trójwiejska” z Gdańska w Nowej Rudzie w gminie Kolno nadal odbywają się Boże Obiady. Często impuls kogoś z zewnątrz pozwala docenić bogactwo miejscowych zwyczajów. Może też zachęcić młodszych albo zainteresowanych z tematem, a spoza regionu, do uczestnictwa w spotkaniu. Dobrze, że zwyczaj wrócił, bo gdy ks. Skierkowski pisał w międzywojniu o Bożych Obiadach, to właśnie powiat kolneński podawał jako ten, w którym przetrwał zwyczaj. Dziś, jako że często osobami pamiętającymi obrzędy bożoobiadowe są osoby starsze, które nie są w stanie tak długo czuwać, jak to było dawniej, obrzęd odbywa się w ciągu jednego dnia od rana do wieczora. Do Nowej Rudy trafia krzyż z kościoła w Turośli, a spotkanie odbywa się w miejscowej świetlicy.

Obrzęd odbywa się w parafiii Dąbrówka. Prowadnikiem jest Czesław Bacławski z Gąsek. Większość tego, co zapisałam powyżej, jest oparte o doświadczenia z Dąbrówki.

Związany z Kurpiowszczyzną śpiewak Adam Strug podejmuje bożoobiadowe inicjatywy także poza regionem. Przykładowo w grudniu 2015 r. wziął udział w organizowanym przez Fundację „Po staremu” w Łodzi „Śpiewaniu za dusze w czyśćcu cierpiące”.

We wsi Cieciory w powiecie łomżyńskim Boży Obiad wrócił z inicjatywy sołtyski Renaty Mikuckiej. Wiemy też, że obrzęd kultywowano w Zalasie koło Myszyńca oraz we wsiach Wyk, Zbójna i Gawrychy w gminie Zbójna. Przed pandemią Boże Obiady organizowano w Gminnym Ośrodku Kultury w Turośli, niedawno wróciły. W ostatnich latach w Wielkim Poście organizuje się Boże Obiady w Czarni w gminie Kadzidło.




W końcu października 2020 r. w Rozogach zorganizowano pustą noc, ale nie było to czuwanie przy ciele zmarłego, a spotkanie międzypokoleniowe. Bardziej by to więc pasowało do Bożych Obiadów. Jednocześnie nie było to spotkanie ani w Adwent, ani w Wielki Post. Niemniej zakwalifikuję je do wpisu o Bożych Obiadach. Ustawienie mebli w pomieszczeniu było inne (stół z mężczyznami, w tym z prowadnikiem, naprzeciw na krzesłach kobiety i mężczyźni ze śpiewnikami). Też była modlitwa w formie śpiewu, też były przerwy na posiłek.

Rozogi, 29 października 2020 r. Źródło.

Rozogi, 29 października 2020 r. Źródło.

Rozogi, 29 października 2020 r. Źródło.

W Bandysiach w gminie Czarnia w 2014 r., w ramach Kurpiowskiej Szkoły Tradycji prowadzonej jako część Akademii Kolberga, reaktywowano obrzęd. Zwyczaj Bożych Obiadów zanikł we wsi, ale pamiętano pieśni, które śpiewano podczas obrzędu. Z okazji 70. rocznicy wywiezienia do obozu w Stutthof ok. 120 mężczyzn z Bandyś i okolic zorganizowano nabożeństwo, które ofiarowano za ich dusze. Miało formę Pustej Nocy – śpiewanie przy zmarłym, które jest podobne do Bożego Obiadu. Od tej pory wydarzenie jest cykliczne. Więcej o wydarzeniach w Bandysiach w 1944 r. przeczytasz w artykule Natalii Lendy tutaj: KLIK.


Puste noce i boże obiady organizowane są w Myszyńcu dla uczczenia lokalnych i ogólnopolskich rocznic. Oto przykłady z ostatnich kilku lat. W 2024 r. zorganizowane je też w Łysych.


Niech ta końcówka wpisu, pokazująca, że Boże Obiady i puste noce są ze sobą mocno związane, będzie zapowiedzią kolejnego wpisu na ten temat. Będzie o zwyczajach pogrzebowych i wierzeniach związanych ze śmiercią na Kurpiach Zielonych.

Czy spotkaliście się z Bożymi Obiadami? Czy braliście udział w tym obrzędzie?


Bibliografia
Prace niepublikowane
Chętnik Adam, Gwiazdeczka (rozdział Zima), [b.d, okres międzywojenny], maszynopis w zbiorach Fundacji im. Adama Chętnika.

Prace opublikowane
Mazur-Hanaj Remek, Boże Obiady (dostęp 6 I 2022 r.);
Minkiewicz-Zaremba Anna, Pusta noc (dostęp 6 I 2022 r.);
Ptaszek Ola, Boży Obiad (dostęp 6 I 2022 r.);


Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz