Niedawno uczestniczyłam w spotkaniu Seminarium Historii Gender, na którym cyklicznie dyskutujemy nad wystąpieniami badaczy i badaczek z całej Polski (a nawet spoza). Forma online pozwoliła na zgromadzenie i wymianę myśli oraz inspirującą dyskusję pomiędzy osobami zajmującymi się różnymi dziedzinami i zagadnieniami. Do tej pory udało mi się wysłuchać referatów m.in. na następujące tematy: Niedobór czy nadmiar informacji? O historycznym (auto)portrecie nauczycielek szkół powszechnych Polski międzywojennej, kwerendzie i źródłach nie/oczywistych, jak również Strategie sprzeciwu i sposoby uciszania głosów żydowskich studentek wobec getta ławkowego w Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie oraz Matki miast. Niemki i Polki w polityce społecznej Poznania na przełomie XIX i XX wieku.
Wspomniane na początku spotkanie było poświęcone referatowi o pamiętnikach kobiet w Pamiętnikach chłopów. Zachował się jeden pamiętnik Kurpianki i jemu właśnie poświęcam dzisiejszy wpis. Zapraszam.
W 1937 r. Państwowy Instytut Kultury Wsi i pismo „Przysposobienie Rolnicze” ogłosiły konkurs dla młodzieży wiejskiej na pamiętnik. Należało opisać swoje życie, pracę, przemyślenia i ambicje. Przysłano 1 544 prace. Materiał został przeanalizowany i omówiony (Chałasiński często cytował obszerne fragmenty prac), a 52 pamiętniki w całości opublikowane jako załączniki do omówienia materiału źródłowego. Całość ukazała się w 4-tomowym opracowaniu J. Chałasińskiego Młode pokolenie chłopów, wydanym w Warszawie w 1938 r. Omawiany niżej pamiętnik Kurpianki to jeden ze 182 nadesłanych z ówczesnego woj. białostockiego i jeden z 13 z powiatu ostrołęckiego. Warto też zaznaczyć, że był to jeden z 381 pamiętników dziewcząt[0].
Na treść opisu mocno wpływał apel, który skierowano do przyszłych pamiętnikarzy i pamiętnikarek. Jak pisała H. Palska, „Na początku zamieszczono apel do młodzieży napisany w metaforyce troski o dobro wsi, a przez to dobro całego narodu: W dzisiejszym życiu wsi młodzież wiejska – zwłaszcza zorganizowana – odgrywa znaczną rolę (pojawia się sugestia, że zorganizowanie młodzieży jest ważne) Nic też dziwnego, że oczy całego społeczeństwa naszego zwrócone na tę młodzież. Wszystkich ciekawi pytanie: ku czemu idzie wieś polska? (pojawia się dalsza sugestia, że od tej młodzieży zależy los wsi). Ważne jest więc, by rozpoznać Jakie wśród młodzieży chłopskiej nurtują dzisiaj prądy, jakie są myśli, pragnienia i dążenia? Jak ona widzi dzisiejszą rzeczywistość w kraju całym i specjalnie na wsi? (...) Ma się przy tym na myśli rzeczywistość w każdej dziedzinie życia, a więc: gospodarczą, oświatową, kulturalną, polityczną, społeczno-ustrojową itd. Opowiedzieć może o tym sama młodzież – zorganizowana i niezorganizowana, a raczej te jednostki spośród niej, które już nieraz nad tymi sprawami się zastanawiały (pokazano zatem, jak należy podzielić wiejską młodzież; cel ogłoszenia konkursu też się wyłonił, chodzi o wiedzę o życiu publicznym i ocenę tego życia wyrażoną przez samą młodzież wiejską). Dalej wytłumaczono, jaki będzie praktyczny pożytek z tej wiedzy: Wiadomości zaś tego rodzaju są potrzebne zwłaszcza dla tych, którzy współpracują z młodzieżą wiejską na polu oświatowym i społeczno-kulturalnym; albo którzy piszą książki, mające służyć wsi, lub wydają czasopisma, broszury itp. (...). W tym miejscu zaczyna się instrukcja właściwa: Jak ten opis zrobić? Otóż winien się on składać z dwu części. W pierwszej trzeba by opowiedzieć o swoim życiu aż do chwili obecnej. A więc najpierw, kiedy i gdzie się opisujący urodził i w jakich warunkach upłynęły mu pierwsze lata dzieciństwa – zanim zaczął chodzić do szkoły. Trzeba by tu zatem napisać: o rodzicach i ich zamożności oraz o ich stosunku do dzieci; o rodzeństwie i o życiu rodzinnym (...) Następnie należałoby opisać dokładnie lata szkolne, a więc: uczęszczanie do szkoły, naukę w szkole, współżycie z kolegami i koleżankami.
Dzieciństwo i lata szkolne są więc pierwszymi naturalnymi niejako etapami życia, dalsza część odezwy wytycza w sposób znaczący etapy kolejne: Dalej napisać o latach poszkolnych – aż do chwili zapisania się do organizacji (chwila zapisania się do organizacji jawi się więc jako cel drogi życia). A więc znowu: tryb życia, zainteresowania, wpływ wychowawczy otoczenia domowego, sąsiadów i znajomych, kolegów itd. Ciekawsze przykłady. Jak odnosili się wtedy do piszącego starsi, czy nie odczuwał braku opieki z ich strony i własnej bezradności w rozmaitych wypadkach życiowych. Co wpłynęło wreszcie na zapisanie się do organizacji i dlaczego do tej, a nie do innej (pytanie o osamotnienie i bezradność poprzedza w sposób znaczący pytanie o przyczynę przystąpienia do ruchu ludowego). Potem zaczyna się część instrukcji, która w sposób automatyczny wyłącza młodzież niezorganizowaną z udziału w konkursie, gdyż następnie należałoby opisać swoją działalność w organizacji (lub w organizacjach), prace i zajęcia oraz warunki, w jakich się je wykonywało. (...) Trzeba by też napisać, czy i w jakim stopniu udział w organizacji wpłynął na życie i działalność piszącego w domu i we wsi oraz na jego zainteresowania i dążenia (jeśli poszczególne etapy biografii miały zmierzać do wstąpienia do ruchu ludowego, to ruch ludowy z kolei miał wpływać na życie codzienne w etapach dalszych).
Jak widać tylko dzieciństwo i lata szkolne należą, by tak powiedzieć, do toku narracji uniwersalnej, instrukcja wyklucza fazy dalsze: ożenek, rodzicielstwo. Celem jest dojście do świadomego udziału w ruchu ludowym. Następnie zaczyna się część „nienarracyjna” odezwy, członkowie ruchu mają opisać organizację: Przedstawić wszystkie dodatnie i ujemne strony organizacji, jak również zauważone niedomagania oraz wiosny poglqd co do sposobu ich naprawy itp. to mniej więcej stanowiłoby pierwszq część opisu. W drugiej należałoby, opierajqc się na powyższym, przedstawić szczerze i otwarcie, co piszący myśli o sobie obecnie i o swoim stosunku do gromady; co myśli o wsi i jej sprawach, co o narodzie całym i o państwie. Jaki jest a jaki powinien być stosunek wsi do państwa i państwa do wsi (...). W jaki sposób sam się przykłada do tego, żeby było lepiej, i jak zamierza dalej postępować w tym kierunku (...). Wiek piszących nie powinien przekraczać lat trzydziestu (…). Część druga miała być zatem sprawdzianem z wiedzy politycznej czy też wiedzy obywatelskiej członków ruchu”.
Odezwa konkursowa wyznaczała ramy tekstu, reżyserując opis i dążąc do stworzenia wspólnego życiorysu młodych chłopów i chłopek, wzoru, obrazu mieszkańca i mieszkanki wsi. Chodziło też o to, by po lekturze uzyskać wrażenie, że ruch ludowy był dla nich gwarancją społecznego awansu. Poniższy pamiętnik, jak wszystkie nadesłane na konkurs, czytany bez świadomości treści odezwy, może być błędnie zrozumiany i zinterpretowany. „Józef Chałasiński szukał w materiałach konkursowych potwierdzenia procesów, które przewidywał, obserwował i diagnozował. Instytucja konkursu była dla niego platformą ekspresji ideologicznej młodych chłopów, którzy przez wzięcie w nim udziału dowodzili, iż proces redeprywacji klasy chłopskiej jest w toku. Piśmienność i ambicja upublicznienia swych przeżyć świadczyć miała o autonomizowaniu się warstwy chłopskiej”. Sam konkurs był formą awansu[1].
***
Zapraszam do lektury tekstu źródłowego. To pamiętnik Antoniny Rolkówny z Wydmus. Na początku podzielę się ciekawostką. Zastanawiające jest, autorka podała błędną datę urodzin. Przyszła na świat 29 VII 1911 r., nie 25 VII 1912 r. Czy celowo się postarzyła? Nie musiała, bo zmieściła się w grupie wiekowej, do której kierowany był konkurs (do 30 lat). Mogła po prostu nie pamiętać, nie znać właściwej daty.
Najpierw przedstawiam tekst źródłowy z zachowaną pisownią. Potem zestawiam go z innym cennym materiałem z tego okresu. Następnie wskazuję kilka wątków, które są dla mnie ciekawe i warte refleksji. Na końcu wpisu znajdują się przypisy, na które warto spoglądać podczas lektury pamiętnika, wyjaśniają bowiem wiele podanych przez pamiętnikarkę zapisów.
Dla wyobrażenia sobie klimatu epoki, do której się przeniesiemy, zapraszam do zapoznania się z reportażem z Bożego Ciała w Myszyńcu w 1937 r. (w nazwie linkowanego nagrania jest błąd), w którym na pewno brała udział nasza pamiętnikarka.
***
NASZ KSIĄDZ PATRON[2]
Nr 743/262
K. S. M.,
córka gosp. 6 mg z pow. Ostrołęka,
ur. 1912; wyk.. 2 oddz. szk. pow.
Opis mego życia, dążeń i celów.
Urodziłam się 25 Lipca 1912 roku[3] we wsi W.[4] gminy Myszyniec powiatu Ostrołęckiego, z ojca
Jana, Matki Elżbiety[5]. Rodzice moji byli bardzo biedni, gdyz z jch
opowiadania mogłam się dowiedzieć, ze nie posiadali ani jednego morga ziemni,
tylko Dziadek mój posiadał 6 morgów lychej Kórpiowskiej ziemni. (Sama nazwa)
wsi W. mówi, jako u nas ziemnia[6]. Rodzice moj po wstąpieniu w związek
Małzenski musieli udawać się do Niemiec na robotę[7]. Rodzina nasza składała się z 10 osób[8]; poniewaz ojciec mój nieposiadał zednego kawałka
ziemni, a Rodzina byle Wielka więc zmuszony był z Matką chodzić latem do Prus
na robotę. Wychodził na wiosnę, a powracał dopiero późną jesienią; gospodarką
zajmował się w ten czas dziadek. Zimową porą za zarobione pieniądze kupował
ojciec świnie, chandlował mięsem, w ten sposób zarobił kilka groszy, a Matka
wysywała Kórpiowskie koszule i jnne roboty wykonywała, by zarobić kilka groszy,
i w ten sposób niedawaliśmy się biedzie. Odzywianie nasze było dobre, ale praca
strasna, gdyz ojciec musiał nosić zyto lub groch na swojch plecach do 15 lub 17
kylometów, albo 15 jałówek pędzić te same kylometry, by kilka groszy dla dzieci
zarobić. Nieraz jak wracał do domu, niemając za co lub gdzie kupić chleba i z
głodu musiał się kłaść na śnieg, by trochę odpocząć.
Muszę dodać, ze ojciec mój był w Ameryce
przez 2 lata i pół w ten sposób zarobił kilka złotych i przysłał matce, ale
niewiele, gdyz miał wypadek w Fabryce, ciężko chorował, niemógł pracować,
jeszce i na doktorów musiał wydawać. Ta praca mojch Rodziców trwała 15 lat,
dopiero po śmierci Dziadka[9], gdy to ziemnia przesła w ręce mojego ojca, której
było 6 morgów, w ten czas mieliśmy chociaż kawałek ziemni, na której mogliśmy
pracować. Zrozumiałą jest rzeczą, ze my dzieci pomagaliśmy swojem Rodzicom przy
pasieniu krów, robotach w polu i porządkach domowych. Wszystkie tez dzieci,
próc mnie, były na słuzbie u ludzi, gdyz Rodzice nie mogli ich wyzywić.
Ubranie mieliśmy wszyści Ludowe, zarówno
chłopcy, jak i dziewcyny to bracia i siostry. Chłopcy nosili portki białe, a
jaki czerwone. Dziewczyny — jaki i kytle, a w Niedziele i święta piękne koszule
i wystki. Na uroczystościach weselnych przy noszeniu obrazów, odpustach,
noszono wtedy czółka, czyli wianki. Mieszkanie nasze składało się z jednej
izby, gdzie mieściła się kuchnia. W Niedziele i święta dzieci chodziły do
Kościoła lub wprost biegały po dworze bawiąc się mniędzy sobą.
Droga z Wolkowych do Myszyńca. Podobnie mogła wyglądać trasa Antoniny Rolki do kościoła w Myszyńcu. Zdjęcie z 1937 r. Fot. Henryk Poddębski. Zbiory NAC. |
Do szkoły[10] poszłam mając lat 13, byłam tylko jeden rok, przesłam
do 2-go oddziału, mając lat 14 przestałam chodzić do szkoły, gdyz musiałam w
każdej rzecy zastępywać Matkę, a zresztą po 14 latach wszystkie dzieci
wychodziły ze szkoły. Z domu chodziło nas troje razem, uczyliśmy się dobze,
gdyz wyniki były dobre i bardzo dobre. Ia do szkoły szłam nie chętnie, gdyz
musiałam odrabiać lekcje, a jednocześnie wykonywać robotę w domu, poniewaz
matka stale niedomagała, ja musiałam ją zastępować. W szkole byłam zadowolona,
gdyz nauka szła my dobrze, a tak się przywiązalam, ze lekcje zadane przez pana
kierownika L. były dla mnie tak miłe, ze zawsze bym była je wykonywała. W
szkole byłam pierwszą uczennicą, gdyz nigdy na kare niezasłuzyłam, a Pan
Nałuczyciel stale mnie chwalił, tak pokochałam szkołę, ze gdy odchodził od nas
pan Nauczyciel to strasnie płakałam. Dodać muszę, ze przed pujściem do szkoły
uczył dzieci z naszej wsi i jnne jeden chłop wiejski, B.; było to po
wypendzeniu Niemców[11], chodziłam 2-wa miesiące.
Teraz widzę, jak wielkie korzyści daje
szkoła, dzięki niej mogę pisać i czytać, gdyby tak dzisiaj to było, musiałabym
skończyć całą szkołę, gdy tak przypomnę sobie, gdy tak myślą do szkoły, to
zdaje mi się, ze jest mało praktycna, mało uczy czytać i pisać, a zupełnie
niepotrzebnie czas się marnuje na takie rzecy, jak klejenie pudelek. Co innego
byłoby gdyby nasz uczono wycinać klujek[12], to można by było mieszkanie przystroić, a nawet i
sprzedać.
Życie moje po wyjściu ze szkoły było
bardzo proste, szare i nic w niem godnego uwagi nie zostało. Żyłam bezmyślnie,
nie zastanawiałam się nad życiem swojem. Dzień do dnia był całkiem podobny,
wstawało się, sprzątało, jadło, pracowało przy gospodarstwie lub w polu. Może
mnilsze chwile to Niedziela i Święta kiedy się szło do Kościoła i do Miasta,
gdy do naszej Parafi przybył Ks. O[13]. Zaczął on zakładać Stowarzyszenie Katolickiej
Młodzieży, brat mój Władysław zapisał się tam, otrzymał legitymację, i
opowiadał on o stowarzyszeniu, o pracy w niem, i jnne druchny tez my
opowiadały. To mnie zachęciło do zapisania sił, do Stowarzyszenia Młodziezy
Polskiej[14], zostałam pociągnięta do kierownictwa jako gospodyni
i jako delegatka jezdziłam na Zjazd do Łomzy[15], było my bardzo przyjemnie gdy poraz pierwszy
wyjechałam po za obręp swojej Wioski.
Zjazd delegatek Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej w Łomży 26–27 IV 1930 r. Widoczne czółka Myszynianek. Źródło. |
W 1933[16] roku przybył do nasz nowy Patrun Ks. Eugeniusz K[17]. i tu dopiero rozpoczyna nowy okres w mojem życiu.
Ks. Wziął się do pracy całą duszą, zorganizował zastępy Młodziezy w kazdej wsi
w ogólnej liczbie 19. Codziennie jezdząc na wieś w pierwszym roku pracy załozył
4 zespoły P. R.[18], do jednego z nich który jstnial juz przedtem weszłam
i ja jako przodownica. Z przyjazdem Ks. K., który zjednał sobie całą Młodziez
bez wyjątku zapaliłam się do pracy i ja, zaczęłam i przewodniczyć na zebraniach
ogólnych, zostałam tez zastępową w swojej wsi, od tej chwili prowadziłam sama
dzielnie cały zastęp składający się z 35 Druchen, poniewaz mniałam dużo czasu i
całą duszą pokochałam Stowarzyszenie. Całe dnie poświęcałam dla pracy wśród
Młodziezy. Zaczęłam jezdzić na rozmajte zjazdy, gdzie zawsze przemawiałam w
jmnieniu Myszynca.
Głęboko my w pomnienci utwiło pogrzeb
Marszałka Pilsudskiego[19], po raz perwszy zobaczyłam stolicę Polski[20]. Ujrzałam wtedy Pana Prezydenta[21], tysiace Wojska i Miljony Ludzi. gdy prowadzono
Marszałka – biły dzwony, widać wszędzie było zalobę, Na Mokotowie, gdy zegnano
Marszałka, gdy pociąg odjechał do Krakowa, popłakała się i ja, i moje
kolezanki, których byto 20-cia; przypomniałyśmy sobie to wszystko co nam o
Marszałku mówił nasz Ks. Patron, Jak tworzył Wojska i Polskę budował. Z pobytu
w Warszawie najwięcej zapamniętałam sam pogrzeb; niemogliśmy wiele zwiedzać, bo
lat strasny deszc poszliśmy na łulicę Kopernika do Czentralnego towarzystwa
kółek rolniczych[22], tam przyjrzałam się strojom Ludowem z całej Polski i
zobaczyłam, że nasze Kórpiowskie są najładniejsze, najwięcej się nam
przyglądano i nasze stroje podziwiano. Słuchano naszych śpiewów o Marszałku.
Tam tez była siostra Pana Ministra Poniatowskiego[23], która my się bardzo spodobała ja myslałam ze siostra
Ministra nie zechce znamy rozmawiać a to bardzo przyjemna pani kazała nam nawet
podać Herbaty wypytywała się, jak zyjemy, w jakiej jesteśmy organizacij, gdy
jej mówiłam z zaciekawieniem słuchała i przekonałam się wtedy, ze i wśród panów
wielkich są tacy którzy biednymy nie gardzą.
W kilka miesięcy poźniej odbyto się w
Łomży poświęcenie Domu Katolickiego na które przyjechało kilku Biskupów, a
nawet sam Nuciusz[24]. Mniałam zaszczyt powitać jego w jmnieniu całej
młodziezy, jesto moja największa pamniątka.
Kurpianki na uroczystości poświęcenia Domu Katolickiego w Łomży we wrześniu 1935 r. Źródło. |
Byłam i w Krakowie na Sowińcu, zwiedziłam
Katedrę i Zamek na Wawelu, Sukiennice i Kościół Matki Bożej, i wiele jnnych
ciekawych domów. Na cale zycie pozostanie mi wpamnienci Zamek Królewski, kopiec
na Sowińcu oraz Kościół Matki Bozej. Na Sowińcu sypałyśmy kopiec[25] a na samym wierzchołku
spiewalysmy ulotom przez nasz piosenki, ja tez się tam popłakałam gdy
przypomniałam sobie jak Marszałek z całym Narodem Polskę budował. W powrotnej
drodze zajechaliśmy do Częstochowy[26],
i poszczęściło się mnie że mogłam Matce Bożej cześć oddać przed cudownem
ołtarzem, płakałam z radości. Całą tę wycieczkę do Krakowa zawdzięcam Panu
Staroście[27],
a i Ks. K.[28],
którzy mnie tam wysłali za układanie piosenek.
Pielgrzymka Kurpianek z KSMŻ w Myszyńcu na Jasną Górę w czerwcu 1937 r. Źródło: NAC, sygn. 1-R-547. |
W czerwcu 1936 roku 400 Druchen i 1000
Kobiet w strojach Ludowych, oraz 200 druchów 300 chłopów pojechało na kągres
Euchrystyczny do Łomży[29]. Ia dowodziłam wszystkimi Druchnamy z całego okręgu.
Kągres wypadł bardzo ładnie. A mysmy otrzymali pierwsze miejsce. Organizację
swą kocham nad życie. Dzięki Stowarzyszeniu jestem świadomą Polka i Katoliczką,
dzięki organizacij nałuczylam się piszać i czytać, oraz zwiedziłam Wiele Miast.
Nałucyłam się przemawiać i dziś kieruję całym oddziałem, który lyczy 600
Druchen, które podzielone są na 19 zastępów. mamy 15 zespołów przysposobienia
rolniczego, w tym 4 stopnie 3-go, 7 – 2-go, pozostałe zespoły na pierwszym
stopniu. Mamy 39 kółek samokształcenia, mamy przy każdym zastępie L. O. P. P.[30] i L. K. M[31]. Wkrótce utworzemy P. C. K[32]. Jestem referentką przysposobienia rolniczego w
oddziale i raz w miesiącu odwiedzam każdy zespół, który prowadzi prace
samodzielnie, jestem przodownicą 3-go stopnia w swojem zastępie, przerobiliśmy
tematy ziemniaki, ogródki Warzywne i prosienta 2 razy w tym roku bierzymy[33]. Druchny się słuchają
i chętnie przychodzą na zebrania.
Trzeba dodać: z chwilą przyjazdu Ks. K.
jnacej zupełnie żyje wieś w Myszyncu, gdy Ks. przyjezdza raz w miesiącu na
zebranie, to nawet największe ognisko nie jest w stanie pomnieścić wszystkich
młodziezy, i starszych. Ks. K. przez Stowarzyszenie uratował strój ludowy.
Dzisiaj wszystkie druchny i kobiety w strojach ludowych, ani jednej niema w w
„lejbiku”. muszę napisać, to ja, a zresztą i wszysci stojący na cele Młodziezy,
mamy powstanie na Wsi i to wielkie. Wszyscy się nasz słuchają. Moze i dlatego,
ze mam skońcóny kurs spółeczny, 4 kurszy dla przodowników przysposobienia
rolniczego. Kilka nagród P. R. z Powiatu i organizacji oraz jedna z
Mynisterstwa jak i dyplom uznania za pracę, ponieważ tak ukochałam P. R., że
zawsze bym o nim mówiła, a gdy dostanę jakieś pismo o P. R., to składam zaraz
robotę, by się tam dowiedzieć coś nowego. I już jestem sama doświadczona, że
skorzystałam bardzo dużo oswiaty w nałuce o P. R.
Ja myślę, że Naród Polski ma wielkie
zadanie ratować wiarę przed Bolszewikamy i bezbożnikamy. By u nasz tak nie było
jak w Roszyj albo w Hyszpanij. Na nasz czychają Bolszewicy i Niemcy, z tąd my
musiemy być silni, mieć wielką armję i cały Naród powinien być uzbrojony. Cała
Młodziez powinna być uzbrojona, mnieć obowiązkowe przysposobienie wojskowe,
trzeba dać karabiny Stowarzyszeniu Młodziezy Katolickiej, a odebrać je
organizacjom żydowskim, bo to sa komóniści w Polsce.
Największe prawa powinni mnieć Polacy,
Zydów z Polski trzeba wypędzić, bo to są wrogowie naszej ojczyzny. Czytałam w
naszej gazecie[34] jak pomagali w czasie wojny Bolszewikom i Niemcom.
Oni mają cały naród w swojem ręku, oni są Rzemieślnikamy, usunąć ich z Miast, a
przesadzić tam ze wsi chłopów. Da to zajęcie Miljonom Chłopskich synów, którzy
przymierają głodem, lub tułają się po świecie. Jezeli Polacy jadą w świat
szukać chleba, to lepiej niech to robią żydzi. Czytałam w naszej gazecie, jak
Minister Poniatowski, mówi ze gospodarze lepiej gospodarują niz dwory. Dlatego
niech ląd wykupi ziemnie od Panów i rozdadzo ją chłopom, bo oni lepiej szanują
kawałek chleba i nie marnują jak Pany. Czytałam ksiązeckę o Przytyku[35] i Odzywale[36], z której widać, że chłop potrafi handlować, czy
tylko zydzi mają lekko pracować a chłop jak wól. Mój brat Bolek wziął kilka
beczek śledzi i jnnych dobrych rzeczy, jezdził po wioskach w Poście, zarobił
sobie na portki i jnno ubranie a i jeszcze na machórke. Inny chłopiec Ś. Stefan
robi tez to co przedtym Zydzi. Iest Agentem, sprzedaje kosy, zarabia 6 złotych
dziennie. Jednak zydów bić nie trzeba. Ale tak robić, jak nasz połuca Ks. K.,
nic nie kupić u żydów. A wtedy zamkną swoje sklepy i pujdą. U nasz w Myszyńcu
przestali bić ludzie szyby zydowskie. Ale i przestali u nich kupować, dzięki
temu powstało osiem sklepów polskich.
Ks. K. w kwadransie o Polsce zawsze nam
mówi, że trzeba Ojczyznę mniłować. Nasza Młodzież kocha Polske. Na pozycke
Narodową[37] daliśmy 100 złotych, tak samo na F. O. M.[38] – 100 złotych. U nasz ludzie mówią ze zawsze pujdą
bronić Polski. Nasza cała Młodziez i wszyszci na wsi oburzają się tylko na to,
czemu Rząd nie wypędzi Komónistów i Bolszewików. Dlaczego pozwala drókować złe
gazety i ksiąszki. Często o tym czytam w naszej gazecie, i ludzie się tez skarzą,
ze nie wolno darmo zbierać, jak za ruska było[39], szyszek w lesie to jest odpadów oraz jagód. Tak samo
zalą się na rabusiów od podatków, to znaczy tych co różne rzezy za podatki
zabierają. Ludzie się skarzą na niesumienność w urzędach, że po dwa razy biorą te
same podatki. A mnie się zdaje, ze u nasz podatki za duze i wszystko w mieście
drogie. A u Prusaków tu zaraz za granicą tak tanio. Mnie się zdaje ze powinien
być przymus nalezenia gospodarzy i gospodyń do Organizacij Przysposobienia
rolniczego.
U nasz tylko w niektórych Wioskach są
spóldzielnie. A to dlatego ze tym się nikt nie jnteresuje (niezajmuje). Księża
nie mają czasu wszystkiem się zajmować. Panowie Naluczyciele i jnne Pany nie
chcą. Powinien Rząd nakazać Nałuczycielom zajmować się spóldzielniamy, a
wtenczas by się podniósł duch w Narodzie, by wypędzić zydów z Polski.
Naszego Kanonika w Myszyncu[40] nazywają Królem Puszczy, bo jest chłop wysoki, stary,
dobry człowiek.
A Myszyniec to nasza stolica. Bardzo go
kochamy. Przez całą Młodzież i wszystkich starych i małych siurków[41] i pluskowecki[42] nad zycie kochany jest Ks. K., który prowadzi u nasz
wszystkie organizacje, czy z małym czy ze starym zawsze on pogada, gdy jedzie,
kogo spodka na fórę weźmie. Kazdy ze swoją biedą i kłopotem do niego idzie. Dzięki
niemu dowiedziała się Polska ze Kórpie są. On zachował modę Kórpiowską. On
zachował klujki, on co miesiąc przyjezdza do kazdej wsi a dzień ten jakby
święto dla Wioski. On zachęca ludzi do sadzenia drzewek owocowych, do lepszej
gospodarki. On z namy jedzie na kazdą Pielgrzymkę. Jak go ludzie lubią widać z
tego ze gdy był w szpitalu to cała parafia płakała. O tym księdzu druchny
ułożyły więcej jak 100 piosenek. On zna wszystkich ludzi z parafji po jmnieniu
i po Nazwisku. A ludzie go tak lubią, ze w Niedziele przychodzą się grzać do
niego, a w jego mieszkaniu jest pełno i starych i Młodzieży. On się nie wstydzi
jechać z chłopem na dragach. On tak duzo pracuje, ze sypia po 4 lub 5 godzin, a
przez 4 lata jak u nasz jest to niewiem czy wyspał się dobrze 4 razy, tyle co
inni Księża. On jest duszą P. R. prawie na każde zebranie przyjezdza czy to
rowerem, czy konmy, jest wszędzie na Wykopkach lub zbiorze. Dzięki niemu ma
nasz oddział pierwsze miejszce w Diecezyj wśród oddziałów wiejskich, prawie
nikt i śmiało mozna powiedzieć, ze nikt takiej roboty na Kórpiach nie wykonuje
jak on.
Myszyniec w dniu Bożego Ciała, 1937 r. Fot. Henryk Poddębski. Zbiory NAC. |
Myszyniec w dniu Bożego Ciała, 1937 r. Fot. Henryk Poddębski. Zbiory NAC. |
Jest i 3-ci ksiądz Prefekt[43], co uczy dzieci. Ludzie go tez bardzo lubi, tylko ma
słabe zdrowie. On dzieci dobrze nałuczył spiewać.
Nałuczyciele u nasz są dobre. Do kościoła
chodzą, przeciw wierze nic niemówią. Ludzie się na nich pozałowali za wybory,
kiedy latali jak kot z pęcherzem po Parafij i kazali głosować na jedynkę[44]. Ja mam do nich wielki żal ze niezajmuja się
spółdzielniamy i niektórzy chodzą do Zydów kupować, a następnie za dumą pęnsyję
pobierają, nawet i jnni urzędnicy. Rolnik naprawdę niezdązy na nich
pracować.
Ci co chodzą do Prus to mówią, ze tam
niewolno dzielić gospodarstwa, a u nasz to tak drobią. Niech Rząd zabroni tego
i nie wysyła ludzi na kolonije do Afryki, jak nam opowiada co miesiąc Ks. K. w
L. M. K[45]. Albo niech wysyła na kresy, albo pomorze, a w ten
sposób będzie nam lepiej, mniej będzie biedy na Kórpiach, kazdy będzie mniał
chociaz kawałek chleba czarnego na swoje odzywianie.
Fragment mapy z 1931 r. Źródło. |
Na zakończenie muszę powiedzieć, że gdy
zaczynaliśmy Pracę w P. R. to ludzie z nas się śmieli, że my zabawkę robimy, ze
u nas się nieurodzi, ale teraz się wszystko zmniło dziś nie trzeba gwałtem do
P. R. naciągać, dziś mamy 3 zespoły P. R. w naszej wiosce nawet chłopcy należą.
A jak wychodowali marchew i buraki pastewne, to cała wieś się dziwowała, teraz
Ludzie zaczęli sadzić i dają stworzeniu, a z tąd więcej mleka i do mleczarni
można odsyłać. Jak panowie zechcą, to mogę przysłać nasze fotografije
Kórpiowskie z P. R. i jnne.
Tak jak umniałam, tak pisałam szczerze i
otwarcie. Wiem ze duzo błędów narobiłam, niech mnie Redakcja daruje, bo mało
się w szkole uczyłam, jak to napoczątku napisałam. Do piszania zachęcił mnie
Ks. K. i Pan Inspektór z Białegostoku na kursie P. R. w Ostrołęce oraz pan
Instruktor D. Powiatowy[46].
Pamiętnik został opublikowany w: J. Chałasiński, Młode pokolenie chłopów. Procesy i zagadnienia kształtowania się warstwy chłopskiej w Polsce, t. 3: Rola kół młodzieży wiejskiej w społeczno-kulturalnych przeobrażeniach wsi, Warszawa 1938, s. 432–437.
***
Ważne miejsce w opowieści Antoniny Rolki z Wydmus zajmuje
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży (wcześniej Stowarzyszenie Młodzieży
Polskiej). Warto pochylić się nad jego historią i przedstawić charakterystykę
tej organizacji.
Już w 1905 r. papież Pius X w encyklice Il
fermo proposito wezwał świeckich katolików do chrystianizacji życia
indywidualnego, rodzinnego i społecznego. Przedstawił zasady Akcji Katolickiej
(AK), kontynuowane przez Piusa XI,
który w 1922 r. w encyklice Ubi arcano Dei określił istotę, cele i ramy organizacyjne nowej formacji. „Akcja Katolicka miała być organizacją ludzi
świeckich mających udział w apostolstwie hierarchicznym Kościoła i dążących do
odnowienia życia religijnego we wszystkich dziedzinach życia. Metodę działania
miało stanowić podporządkowanie się hierarchii oraz osobista odpowiedzialność
członków za dzieło ewangelizacji”. Powołanie
AK zdynamizowało ruch stowarzyszeń katolickich. Sprzyjały temu rozporządzenia
władz państwowych, które gwarantowały możliwość zrzeszania się i tworzenia
nowych stowarzyszeń. Dlatego po Wielkiej Wojnie w Kościele katolickim
postanowiono stworzyć katolickie organizacje młodzieżowe. Powstało Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej
(późniejszy Związek Młodzieży Polskiej). Jego zadaniem było wychowanie
młodzieży zmierzające do wyrobienia w niej postawy dojrzałego katolicyzmu,
ofiarności obywatelskiej, obowiązkowości względem narodu i państwa, zmysłu
gospodarczego. Zwracano także uwagę na rozwój fizyczny i wychowanie
organizacyjne. Wkrótce organizacja została podzielona na Związek
Młodzieży Polskiej Męskiej i Związek Młodzieży Polskiej Żeńskiej.
Od 1930 r. w całym kraju rozpoczęto organizowanie struktur zaproponowanej
przez Piusa X Akcji Katolickiej. W listopadzie powstał Naczelny Instytut
Akcji Katolickiej (NIAK) z siedzibą w Poznaniu. Główną uroczystością doroczną
wybrano święto Chrystusa Króla, a patronem AK w Polsce św. Wojciecha. Do Akcji Katolickiej zaliczano istniejące wcześniej
organizacje: Stowarzyszenie
Młodzieży Polskiej, Bractwo Różańcowe, III Zakon
św. Franciszka, Stowarzyszenie Najświętszego Sakramentu, Stowarzyszenie
Nauczania Chrześcijańskiego, Chrześcijański Związek Pracownic Domowych,
Katolickie Stowarzyszenie Polek oraz Stowarzyszenie Robotników
Chrześcijańskich. W lutym 1934 r. na Krajowym Zjeździe Kierownictw Akcji Katolickiej w
Krakowie postanowiono ujednolicić, uprościć i scentralizować organizację.
Decyzją Konferencji Episkopatu utworzono – według wzoru włoskiego –
ogólnokrajowe organizacje (kolumny). Z dniem 1 VIII 1934 r. wprowadzone
zostały nowe statuty Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży
Żeńskiej (KZMŻ), Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej
(KSMM), które istniały wcześniej pod inną nazwą, Katolickiego Stowarzyszenia Kobiet
(KSK) w podobnej sytuacji oraz Katolickiego Stowarzyszenia Mężów (KZM). Członkami stowarzyszeń młodzieży mogli być katolicy stanu wolnego
w wieku 14–30 lat, zaś członkami stowarzyszeń mężów i kobiet – katolicy, którzy
ukończyli 25 lat, żyjący w małżeństwie lub stanu wolnego. Od kandydatów
wymagano pogłębionego życia religijnego, zachowywania zasad moralności
chrześcijańskiej, dyscypliny i karności. Elementami spajającymi jedność
organizacyjną młodzieżowych sekcji Akcji Katolickiej były hymn, sztandar,
mundurek i odznaka. W parafiach kurpiowskich często mundurkiem był strój
regionalny.
Kurpianki z KSMŻ z Myszyńca prawdopodobnie w 1933 r. Źródło. |
Wyróżnić można cztery podstawowe
formy aktywności stowarzyszeń młodzieżowych: działalność
religijną (przystępowanie do sakramentów świętych, częsta spowiedź, kult Eucharystii
wyrażany w adoracjach, procesjach i częstym uczestnictwie we mszy św. i
przyjmowaniu komunii, poza tym udział w rekolekcjach, dniach skupienia,
spotkaniach formacyjnych w specjalnie przygotowanych ośrodkach w diecezjach); działalność kulturalno-oświatową (kształcenie członków zarządów
stowarzyszeń na kursach, zjazdach, zlotach, wizytacjach oddziałów, poza tym
kształcenie członków zwyczajnych przez akcję odczytową, imprezy sportowe,
wycieczki, obozy, przedstawienia, akademie, wieczornice oraz szkolenia
zawodowe, w tym przysposobienie rolnicze, kursy higieny, prowadzenia
gospodarstwa domowego, a także
wszechstronne wychowanie fizyczne: musztra,
gimnastyka, lekkoatletyka, wycieczki, zawody sportowe itd.); działalność charytatywną
(zakładanie i prowadzenie sierocińców i domów dziecka, pomoc młodzieży bezrobotnej w szukaniu pracy, zaopatrywanie w podstawowe
narzędzia, pomoc dla
pogorzelców czy powodzian, choinki dla biednych, zbiórki dla zakładu dla
niewidomych w Laskach itd.) oraz działalność społeczno-patriotyczną (uroczyste
obchodzenie rocznic ważnych wydarzeń, świąt narodowych, szczególnie rocznic
odzyskania niepodległości i powstań narodowych, przeciwstawianie się wpływom
masonerii i komunizmu na życie społeczne Polski, w tym przenikaniu laicyzmu na
wieś, czemu miały służyć zakładane kluby, świetlice, biblioteki, czytelnie
czasopism, w których młodzież znajdowała duchowe oparcie, zdobywała wiedzę i
mogła pożytecznie spędzić czas, np. przygotowując i wydając czasopisma i
gazetki parafialne). Propagowaniu tych wszystkich idei
służyła prasa. Centralnym pismem był ukazujący się od 1931 r. „Ruch
Katolicki”. KSM wydawało „Na Wyżyny”, KSK – „Zjednoczenie”, KSMM
„Przyjaciela Młodzieży”, zaś KSMŻ „Młodą Polkę”. „Kierownik” zalecany był
kierownictwom oddziałów KSMM i KSMŻ.
Okładka jednego z numerów "Młodej Polki". |
Oczywiście nie
w każdej parafii prowadzono wszystkie wymienione działania. Najpopularniejsze
dotyczyły aktywności na polu religijnym, oświatowo-kulturalnym oraz
społeczno-patriotycznym. W swej działalności Akcja pomijała sprawy
polityczne i wpływy partyjne. Członkom stowarzyszenia zabroniono czynnego udziału
w akcji wyborczej, wysyłania delegatów
do okręgowych zgromadzeń wyborczych, podpisywania odezw wyborczych lub udziału w agitacji wyborczej, choć w cytowanym pamiętniku
widać wyraźnie nastawienie nacjonalistyczne, endeckie.
Oddziały KSM w parafiach kurpiowskich powstawały
przeważnie w drugiej połowie lat trzydziestych XX w. Istniały też oddziały o dłuższej
historii, założone przed 1934 r. Nie w każdej parafii powstały obie organizacje
młodzieżowe, czasem minęło kilka lat zanim powołano bliźniaczą kolumnę, czasem
działał tylko jeden oddział. W ówczesnej Polsce Akcja Katolicka była jedną z najaktywniej działających
organizacji. W kraju w 1936 r. liczyła blisko 500 tys. członków, zaś trzy lata później
ich liczba wzrosła do 750 tys. Najliczniejsze były
stowarzyszenia młodzieżowe, skupiające w Polsce 60% ogółu zrzeszonych. W 1936 r. w diecezji płockiej
działało w nich ponad 23 tys. osób. W diecezji łomżyńskiej w 1935 r. notowano 3
560 członków KSMM i 5 240 druhen KSMŻ, zaś 4 lata później odpowiednio 2 682 i 7
348 osób. Najwięcej było wśród nich młodzieży chłopskiej oraz
bezrobotnych, niewiele młodzieży robotniczej, a najmniej inteligenckiej.
Liczebność wiernych oraz oddziałów KSM w parafiach kurpiowskich w latach 1925–1938
Oprac. M.W. Kmoch. Podwójne liczby – rozbieżności w relacjach źródłowych, myślnik – brak danego oddziału w parafii, gwiazdka – organizowanie kolumny w danym roku. Parafią kurpiowską były też Zaręby w dekanacie przasnyskim, jednak w okresie międzywojennym nie powstały tu struktury Akcji Katolickiej. W przypadku parafii Jednorożec podano liczebność wiernych z 1937 r., bowiem liczba 1 793 w 1938 r. wydaje się być zaniżona, skoro w 1939 r. notowano ok. 2 500 parafian. Lista źródeł. |
Warto zauważyć podporządkowanie KSM
hierarchii kościelnej, wyrażające się w obecności asystenta kościelnego.
Aktywność księży była – obok zaangażowania samych parafian i ich chęci do
dziania – czynnikiem determinującym powstawianie i rozwój KSM w parafiach
kurpiowskich.
Spotkania,
odczyty, zebrania i zabawy KSM odbywały się w sali parafialnej,
w Domach Katolickich, a latem pod chmurką czy w kolejnych domach we wsi. Młodzież
spotykała się z asystentem kościelnym na modlitwie i omówieniu spraw organizacyjnych co
miesiąc, czasem częściej. Czytano Pismo Święte i
katechizm, urządzano tzw. kwadranse ewangeliczne (przygotowanie do studiowania
Biblii) oraz kwadranse katechizmowe w celu pogłębienia wiary. Stałą lekturą
członków i członkiń kolumn AK była literatura dogmatyczna i liturgiczna oraz
wszelkie okólniki i czasopisma organizacyjne. Na zebraniach przygotowywano
członków i członkinie kolumn do działalności statutowej przez nauki, wykłady,
odczyty, ale i rozrywkę, np. deklamacje, monologi czy gry.
W parafiach starano się zakładać
biblioteczki, gromadzące książki i czasopisma, również te wydawane dla członków
Akcji Katolickiej. Do parafii sprowadzali je księża, a w rozprowadzaniu ich
wśród wiernych pomagało KSM.
Większe
parafie, w których kolumny KSM dzieliły się na zastępy, działające w
poszczególnych miejscowościach parafii, urządzały zebrania w swoich ogniskach
(najczęściej co miesiąc), ale spotykały się też regularnie na zebraniu ogólnym
wszystkich zastępów. Nie
wszystkie kolumny miały swoje sztandary; zamawiano je w oddziałach
aktywniejszych i liczniejszych, gdzie członkowie dokładali wielu starań, by
wzbogacić się o ten symbol.
Sale
parafialne służyły też do organizacji spotkań religijno-towarzyskich, np.
dzielenia się opłatkiem na Boże Narodzenie czy jajkiem z okazji Wielkanocy.
Ważnym elementem wychowania i kultywowania tradycji
w oddziałach KSM był śpiew. Towarzyszył druhom i druhnom podczas przedstawień wystawianych z okazji świąt narodowych i kościelnych. Z
okazji rocznic historycznych, ale też w dniu
świąt patronalnych KSMŻ (8 września – Narodzenie NMP) i KSMM (13 listopada –
św. Stanisława Kostki), urządzano akademie i wieczornice z referatami. Odprawiano wówczas uroczystą mszę w intencji organizacji
oraz zachęcano do wstępowania do AK.
Patronem stowarzyszeń
młodzieżowych AK obrano św. Stanisława Kostkę.
We wszystkich oddziałach KSM urządzono religijne spotkania
modlitewne i wieczornice z okazji wspomnienia patrona. Dzień 13
listopada stawał się okazją do rejonowych zlotów
oddziałów KSM. W patronalne dla AK święto Chrystusa Króla, obchodzone do 1969
r. w ostatnią niedzielę października, uroczyście ogłaszano hasło przewodnie
akcji i program na nowy rok liturgiczny. Tego dnia manifestowano wiarę przez
procesje, zebrania i akademie z bogatym programem. W uroczystość patronalną organizowano zbiórkę pieniędzy
na cele parafialnej AK, na ten cel przekazywano też tacę zebraną w kościele.
Oddziały Akcji dysponowały majątkiem, który przeznaczano na bieżącą
działalność. Środki pochodziły najczęściej z publicznych zbiórek. Zebrane
pieniądze przekazywano parafii.
Członkowie i członkinie oddziałów młodzieżowych
uczestniczyli w różnych wydarzeniach na terenie diecezji, choć było to zapewne
uzależnione od liczby chętnych i możliwości transportowych. Ważnymi
dla KSM spotkaniami na wszystkich szczeblach były dni i kongresy
eucharystyczne. W parafiach kurpiowskich diecezji łomżyńskiej na takich
wydarzeniach druhny pojawiały się w strojach ludowych, wzbudzając powszechny
zachwyt. Oczywiście młodzież pojawiała się na uroczystościach w sąsiednich
parafiach.
Kolejną
formą działania młodzieżowych organizacji były zamknięte, półzamknięte i
otwarte rekolekcje. Organizowano je na wszystkich szczeblach: diecezjalnym,
dekanalnym i parafialnym.
Jedną z dziedzin, w której
działała młodzież, było przysposobienie rolnicze, inną – wychowanie fizyczne i
przysposobienie obronne. Przysposobienie rolnicze było lepiej zorganizowane w
parafiach kurpiowskich diecezji łomżyńskiej niż w diecezji płockiej. Do przysposobienia
rolniczego przykładano dużą wagę. Za swoją pracę oddziały otrzymywały nagrody w
postaci m.in. prenumerat książek i czasopism lub sadzonek drzew i krzewów.
Członkowie
KSM z parafii kurpiowskich mogli chętniej brać udział w działaniach związanych
z przysposobieniem rolniczym niż z przysposobieniem wojskowym i wychowaniem
fizycznym, bowiem praktyczniej było skoncentrować się na nauce rozwiązań
mogących pomóc w gospodarzeniu na kurpiowskich nieurodzajnych glebach oraz
przysposobieniu do zawodu rolnika, a młodzież z takich rodzin dominowała w KSM.
Dlatego też w kursach i konkursach przysposobienia wojskowego i wychowania
fizycznego rzadko brały udział zespoły z parafii położonych na Kurpiach.
Angażowały się w nie natomiast głównie oddziały z parafii miejskich i wiejskich
położonych na pograniczu regionu (Goworowo, Troszyn, Ostrołęka, Łomża…).
Niemniej w parafiach, w których stowarzyszenia młodzieżowe działały bardzo
aktywnie, organizowano też przysposobienie wojskowe. Kółka
WFiPW miały rozwijać sprawność fizyczną, hartować ducha, wyrabiać charakter i
wewnętrzną dyscyplinę. W ramach KSMM i KSMŻ urządzano zawody sportowe, ćwiczono
grę w piłkę nożną, lekkoatletykę, turystykę sportową. Warto też zaznaczyć, że
wychowanie fizyczne realizował często Związek Strzelecki. W ostatnich latach przed wojną, kiedy nasilało się
zagrożenie zewnętrzne, również organizacje katolickie prowadziły działalność
nastawioną na przygotowanie zbrojne.
Organizacje
młodzieżowe były ważną szkołą przygotowania religijno-patriotycznego, platformą
pielęgnowania tradycji, pozwalały na naukę zaangażowania społecznego oraz
współpracę mieszkańców w zakresie rozwoju wsi. Zdarzały się
przypadki powołań do życia zakonnego wśród członków międzywojennego KSM w
parafiach kurpiowskich. W opracowaniach pojawia się też podkreślenie faktu wychowania
patriotycznego w KSM, które zaowocowało poświęceniem młodych Polaków w czasie
II wojny światowej. Niemniej przedwojenna Akcja Katolicka, której częścią były
stowarzyszenia młodzieżowe, istniała zbyt krótko, by się dostatecznie rozwinąć. Przyznać jednak należy, że efekty
jej działania są znaczne, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę to, że w
latach trzydziestych XX w. coraz bardziej
odchodzono od tradycji, kojarzonej z religijnością, które ustępowały
nowoczesności.
Efekty działania KSM były wypadkową zaangażowania
parafian i stanowiska duchownych. Na Kurpiach nie brakowało i aktywnych
duszpasterzy, i chętnych do działania wiernych, choć KSM rozwijało się głównie
w centralnej części regionu. Na wschodnich i zachodnich rubieżach
Kurpiowszczyzny częściej natrafiało na przeszkody w działaniu. Nie była to
jednak reguła, bowiem tam, gdzie chętni do działania wierni współpracowali z
duszpasterzem potrafiącym zmotywować parafian do pracy, kolumny działały bardzo
prężnie[47].
***
Dla pełniejszego obrazu pamiętnik
Antoniny Rolkówny należy zestawić z innym cennym źródłem do historii katolickich
stowarzyszeń młodzieżowych na Kurpiach – Kroniką KSMŻ oddziału
Myszyniec-Wieś, spisaną w 1938 r. przez anonimowego mężczyznę, prawdopodobnie
przez członka Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej (naczelnika KSM Okręgu Puszczy Kurpiowskiej, Ignacego Kozona? prezesa KSMM Stanisława Klimka?). Kronika potwierdza np.
kierunki przysposobienia rolniczego prowadzonego w Wydmusach. Pozwala na poszerzenie
niektórych wątków poruszonych przez wydmuśónkę, jak np. rozwój organizacji za
wikariatu ks. Wacława Olendra i działania ks. Eugeniusza Kłoskowskiego na rzecz
zachowania kultury kurpiowskiej („oczyszczanie” stroju i pieśni z obcych
naleciałości, przywrócenie stroju męskiego). Naświetla też wątki, których nie
opisała Rolka, jak np. konflikt członków i członkiń KSM z członkami Związku Strzeleckiego, co dało się zauważyć w Dąbrowach w końcu lat dwudziestych
XX w. Autor kroniki wymienia aktywnych na rzecz KSM myszynieckich wikariuszy: ks. Czesława Rogalskiego (pracował w parafii od 1 IX 1930 do 16 VII 1933 r.), ks. Antoniego Kochańskiego (od 15 II 1932 do 1 VIII 1933 r.) i ks.
Antoniego Warakomskiego (od 1 VII 1933 do 1935 r.)[48], których pominęła Rolkówna.
Sama pamiętnikarka z Wydmus na kartach kroniki pojawia się kilka razy. Pierwszym miejscem jest opis walnego
zebrania KSMŻ w Myszyńcu 23 I 1938 r.: Zebranie zagaiła druhna prezeska
Antonina Rolkówna słowami: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” oraz hasłem
Stowarzyszeniowym „Sprawie służ”, poczem przedstawiła porządek obrad, który
został przyjęty. Po odśpiewaniu pieśni „W żłobie leży”, na przewodniczącą
zebrania na wniosek d-ny prezeski wybrano jednogłośnie Konstancję Wielechowską,
na asystentki druhny Marię Dębowską i Annę Golonównę, na sekretarkę
Kaczmarczykównę Annę. Druhen było an zebraniu 443. Sprawozdanie złożone przez
druhnę prezeskę wykazało, że w roku 1937m [w którym Rolkówna
pisała pamiętnik na konkurs – przyp. M.W.K.] było w Oddziale 551 członkiń,
kandydatek 40; zastępów było 20, zebrań w zastępach 240, odpraw Kierownictwa
28, zebrań ogólnych 28. Urządzono 8 akademij, 10 uroczystości i wspólnych
Komunij św. i 1 pielgrzymkę do Częstochowy, w której wzięło udział 115 druhen.
W Oddziale jest Kółko Wychowawcze, które odbyło 11 zebrań, Komunia św.
nieustająca, Kółko Różańcowe – w każdym zastępie od 1–5 „kółek”. Oddział
prenumeruje: 20 egzemplarzy „Akcji Katolickiej”, 1 egz. „Kierownika”, 15 – „Młodej
Polki”, „Kółka Różańcowego” po 1 egz. do każdego Kółka, 30 egz. „Rycerza
Niepokalanej” (…). Zespołów P.R. było 9. Antonina Rolkówna z Wydmus
pozostała prezeską – wybrano ją na kolejną kadencję.
Nasza
pamiętnikarka pojawia się przy okazji opisu kursu dla kierownictw oddziałów
Okręgu Puszczy Kurpiowskiej, który zorganizowano w Myszyńcu prawdopodobnie w
1938 r. Była wśród prelegentów i wygłosiła referat pt. Technika prowadzenia
zebrań. Przemawiała też na zakończenie kursu, życząc młodzieży wytrwałej
i owocnej pracy w K.S.M.
Rolkę autor
kroniki wymienia z nazwiska, opisując wizytację przedstawicieli Naczelnego
Instytutu Akcji Katolickiej z Poznania, która odbyła się w Myszyńcu w maju 1937 r.: W
imieniu zastępów wydmuskich przemawiała druhna prezeska Rolkówna, dziękując
gościom za przybycie. Po przemówieniach prezeska zaprosiła gości do
wieczerzy[49].
Źródło: "Warszawski Dziennik Narodowy", 1938, 241B, s. 4. |
Na pewno jako
prezeska Antonina Rolkówna pełniła ważną rolę w działalności i rozwoju KSMŻ i w
ogóle katolickiego ruchu młodzieżowego w parafii Myszyniec. Jej pamiętnik stanowi
ważne źródło do historii KSMŻ na Kurpiach. Jest jednym z 448 pamiętników nadesłanych przez członków i członkinie KSM, w tym jednym z 212 kobiecych[50].
Niezwykle cenne są obserwacje B.
Gołębiowskiego, który, omawiając cytowany pamiętnik, napisał o poczuciu
sprawczości, pewności siebie i emancypacji, jaką Rolkównie dała działalność w
KSMŻ. Droga do niej prowadziła przez edukację, lekturę czasopism i przez działalność w organizacji katolickiej mimo niezrozumienia ze strony innych czy nawet sprzeciwu. „Nie trudno dostrzec, że jest to
emancypacja na bardzo jeszcze pierwiastkowym poziomie. Ale jest ona realna i
była ona względnie trwała jako droga do świadomości narodowej, społecznej,
patriotycznej oraz do uczestnictwa w szerszej kulturze ogólnospołecznej (różne
zjazdy i przemawianie w imieniu Myszyńca). I to była wtedy reguła, która potwierdza
się w wielu innych pamiętnikach, także tych pisanych później, już po wojnie,
przez ludzi ze wsi kurpiowskich, wspominających czasy przedwojenne. (…) była to
socjalizacja na poziomie dostosowanym do lokalnej kultury ludowej, na niej się
opierająca i wykorzystująca w sferze życia kulturalnego jej zasoby. Wychodzenie
na zewnątrz, poznawanie poza Puszczą i jej kulturą wielkiej Polski i jej
kultury, pobudzało wyraźnie własne, nowe ambicje twórcze, oparte o folklor
regionalny”. Rolkówna opisuje swoją drogę do emancypacji jako chłopki, członkini chłopskiej warstwy społecznej. Nie jest to emancypacja kobiety[51].
Pamiętnik Rolkówny to źródło wywołane – odpowiedź na konkretny apel, na pytania, które w nim postawiono, na kwestie, o których poruszenie proszono w odezwie konkursowej. To narracja kreująca, bowiem autorka przedstawia się w określony sposób, chcąc wpisać się w oczekiwania tych, którzy konkurs ogłosili. Pisze o tym, że była najlepszą uczennicą w klasie, bo nigdy nie została ukarana, że nauczyciel ją chwalił (choć chwilę wcześniej zaznacza, że niechętnie chodziła do szkoły, bo musiała jednocześnie pracować w domu, gdzie pomagała niedomagającej matce, i odrabiać lekcje). Może jej nastawienie do edukacji z czasem się zmieniło. Po latach stwierdziła, że docenia wagę edukacji, że dzięki szkole umie czytać i pisać. Pokazuje się jako osoba kreatywna, która razem z koleżankami układała piosenki. Stara się wypunktować wszystkie swoje aktywności, pokazać się jako osoba, z którą należy się liczyć, którą należy traktować poważnie. Czy ta młoda dziewczyna miała czas na odpoczynek, na zabawę? Czemu nie poruszyła tego wątku?
Choć Rolkówna pisze z pozycji członkini KSMŻ, to raczej ważniejsze jest dla niej działanie społeczne niż wątek religijny, wartość duchowa, którą niesie organizacja. O przeżyciach duchowych pisze niewiele, najwięcej przy okazji pielgrzymki do Częstochowy (i poszczęściło się mnie że mogłam Matce Bożej cześć oddać przed cudownem ołtarzem, płakałam z radości). Wprost mówi o sobie jako o świadomej Polce i katoliczce, a tę świadomość dało jej członkostwo w KSMŻ.
Nie sposób nie
zauważyć antysemickiego i antybolszewickiego wydźwięku niektórych sformułowań z pamiętnika Rolkówny.
Krew w żyłach mogą dziś mrozić fragmenty o tym, że Największe prawa powinni
mnieć Polacy, Zydów z Polski trzeba wypędzić, bo to są wrogowie naszej
ojczyzny. Należy jednak podkreślić, że chodzi tu o ograniczenie obecności
Żydów w gospodarce, o likwidację ich monopolu albo zmniejszenie pozycji i
dochodów w poszczególnych gałęziach gospodarki. Nie chodziło jej o zabijanie
Żydów, co doprecyzowała na końcu akapitu: Jednak zydów bić nie trzeba. Ale
tak robić, jak nasz połuca Ks. K., nic nie kupić u żydów. A wtedy zamkną swoje
sklepy i pujdą. Znając działalność ks. E. Kłoskowskiego na Kurpiach w kontekście stosunków polsko-żydowskich, o czym pisałam na blogu, możemy przypuszczać, że Rolkówna powtarzała może nawet co do słowa to, co słyszała od kapłana. Należy więc pamiętać o tym, że czym innym mogło być to, co słyszała Rolkówna, a co sama myślała.
Muszę przyznać, że trudno mi było czytać ten fragment, byłam zaskoczona, zniesmaczona, czułam duży zgrzyt podczas lektury: tu KSM i wspaniała działalność, a obok sformułowania o Żydach... było mi źle, tak fizycznie niedobrze. Nie chcę wyrokować, czy ks. E. Kłoskowski świadomie wychowywał młodzież na antysemitów, ale nie sposób nie mieć takiego wrażenia. Z jednej strony był społecznikiem, zainteresowanym otoczeniem, dbającym o kulturę ludzi, wśród których przyszło mu pracować, z drugiej, skoro działał dla nich, to przeciwko wszystkim innym – w tym wypadku m.in. Żydom. Jakkolwiek inspirujące może być zaangażowanie Antoniny w KSM, bo dużo dobrego zrobiło, to widzimy, że będąc pod wpływem takiego kapłana, także prasy katolickiej, gdzie antysemickich treści było pełno (szczególnie w ostatnich latach przed wojną), była skażona, naznaczona tą postawą, która dziś jest dla nas nie do przyjęcia. Zaznaczyłabym jednak, choć może mało to wnosi, że nie chodziło jej o zabijanie Żydów, "ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej", a o eliminację ich wpływów z gospodarki. Współcześnie patrzymy przez pryzmat tego, co się stało później i nasza wrażliwość, wiedza jest inna. To jednak nie usprawiedliwia antysemickiego wydźwięku niektórych fragmentów z pamiętniki Rolkówny. Nie chcę jednak przez te zapisy przekreślać całości. To przecież świadectwo z przeszłości, świadectwo nastrojów, myśli, zachowań. Wiemy, do czego doprowadziły słowa takie jak wypowiedź Rolkówny, zachowania, które proponował ks. Kłoskowski. Zaczęło się od tego, że jest za dużo niepolskich sklepów... skończyło się na 6 milionach zabitych Żydów, z czego połowę stanowili polscy obywatele i obywatelki.
Zastanawiać może z jednej strony wyrażająca świadomość i umiejętność refleksji konstatacja Antoniny nt. ówczesnej państwowej edukacji, tego, że szkoła mogłaby uczyć bardziej praktycznie (jakże to aktualne!), a jednocześnie wręcz dosłowne powtarzanie tego, co słyszała od księży na temat Żydów, o czym już wyżej, Piłsudskiego itp. Fakt, ówczesne społeczeństwo wychowywane było w kulcie marszałka i ten mocno wybrzmiewa w pamiętników Rolkówny. Marszałek, tak jak ks. Eugeniusz Kłoskowski, byli dla niej autorytetami. Komunikat zasłyszany i powtórzony to, jak się wydaje, także fragment o roli Polaków jako obrońców przez bolszewikami, komunistami, Żydami, Niemcami, gdzie już od kilku lat rządzi NSDAP A. Hitlera, i bezbożnikamy. Zaskakujący może się dziś wydać apel o to, by członkowie i członkinie katolickich organizacji posiadali karabiny: trzeba dać karabiny Stowarzyszeniu Młodziezy Katolickiej, a odebrać je organizacjom żydowskim, bo to sa komóniści w Polsce. Przekaz Rolkówny jest upolityczniony, choć KSM miało charakter apolityczny.
Kolejną sprawą, którą porusza Rolkówna, a która dziś może wydać się bardzo aktualna, jest kwestia stroju kurpiowskiego i potrzeby jego ratowania. Zwraca uwagę, że dzięki społecznej aktywności wikariusza z Myszyńca wspartej autorytetem jako osoby duchownej udało się zachować strój regionalny, usunąć elementy, które nie były oryginalne i stanowiły naleciałości z zewnątrz (np. z Prus Wschodnich), tak w stroju żeńskim, jak i męskim, który zaczął zanikać wcześniej. Skoro już przed II wojną światową pisano, że strój należy ratować, że niebawem zginie, podejmowano też działania ten proces hamujące, to co powiedzieliby ówcześni, gdyby zobaczyli dzisiejsze procesje eucharystyczne, gdzie tylko podczas większych uroczystości zobaczyć można regionalne ubiory. W zwykłą niedzielę próżno ich szukać.
Warto też zauważyć, że zarówno w pamiętniku wydmuśónki, jak też w kronice KSMŻ, pisanej przez mężczyznę (ciekawe jest to, że kronikę oddziału kobiecego spisał druh, a nie druhna), nie brakuje feminatywów: druchna, przodownica, członkini, gospodyni, delegatka, zastępowa, referentka... Przed II wojną światową były bardziej rozpowszechnione niż dzisiaj. Co do języka, to w pamiętniku Rolkówny mamy zapisy gwarowe, choć jest ich niewiele. Czasem dziewczyna pisze tak, jak mówi, i zapis ten został przez wydawcę zachowany.
A czy pisze to, co sama chce, czy coś, co wskazali jej inni? Zauważa na koniec, że do napisania wspomnień i odpowiedzi na apel konkursowy zachęcili ją ks. E. Kłoskowski i działacze współpracujący z KSM z województwa i powiatu. Czy pisała w ich obecności? Czy pisała w swoim domu, czy np. w mieszkaniu wspomnianego kapłana? Wyraźnie widać, że o Kłoskowskim Rolkówna napisała sporo i to w samych superlatywach. Czy to jej prywatne zdanie, wynik rozmów z innymi druhnami, czy wpływ samego księdza podczas procesu pisania?
Wreszcie pamiętnik Rolkówny to cenne źródło do historii wsi Wydmusy. Ta np. w prasie międzywojennej występuje bardzo rzadko, nie lepiej jest w tytułach sprzed I wojny światowej. W wydanych w 2020 r. Źródłach do dziejów Kurpiowszczyzny 1789–1956 pod red. W. Łukaszewskiego jest podobnie. Co prawda o samej wsi w pamiętniku jest niewiele, ale na bezrybiu i rak ryba! To oczywiście materiał do opowieści o aktywności kobiet na Kurpiach przed II wojną światową. To jedna z przyczyn, dla której tak lubię materiały związane z KSM. Poza tym w takich źródłach widzę odbicie siebie, nastoletniej Marysi z Jednorożca, członkini oazy, społeczniczki; mogę się z nimi utożsamić.
Przeglądając zdjęcia z Bożego Ciała w Myszyńcu w 1937 r., szukam twarzy, która by mnie poruszyła. Wiem, że Antonina gdzieś tu jest. Jako prezeska KSMŻ musiała być na uroczystości i musiała zostać uchwycona w kadrze przez fotografującego spotkanie Henryka Poddębskiego.
Jak potoczyły się dalej losy Antoniny Rolkówny? Jak spędziła okres II wojny światowej? Co robiła po wojnie? Czy wyszła za mąż? W swoim pamiętniku nawet nie wspomniała o tym, czy zmiana stanu cywilnego ją interesuje. Fakt, w KSMŻ działały głównie panny. W 1937 r., kiedy ogłoszono konkurs, Antonina miała 25 lat. W dostępnych online aktach metrykalnych z Myszyńca (do 1940 r.) nie znajdziemy jej świadectwa małżeństwa. Chyba nie spieszyła się zamążpójściem: całe dnie poświęcała pracy w KSM, do której się zapaliła. Miała bowiem sporo czasu (choć jednocześnie pisze o sobie jako o gospodyni, co mogłoby sugerować stan małżeński). W latach trzydziestych XX w. z powodu m.in. kryzysu gospodarczego później zawierano małżeństwa. A może Antonina nie chciała małżeństwa, które zakończyłoby czas samodzielności, aktywności społecznej?
Czy życie ułożyło się tak, jak sobie wymarzyła? Akt chrztu podaje tylko datę jej śmierci, czyli 7 XI 1986 r. Jest nazwisko panieńskie, więc chyba pozostała niezamężna. Wiemy, że do końca życia mieszkała w Wydmusach[52].
Marta Wojciechowska z Myszyńca, prowadząca stronę Historie w aktach zapisane, znalazła grób Antoniny Rolki na cmentarzu w Myszyńcu. Kobieta zmarła 7 listopada 1986 r. w wieku 75 lat.
Może ten wpis trafi jakoś do rodziny Antoniny Rolkówny z Wydmus. Czy wiedzą, wiedzieli o jej pamiętniku? Czy będą w stanie uzupełnić tę opowieść?
Przypisy
[0] A. Dziegrzowska, Pamiętniki kobiet w pamiętnikach chłopów – wybór źródeł. Konspekt wystąpienia na Seminarium Historii Gender (udostępniony przez autorkę); B. Gołębiowski, Ludowi pamiętnikarze Kurpiowszczyzny, „Zeszyty Naukowe Ostrołęckiego Towarzystwa Naukowego”, 4 (1990), s. 179, 181.
[1] H. Palska, Polskie pamiętnikarstwo konkursowe. Ideologia w autobiografii, autobiografia w ideologii, „Ask. Research and Methods”, 1997, 1–2 (5–6), s. 11–12.
[2] Do 1934 r. księża opiekunowie Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej nosili tytuł patrona, później, w wyniku reorganizacji – asystentów.
[3] Pamiętnik spisała Antonina Rolka urodzona 29 VII 1911 r. Została ochrzczona w Myszyńcu następnego dnia, sakramentu udzielił ks. Franciszek Karwacki. Akta metrykalne parafii Myszyniec [1895–1940].
[4] Wydmusy – wieś należała do gminy Wach w powiecie ostrołęckim. Autorka pamiętnika mogła pomylić przynależność gminną z kościelną, bo wieś należała do parafii Myszyniec. W 1921 r. liczyła 107 budynków przeznaczonych na mieszkanie i 5 innych zamieszkałych. Mieszkało tu 633 ludzi: 312 mężczyzn i 321 kobiet. Wszyscy podali narodowość polską i wyznanie rzymskokatolickie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników Pierwszego Powszechnego Spisu Ludności z dn. 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, t. 5: województwo białostockie, Warszawa 1924, s. 60; Wydmusy, [w:] Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, red. F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Wawelski, t. 14, Warszawa 1895, s. 77.
[5] Rodzice Antoniny Rolki to Jan Rolka, syn Józefa i Sabiny z Drężków, i Elżbieta z Domianów (Domijanów), córka Jana i Katarzyny z Kobusów. Oboje pochodzili z Wydmus. Ślub wzięli 19 II 1901 r. w Myszyńcu. Pan młody miał 27 lat, a panna młoda – 19 lat. Akta metrykalne parafii Myszyniec [1895–1940].
[6] Nazwa wsi Wydmusy pochodzi od wydmy, oznaczającej wydmuchy, lotne piaski, co jest powiązane z czasownikami dąć i dmuch. Oznaczała ludzi mieszkających na wydmach, co potwierdza lustracja dóbr królewskich z 1789 r., gdzie czytamy: siedlisko tej wsi jest zupełnie na Piaskach, która teyże natury ma gronta, a do tego gory piasczyste wiatrami otworzone, tym barziey pola zasypują. Inne wersje nazwy, które można spotkać w źródłach, to Wydymus, Wydmuty, Wydymusy, Wydmys. Od 1827 r. do dziś są to Wydmusy. E. Kowalczyk-Heyman, Pochodzenie nazw miejscowych w parafii Myszyniec, [w:] Dzieje parafii i kościoła pw. Trójcy Przenajświętszej w Myszyńcu, red. M. Przytocka, Ostrołęka 2009, s. 37.
[8] W aktach metrykalnych znaleźć można następujące dzieci Jana i Elżbiety Rolków: Stanisława (1901–1904), Marianna (1904–1904), Franciszkę (*1905), Władysław (*1908), Antoninę, autorkę pamiętnika (*1911), Franciszka (*1913), Bolesława (*1916) i Teofila (1920–1920). Akta metrykalne parafii Myszyniec [1895–1940].
[9] Józef Rolka zmarł w Wydmusach 12 V 1915 r. jako 77-letni wdowiec. Akta metrykalne parafii Myszyniec [1895–1940].
[10] W roku szkolnym 1925/1926 w Wydmusach istniała szkoła jednoklasowa. Do kolejnych klas dzieci z Wydmus musiały chodzić do Myszyńca. H. Maćkowiak, Szkolnictwo na Kurpiach 1905–1939, Ostrołęka–Łomża 1990, s. 113.
[11] Chodzi o zakończenie okupacji niemieckiej w listopadzie 1918 r.
[12] Prawdopodobnie słowo zostało błędnie odczytane i chodzi o lelujki, formę kurpiowskiej wycinanki.
[13] Ks. Wacław Olender był wikariuszem parafii w Myszyńcu od 15 IV 1927 do 20 XI 1930 r. M. Przytocka, Księża wikariusze myszynieccy od 1925 do 2009 roku, [w:] Dzieje parafii i kościoła…, s. 383.
[14] W 1927 r. koło w Wydmusach liczyło 16 druhen. Miejska Biblioteka Publiczna im. W. Gomulickiego w Ostrołęce, Kronika KSMŻ oddziału Myszyniec-Wieś, [1938] [b.n.s].
[15] Chodzi o zlot KSM w Łomży w lipcu 1927 r. Tamże.
[16] Powinno być: 1935.
[17] Ks. Eugeniusz Kłoskowski pracował w Myszyńcu jako wikariusz od 1 VIII 1935 r. do 1939 r. M. Przytocka, Księża wikariusze myszynieccy od 1925 do 2009 roku, [w:] Dzieje parafii i kościoła…, s. 383.
[18] Przysposobienie rolnicze.
[19] Uroczystości pogrzebowe J. Piłsudskiego miały miejsce w dniach 13–18 V 1935 r. W dniu 17 maja ciało zmarłego przetransportowano z Warszawy do Krakowa, gdzie złożono je krypcie św. Leonarda w katedrze wawelskiej.
[20] Antonina Rolka była jedną z 12 druhen KSMŻ z parafii Myszyniec, które wzięły udział w uroczystościach w Warszawie. W pamiętniku podała liczbę 20 kobiet. Miejska Biblioteka Publiczna im. W. Gomulickiego w Ostrołęce, Kronika KSMŻ oddziału Myszyniec-Wieś, [1938] [b.n.s].
[21] Prezydentem RP był wtedy Ignacy Mościcki.
[22] Centralne Towarzystwo Organizacji i Kółek Rolniczych działało w latach 1929–1939.
[23] Chodzi o Jadwigę Kobierską z Poniatowskich (1885–1942), siostrę Juliusza Poniatowskiego, ministra rolnictwa i reform rolnych w latach 1934–1939. Jadwiga Kobierska; Jadwiga Poniatowska.
[24] Chodzi o kard. Francesco Marmaggiego, nuncjusza apostolskiego w Polsce w latach 1928–1936.
[25] Chodzi o kopiec na Sowińcu w Krakowie, najwyższy w Polsce, sypany w latach 1934–1937, po śmierci J. Piłsudskiego nazwany jego imieniem.
[26] Druhny KSMŻ były w Częstochowie w czerwcu 1937 r., ale tu mowa o innym, wcześniejszym wyjeździe, prawdopodobnie w 1935 r. Miejska Biblioteka Publiczna im. W. Gomulickiego w Ostrołęce, Kronika KSMŻ oddziału Myszyniec-Wieś, [1938] [b.n.s]. Szerzej nt. pielgrzymek Kurpiów do Częstochowy.
[27] Starostą ostrołęckim był wówczas Franciszek Kulikowski. Tamże.
[28] Ks. Eugeniusz Kłoskowski.
[29] Kongres zorganizowano w dniach 28–29 VI 1936 r. Tamże.
[31] Liga Morska i Kolonialna (do 1930 r. Liga Morska i Rzeczna) – organizacja społeczna, która propagowała zagadnienia morskie, działała na rzecz rozbudowy floty morskiej i rzecznej oraz starała się pozyskać tereny pod osadnictwo lub kolonie dla Polski poza granicami kraju.
[32] Polski Czerwony Krzyż.
[33] KSMŻ w Wydmusach prowadziło przysposobienie rolnicze także w kierunku uprawy kukurydzy. Miejska Biblioteka Publiczna im. W. Gomulickiego w Ostrołęce, Kronika KSMŻ oddziału Myszyniec-Wieś, [1938] [b.n.s].
[34] Może chodzić o czasopisma Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży – dziewczęta czytały „Młodą Polkę”.
[37] Pożyczka Narodowa została zorganizowana w 1933 r.
[38] Fundusz Obrony Morskiej funkcjonował od 1933 r. i był przeznaczony na rozbudowę polskiej marynarki wojennej.
[39] Chodzi o okres zaborów do 1915 r., do momentu przełamanie frontu przez Niemców w czasie I wojny światowej i zajęcia Kurpiowszczyzny.
[40] Chodzi o ks. Klemensa Sawickiego, proboszcz parafii w Myszyńcu w latach 1925–1942. Miejska Biblioteka Publiczna im. W. Gomulickiego w Ostrołęce, Kronika KSMŻ oddziału Myszyniec-Wieś, [1938] [b.n.s]; M. Przytocka, Proboszczowie myszynieccy od 1925 do 2009 roku, [w:] Dzieje parafii i kościoła…, s. 382.
[41] Siurek, śurek – w dialekcie kurpiowskim pogardliwie młody chłopak. Słownik Kurpiowsko-Polski. Ks. E. Kłoskowskich małych chłopców nazywał pędrakami. Miejska Biblioteka Publiczna im. W. Gomulickiego w Ostrołęce, Kronika KSMŻ oddziału Myszyniec-Wieś, [1938] [b.n.s].
[42] Tak małe dziewczynki nazywał ks. E. Kłoskowski. Tamże.
[43] Chodzi prawdopodobnie o ks. Edwarda Polaka, który służył w parafii od 15 VI 1935 do grudnia 1939 r. M. Przytocka, Księża wikariusze myszynieccy od 1925 do 2009 roku, [w:] Dzieje parafii i kościoła…, s. 383.
[44] Numer 1 miała lista Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem.
[45] Liga Morska i Kolonialna (do 1930 r. Liga Morska i Rzeczna) – organizacja społeczna, która propagowała zagadnienia morskie, działała na rzecz rozbudowy floty morskiej i rzecznej oraz starała się pozyskać tereny pod osadnictwo lub kolonie dla Polski poza granicami kraju.
[46] Nosił nazwisko Dzierżawski. Miejska Biblioteka Publiczna im. W. Gomulickiego w Ostrołęce, Kronika KSMŻ oddziału Myszyniec-Wieś, [1938] [b.n.s].
[47] M.W. Kmoch, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży w parafii pw. św. Floriana w Jednorożcu w latach 1934–1939 na tle parafii kurpiowskich, [w:] Kurpiowszczyzna. Kultura, historia, gospodarka, red. J. Gołota, J. Mironczuk, Ostrołęka 2018, s. 147–160; taż, Na skraju Kurpiowszczyzny. Parafia pw. św. Floriana w Jednorożcu, Jednorożec 2020, s. 384–397.
[48] M. Przytocka, Księża wikariusze myszynieccy od 1925 do 2009 roku, [w:] Dzieje parafii i kościoła…, s. 383.
[49] Miejska Biblioteka Publiczna im. W. Gomulickiego w Ostrołęce, Kronika KSMŻ oddziału Myszyniec-Wieś, [1938] [b.n.s].
[50] A. Dziegrzowska, Pamiętniki kobiet w pamiętnikach chłopów – wybór źródeł. Konspekt wystąpienia na Seminarium Historii Gender (udostępniony przez autorkę).
Dziękuję Marcie Wojciechowskiej oraz Tomaszowi Mierzejkowi za pomoc w przygotowaniu wpisu.
Do następnego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz