W 2019 r. przypada 100. rocznica utworzenia Policji Państwowej (PP) w Polsce. Przedstawiam wyniki moich badań na temat Policji Państwowej w Przasnyskiem w latach 1919–1939 w zakresie szerszym w stosunku do katalogu wydanego przez Muzeum Historycznego w Przasnyszu przy okazji wystawy rocznicowej.
Opracowanie na blogu podzieliłam na rozdziały. Tym razem zajęłam się codziennością policjantów w domowym zaciszu. Jak wybierali żony? Czy praca zawodowa przeszkadzała w prowadzeniu udanego życia rodzinnego? Na te i inne pytania pytania odpowiadam poniżej. Zapraszam.
Opracowanie na blogu podzieliłam na rozdziały. Tym razem zajęłam się codziennością policjantów w domowym zaciszu. Jak wybierali żony? Czy praca zawodowa przeszkadzała w prowadzeniu udanego życia rodzinnego? Na te i inne pytania pytania odpowiadam poniżej. Zapraszam.
Czy rzeczywiście funkcjonariusze PP to armia starych kawalerów, jak pisano w prasie pod koniec lat trzydziestych? Odpowiadając na to pytanie, należy podkreślić, że przyczyn sprawowania kontroli przełożonych nad ożenkiem policjantów należy upatrywać w konieczności utrzymania pewnego odsetka osób stanu wolnego, których przenoszenie między placówkami było łatwiejsze, tańsze i szybsze. Uważano też, że kawalerowie nie są zajęci troskami dnia codziennego, wynikającymi z posiadania rodziny, i mogą lepiej spełniać swoje obowiązki. Z drugiej strony żonaci policjanci byli bardziej odpowiedzialni. Kontrola kandydatek na żony policjantów wynikała z tego, że wychodząc na funkcjonariusza, kobieta wchodziła w środowisko Korpusu Policji, które musiało dbać o swój interes. Wymagano, by kandydatka na żonę policjanta miała nieposzlakowaną opinię, podobnie jak jej rodzina. Przełożeni stanowili też hamulec, zawór bezpieczeństwa dla ewentualnych pochopnych decyzji policjanta w sprawie wyboru żony. Nie chciano np., by policjant po ślubie wpadł w kłopoty finansowe, wynikające z trudności rodziny żony. Trudna sytuacja w domu rodzinnym mogła bowiem wpływać na efektywność działań policjanta w czasie służby.
Józef Szczepański z żoną Aleksandrą z Karpińskich (1901-1976). Fotografia z dnia ślubu w Przasnyszu w 1919 r. Zbiory Pawła Korzonka. |
Teofil Aptazy z żoną Apolonią w Częstochowie w 1934 r. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 1919–1939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019]. |
Zbiory Zbigniewa Piłkowskiego. |
Teofil Aptazy (pierwszy z prawej) ze znajomymi i rodziną. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 1919–1939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019]. |
Z tych powodów instrukcja policyjna nakładała na funkcjonariuszy ograniczenia. Początkowo szeregowy nie mógł wstąpić w związek małżeński wcześniej niż 2 lata po rozpoczęciu służby. Po tym czasie musiał zawiadomić przełożonego o swoich planach i przedstawić odpowiednie dokumenty (metryki urodzenia policjanta i kandydatki, świadectwo moralności narzeczonej, oświadczenie jej rodziców, że dysponuje odpowiednią wyprawą albo gotówką na jej wykup, a także posagiem oraz potwierdzenie stanu wolnego narzeczonej). Opinia o kandydatce na żonę zawierała informację o danych osobowych, wykształceniu, charakterystykę rodziny z podaniem źródeł utrzymania, opinie o narzeczonej i jej rodzinie.
Anna Brzezińska, żona policjanta Wincentego Brzezińskiego ok. 1937 r. Zbiory Janiny Wiszowatej. |
Wraz z upływem czasu ograniczenia zaostrzono. Walczono ze skrytym zawieraniem związków małżeńskich, które karano jedynie aresztem. Wystosowano prośby do diecezjalnych władz kościelnych o udzielanie ślubów funkcjonariuszom PP tylko za okazaniem pisemnego zezwolenia przełożonych. Od 1928 r. szeregowy mógł uzyskać zgodę na ślub tylko po ukończeniu 24 lat, trzyletniej służby oraz w przypadku nieposzlakowanej opinii narzeczonej. Wskazano też górną granicę szeregowych stanu wolnego albo wdowców i rozwiedzionych mających na utrzymaniu dzieci na poziomie 75% ogólnego stanu szeregowych. Od 1935 r. żądano podania o przeniesienie do innej miejscowości, jeśli narzeczona mieszkała w powiecie, gdzie funkcjonariusz pełnił służbę. Posterunkowych i starszych posterunkowych zobowiązano m.in. do co najmniej 7-letniej służby przed ślubem[1].
Najlepiej było – z punktu widzenia interesów służbowych – mieszkać w pobliżu jednostki policyjnej. Starano się ulokować komendanta bezpośrednio przy posterunku, a policjantów stanu wolnego skoszarować. Jeśli w koszarach były wolne pomieszczenia, pozwalano tam zamieszkać żonatym policjantom. Niestety, rzadko się to udawało. W przypadku zamieszkania w oddaleniu od jednostki wezwani policjanci przybywali z opóźnieniem. Wielkość mieszkania uzależniona była od stanowiska służbowego oraz warunków lokalowych[2].
Fragment legitymacji Wacława Batogowskiego z informacjami o zameldowaniach. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu. |
Dysponujemy pojedynczymi wzmiankami na temat mieszkań policjantów w Przasnyskiem. Zbigniew Piłkowski, syn policjanta Antoniego Piłkowskiego (1894–1940), wspominał: W początkach roku 1939 Ojciec został przeniesiony do Przasnysza. Mieszkaliśmy w jakiejś małej uliczce wychodzącej z naroża rynku, naprzeciwko murowanego budynku, w którym mieściła się szkoła[3]. Przasnyski funkcjonariusz Lucjan Chojczyk mieszkał w domu nad Węgierką, po południowo-zachodniej stronie ul. Świerczewo. W Jednorożcu policjanci mieszkali w prywatnych domach. Np. Stanisław Niegocki z bliskimi zajmował posesję nr 74 z kilkoma innymi rodzinami. Komendant powiatowy Stanisław Muszyński mieszkał przy ul. 3 Maja 22, a Stanisław Niszczota przy ul. Zawodzie 18. Z kolei Marian Bulicki mieszkał przy ul. Makowskiej 50[4].
Dom przy ul. Świerczewo w Przasnyszu, w którym mieszkał policjant Lucjan Chojczyk. Zbiory Jerzego Kochanowskiego. |
Wawer koło Warszawy, 1933 r. Antoni Piłkowski z rodziną na placu pod budowę domu. Zbiory Zbigniewa Piłkowskiego. Źródło. |
By przyciągnąć do służby w PP, należało stworzyć odpowiednią zachętę finansową i system opieki socjalnej dla funkcjonariuszy i ich rodzin. Policjanci otrzymywali umundurowanie, deputaty żywnościowe, pensję oraz tzw. dodatki sejmowe zależne od stanu cywilnego i ilości potomstwa. Pierwsze ujednolicone przepisy w sprawie uposażenia policyjnego wydano w 1920 r. Zakładały pensję zasadniczą, dodatek za wysługę lat oraz dodatek drożyźniany na czas trudnych warunków ekonomicznych, zależy od stosunków rodzinnych i miejscowości, w której służył policjant. Funkcjonariusze policji śledczej dostawali specjalny dodatek, choć nie przysługiwało im umundurowanie. Podstawą do obliczenia pensji zasadniczej była płaca zasadnicza, zależna od stopnia służbowego. Podczas obliczania pensji uwzględniano wykształcenie funkcjonariusza. Na wysokość pensji wpływały wahania na rynku i inflacja powojenna oraz kryzys gospodarczy w 1929 r. Nowe przepisy ustalono w 1923 r., a następnie w 1934 r., dostosowując je do sytuacji.
Policjantów ubezpieczano oraz wypłacano odszkodowania. Przysługiwały im ulgi na przejazd środkami komunikacji (jeśli funkcjonariusz był umundurowany), zapomogi w wypadkach trudnego położenia materialnego, zaliczki bezprocentowe, zwrot kosztów za delegacje służbowe i przeniesienia oraz bezpłatna pomoc lekarska[5]. Tę ostatnią w pow. przasnyskim w latach dwudziestych XX w. zapewniali dr Kazimierz Dobrzański z Przasnysza oraz akuszerki: w Przasnyszu Wiktoria Machnierowska i Stefania Śliwkowska, a w Chorzelach Eugenia Gryszewska. Dr Jerzy Wasilewski dopuszczał wyjazdy służbowe poza teren swojego zamieszkania, by pomóc policjantom i ich rodzinom[6].
Policjanci czasem byli jednymi z nielicznych mieszkańców wsi w Przasnyskiem, których stać było na edukację dzieci. Np. w Jednorożcu przed II wojną światową 7 klas szkoły powszechnej ukończyło 12 uczniów, w tym dwaj synowie policjanta Bronisława Klingera – Eugeniusz i Witold[7].
Specyfika służby w PP nie zapewniała spokoju i bezpieczeństwa. Nierzadko niekorzystne warunki mieszkaniowe oraz nienormowany czas pracy wpływał negatywnie na więzy rodzinne[8]. Dlatego cenna, szczególnie dla dzieci, była każda chwila spędzona przez policjanta w domu. Zbigniew Piłkowski, syn policjanta, wspominał: Ojciec (…) wieczorami czytał „Kurier Warszawski”, a mnie [prenumerował – przyp. M.W.K.] – dziecięcy „Płomyczek”. Do dzisiaj pamiętam radość, jaką sprawiała mi wizyta listonosza, plik przyniesionych przez niego gazet i unosząca się z nich cudowna woń świeżej farby drukarskiej. Kiedy wracał do domu bardzo zmęczony, prosił żartobliwie, bym pomógł mu ściągnąć z nóg buty z cholewami. Robiłem to ochoczo (…). Bardzo lubiłem wieczory, kiedy siedząc przy stole, na Jego kolanach, bawiłem się nie klockami, lecz karabinowymi nabojami. Ojciec wyjmował je z kartonowych pojemników, wsuwał w metalowe łódki i wypełniał nimi skórzane ładownice. Jednak przedtem pozwalał ustawiać je na dużym stole w żołnierskie drużyny i kompanie. Stół był oświetlony wiszącą na zdobnych łańcuchach lampą gazową[9].
Zbiory Zbigniewa Piłkowskiego. |
Jan Zadrożny na motocyklu. Zbiory Anny Piotrowskiej. |
Policjantom przysługiwały urlopy zwyczajne i nadzwyczajne. Z pierwszych mógł korzystać każdy funkcjonariusz PP po przepracowaniu minimum roku. Długość urlopu uzależniona była od wysługi lat liczonej od 1 VIII 1919 r. Minimalny zakres urlopu po przepracowaniu do 3 lat wynosił 14 dni, a służący powyżej 16 lat – urlopy o długości 6 tygodni. Urlopu nadzwyczajnego udzielano na skutek uzasadnionej prośby na maksymalnie 3 dni. O udzieleniu urlopu decydował przełożony. W czasie urlopów szeregowi najczęściej odwiedzali rodziny. Wolny czas spędzano, starając się nadrobić zaległości wynikłe ze służby w jednostce policyjnej[10]. Zachowała się informacja, że w 1920 r. st. przod. Józef Ostaszewski z Chorzel poprosił o urlop na podratowanie zdrowia i wyjazd do Zakopanego[11].
Józef Szczepański, policjant z Chorzel, w 1937 r. z rodziną. Zbiory Pawła Korzonka. |
Stoją: Klara i Antoni Piłkowscy, siedzi matka Klary - Zofia Nawrocka, niżej syn Zbigiew (*1933). Zbiory Zbigniewa Piłkowskiego. Źródło. |
Praca w PP zapewniała dożywotnią emeryturę. Początkowo do pełnej emerytury należało przepracować 35 lat, a podstawą do wymierzenia uposażenia było wynagrodzenie zasadnicze. Najwcześniej na emeryturę przejść można było po co najmniej 10 latach służby (od 1932 r. 15 latach). Zdarzały się wyjątki. Do 1929 r. o przeniesieniu w stan spoczynku decydowały komendy wojewódzkie, a potem tylko Komenda Główna PP[12].
Pozostałe części historii PP w powiecie przasnyskim:
cz. 1 - organizacja i struktura w kraju: KLIK;
cz. 2 - organizacja i struktura w powiecie, wyszkolenie, wyposażenie: KLIK.
cz. 3 - etos, służba codzienna: KLIK.
cz. 4 - święta, życie społeczne i towarzyskie: KLIK.
cz. 6 - losy policjantów w czasie II wojny światowej: KLIK.
Lista policjantów służących w powiecie przasnyskim w okresie międzywojennym: KLIK.
Przypisy:
[1] R. Litwiński, Korpus policji w II Rzeczpospolitej. Służba i życie prywatne, Lublin 2010, s. 464–469.
[2] Tamże, s. 473–474.
[3] Z. Piłkowski, Mój ojciec, „Rocznik Przasnyski”, 5 (2018), s. 255.
[4] Archiwum parafialne w Jednorożcu [nazwa nieoficjalna], III. Jednorożec (lewa strona d. ciąg) (str. 69- Wądoły, Piaski [b.n.s.] [akta nieuporządkowane]; relacja Wojciecha Paradowskiego; R. Waleszczak, Przasnysz i powiat przasnyski w latach 1866–1939. Zarys dziejów, Przasnysz 1999, s. 417–418.
[5] R. Litwiński, Korpus policji w II Rzeczpospolitej…, s. 387–396, 408–409.
[6] Archiwum Państwowe w Warszawie [dalej: APW], Komenda Powiatowa Policji Państwowej w Przasnyszu i podległe posterunki 1918–1924, sygn. 20, k. 182.
[7] W. Łukaszewski, Bohater wyklęty – o Stanisławie Gosiu, żołnierzu Narodowych Sił Zbrojnych, [w:] Zapiski Ziemi Jednorożeckiej, red. M. Dworniczak i in., Jednorożec 2011, s. 134.
[8] R. Litwiński, Korpus policji w II Rzeczpospolitej…, s. 477.
[9] Z. Piłkowski, Mój ojciec…, s. 254–255.
[10] R. Litwiński, Korpus policji w II Rzeczpospolitej…, s. 478–481.
[11] APW, Komenda Powiatowa Policji Państwowej w Przasnyszu i podległe posterunki 1918–1924, sygn. 18, k. 100v.
[12] R. Litwiński, Korpus policji w II Rzeczpospolitej…, s. 498–500.
Do następnego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz