30 kwietnia 2017

REGION POD LUPĄ#7 Cyganie w Parciakach, Zapusty, „Zajączek”, co nieco o policji, rośliny a kapliczki, przasnyska cerkiew garnizonowa, ks. Woźniak i bieżeństwo

Dawno nie publikowałam na blogu. I jakiegokolwiek wpisu, i wpisu z cyklu, jaki prezentuję dzisiaj. Uniemożliwiła mi to dość intensywna praca na wielu płaszczyznach, ale na szczęście jest majówka! Wracam więc na bloga i zapraszam do regularnego śledzenia strony. Zachęcam też do zajrzenia na fanpage, ponieważ tam posty pojawiają się prawie codziennie. Odnośnik znajdziecie po lewej stronie. A dziś zapraszam na siódmą część cyklu "Region pod lupą", w którym prezentuję moje felietony z "Kuriera Przasnyskiego".




Odc. 25. Jak Cygan "ocyganił" chłopów
To legenda, którą prezentowałam już na blogu w jednym ze wpisów z opowieściami i podaniami z terenu mojej małej ojczyzny. Odcinek ukazał się 8 lutego.


Odc. 26. Mazowieckie Zapusty ponownie w Jednorożcu!
Odcinek ten opublikowano 22 lutego, w numerze poprzedzającym opisaną imprezę. Prezentuję go w formie tekstu.

Zapusty to określenie końca karnawału, czasu zabawy, rozpoczynającego się świętem Trzech Króli. Podczas karnawału świat staje na głowie i wszystko dzieje się na opak. Wówczas można spożywać mięso i inne produkty w dużej ilości, stąd nazwa mięsopust. Już w ostatnią niedzielę lutego zapustnicy zjadą się do Jednorożca, by wspólnie świętować!

Szczególne nasilenie zabaw na wsiach przypadało na ostatni tydzień karnawału zwany ostatkami lub kusymi dniami, kusakami (od „Kusego” - diabła). Ważną częścią karnawału były maskarady. Niedźwiedź, który 2 lutego przewraca się w gawrze na drugi bok i to jest pierwszy zwiastun wiosny, często pojawia się w takim korowodzie. Kozy i bociany były kojarzone z wigorem i witalnością. Pojawiały się też postaci dziadów i bab, które symbolizowały zmarłych przodków. Po wsiach wędrowały całe rzesze Cyganek, diabłów, dziadów, Turków, Niemców i policjantów. Znani byli z żartów. Zarówno przebrania, jak też tumult, hałas i krotochwile miały umownie „sprowokować” płodność ziemi w nowym roku. W czasie karnawału w kuchni dominowały potrawy kraszone, ale również faworki i pączki, które dawniej… były twarde, wielkości dziecięcej pięści i nadziewane były słoniną!

A na Kurpiach….
…dorośli mieszkańcy wsi zbierali się w jednej chałupie, żeby śpiewać, żartować i opowiadać różne historie. Takie wieczornice odbywały się przy świetle kaganka z łojem. Na stole pojawiał się niesłodki placek drożdżowy, czyli łagodniak. Najchętniej słuchano opowieści gospodarzy czy parobków, którzy bywali „we śwecie”. Historie na ogół miały za zadanie przestraszyć dziewuchy, tak, żeby bały się wracać same do chałup i prosiły kawalerów o odprowadzenie. Powodzeniem cieszyły się zwłaszcza opowieści wędrownych dziadów, którzy zatrzymywali się u sołtysa albo u innych zamożnych gospodarzy. Za nocleg i miskę kaszy taki człowiek odpłacał opowieściami, a przyjęcie go było chrześcijańskim obowiązkiem. Wieczornice często kończyły się tańcami przy dźwiękach pedałówki, skrzypiec czy organek.
Tradycją stał się zwyczaj obfitego jedzenia, zwłaszcza w ostatni czwartek karnawału zwany tłustym lub combrowym. Oprócz faworków, pączków czy oponek dawniej zajadano się też rejbakiem (plackiem ziemniaczanym) i pępuchami. Najstarsi Kurpie w czasie postu do dziś nie jedzą nabiału.
Zapust
W ostatni wtorek pojawiał się Zapust, jeździec na drewnianym koniu w tekturowej czapie ze wstążkami, który oznajmiał: „Zapust, zapust, zapustowe dziecię / Ucieszcie się chwilę, bo już go nie ujrzycie, / Bo go nie ujrzycie aż na przyszły roczek, / Aże mu od żuru na nic schudnie boczek”. Wielu tak zapamiętało się w zabawie, że nie zauważyli przyjścia postu, dlatego takie przypomnienie było konieczne. W zapustny wtorek urządzano różne psoty i figle, jak np. kładzenie kloców pod drzwi uniemożliwiające wyjście z domu lub wciąganie wozu na stodołę. Chłopcy przebierali się za dziewczęta, a te za chłopców, inni nosili na przykład ubrania wywrócone spodem na wierzch. O północy z zapustnego wtorku na Środę Popielcową kończył się czas zabawy, a zaczynał się Wielki Post.
Mazowieckie Zapusty

Od 1981 r. Muzeum Szlachty Mazowieckiej w Ciechanowie w każdą ostatnią niedzielę karnawału organizuje Przegląd Zespołów Przebierańców Zapustnych, tj. Mazowieckie Zapusty. To największa zimowa impreza plenerowa w naszym regionie. Celem jest pobudzenie aktywności kulturowej społeczności lokalnych, a także kształtowanie tożsamości kulturowej oraz tworzenie pomostu między tradycją i współczesną kulturą wiejską.
Każdego roku przegląd odbywa się w innej wsi na terenie północnego Mazowsza. Program widowiska składa się z dwóch zasadniczych części: korowodu przebierańców idących przez wieś i rozchodzących się do domów gospodarzy, których raczy się – w zamian za poczęstunek – występem i życzeniami na nowy rok oraz właściwego Przeglądu na scenie. Impreza kończy się wręczeniem nagród za uczestnictwo.
Jednorożec zaprasza!
W tym roku zapustników będzie gościł Jednorożec. Co ciekawe, tegoroczne zapusty zaplanowano na dokładnie ten sam dzień, co w 2006 r., kiedy w Jednorożcu odbyły się jubileuszowy, 25. Przegląd. Zapusty rozpoczną się o godz. 12:30. Udział zadeklarowało 20 grup. Honorowy patronat nad imprezą objął Marszałek Województwa Mazowieckiego Adam Struzik, a współorganizatorem są władze samorządowe gminy Jednorożec.
Mazowieckie Zapusty w tym roku po raz pierwszy odbędą się bez pomysłodawczyni i głównej organizatorki tej imprezy. W styczniu po krótkiej chorobie zmarła Irena Kotowicz-Borowy, socjolog wsi, etnograf, publicystka. Była kierownikiem działu etnograficznego w Muzeum Szlachty Mazowieckiej w Ciechanowie, prezesem Oddziału Północno-Mazowieckiego Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego i członkiem Rady Redakcyjnej „Rocznika Przasnyskiego”. 
Jestem jednak przekonana, że 36. Mazowieckie Zapusty będą zorganizowane na wysokim poziomie. Cieszy też fakt, że po raz kolejny powiat przasnyski ma szansę gościć zapustników. Oprócz Jednorożca zaszczytu tego dostąpiły też Krzynowłoga Mała (2008 r.) oraz Leszno (2014 r.).


Odc. 27. Przydrożna legenda. Jak złapać "Zajączka"?
To opowieść o ciekawym kamieniu przy drodze z Przasnysza do Golan. Prezentowałam ją na blogu: KLIK, ale uznałam, że warto opublikować ją także w prasie. Felieton na ten temat ukazał się 8 marca.


Odc. 28. Śladem 100-letniej historii przasnyskiej policji
To krótki zarys historii Policji Państwowej w pow. przasnyskim, a jednocześnie apel o pomoc w zbieraniu materiałów. Tekst stanowi rezultat współpracy z Komendą Powiatową Policji w Przasnyszu. Zostałam poproszona o opracowanie międzywojennych dziejów policji w naszej małej ojczyźnie, która w 2019 r. będzie obchodziła stulecie. Zachęcam do udostępniania materiałów i dzielenia się informacjami! Tekst ukazał się 15 marca. Można go przeczytać także na stronie internetowej "Kuriera Przasnyskiego: KLIK.


Odc. 29. Roślinne otoczenie kapliczek i krzyży przydrożnych
Tekst ukazał się 29 marca i prezentuje wycinek z mojej książki "Kapliczki, figury i krzyże przydrożne w gminie Jednorożec". Na ten temat pisałam też w osobnym poście, gdzie znajdziecie dużo więcej zdjęć i przykładów ilustrujących zaprezentowane informacje. Zapraszam: KLIK.

Odc. 30. Przasnyski sobór Aleksandra Newskiego
Skoro w grudniu pisałam o cerkwi miejskiej w Przasnyszu, to musiałam też osobnym felieton poświęcić cerkwi garnizonowej. Szerzej ten temat zaprezentowałam na blogu. Odsyłam do wpisu: KLIK. A felieton w "Kurierze Przasnyskim" ukazał się 12 kwietnia.


Odc. 31. Zapomniany proboszcz z Jednorożca
To skrócona wersja wpisu, jaki publikowałam na blogu przed Wielkanocą: KLIK. Felieton opublikowano 12 kwietnia, a przedstawia sylwetkę ks. Wacława Woźniaka ((1892-1954), urodzonego w pow. przasnyskim i pracującego w pow. przasnyskim, a dokładniej w moim rodzinnym Jednorożcu w latach 1924-1929. Czemu uważam go za zapomnianego i twierdzę, że warto coś o nim napisać? Zobaczcie sami!


Odc. 32. Uchodźcy z Wielkiej Wojny
Tekst ukazał się 19 kwietnia i związany jest z książką, jaką niedawno skończyłam czytać. Stała się dla mnie na tyle inspirująca, że zainteresowałam się uchodźctwem w czasie I wojny światowej z terenu pow. przasnyskiego i okolic. O wspomnianej książce pisałam na blogu: KLIK. Poniższy felieton prezentuje nieco informacji, jakie udało mi się znaleźć na temat bieżeńców z powiatu.



Serdecznie zachęcam do wysyłania propozycji tematów do opracowania. Lubię pisać o tym, co interesuje Czytelników. Oddaję Wam więc inicjatywę przy wyborze kolejnych tematów. Piszcie!

Do następnego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz