31 marca 2013

KALENDARIUM HISTORII POLSKI: marzec

Wyrobiłam się! Cud boski! :D Gdyby nie święta, nie dałabym rady zrobić żadnego wpisu z tej serii. Ale jest :P Historyczno-religijno powiedzmy :P Piszę o tej postaci, bo w marcu jest rocznica jego śmierci i jednocześnie liturgiczne wspomnienie.

Zapraszam! :)


Święty Brunon Bonifacy z Kwerfurtu pochodził z arystokratycznego rodu, urodził się w roku 974 w rodzinie niemieckiego grafa na zamku Kwerfurt koło Merseburga. Od roku 986 kształcił się w katedralnej szkole w Magdeburgu pod kierunkiem magistra Gedeona. Tutaj zetknął się z arcybiskupem Magdeburga Gizylerem, a także z Thietmarem, późniejszym biskupem w Merserburgu, autorem znanej Kroniki. Właśnie tu, w Magdeburgu, Brunon usłyszał o męczeńskiej śmierci św. biskupa Wojciecha. W tym czasie cesarz niemiecki Otton II wyprawiał się na pogańskich Lutyków i Obodrytów, aby ich nawrócić na chrześcijaństwo. Cesarz przybył także do Magdeburga. Te wszystkie wydarzenia wzbudziły w Brunonie zainteresowanie sprawami Kościoła, jak też jego działalnością misyjną. Brunon został w roku 995 kanonikiem katedralnym w Magdeburgu, a w dwa lata później należał już do kapeli cesarza Ottona III w Akwizgranie. Ten fakt otwierał przed Brunonem możliwość zdobycia kariery na dworze cesarskim. Cesarz Otton III udał się w roku 997 do Rzymu i zabrał tam ze sobą Brunona.



W Rzymie nastąpiła zmiana w życiu Brunona. Za zgodą cesarza pozostawił jego kapelę i wstąpił w roku 998 do Zakonu Benedyktynów, do klasztoru pw. św. Bonifacego i św. Aleksego na Awentynie. W tym klasztorze przebywał pięć lat wcześniej św. Wojciech i bł. Radzim Gaudenty. Tu przywdział habit zakonny przyjmując zakonne imię: Bonifacy. Brunon był dalej w kontakcie z cesarzem i jego dworem. Na wiosnę 999 roku mnich Brunon Bonifacy złożył swoje śluby zakonne. Ogromny wpływ miał na Brunona św. Romuald, opat, późniejszy założyciel kamedułów, który zapoznał go z planami reformy zakonu, połączonej z wielkimi akcjami misyjnymi. Wraz ze św. Romualdem znalazł się w roku 1001 w pustelni (eremie) w Pereum koło Rawenny w Italii. Czegoś mu jednak w klasztorze brakowało. Podziwiał św. Wojciecha, o którym z dalekiej Polski docierały wieści, że poszedł nawracać tajemnicze plemiona Prusów i że zginął podczas tej misji. Bruno-Bonifacy chciał podjąć podobne ryzyko. Zwłaszcza że klasztor kamedułów, w którym wtedy żył, stał w rozlewiskach rzeki Pad. Z powodu malarycznego klimatu bracia ciągle tam chorowali. Bruno miał tego dość.
Na jesieni tegoż roku udali się do Polski na życzenie Bolesława Chrobrego i Ottona III zakonnicy: Benedykt i Jan, do których miał dołączyć Brunon. Misjonarze mieli prowadzić pracę misyjną wśród Słowian nadodrzańskich. Dla wyjednania misji odpowiednich przywilejów papieskich, św. Romuald wysłał go do Rzymu. Papież Sylwester II chętnie udzielił wszystkich potrzebnych dla misjonarzy indultów. Brunon otrzymał także od papieża paliusz, a więc tym samym nominację na metropolitę misyjnego. Dawało mu to uprawnienia do mianowania biskupów na terenach misyjnych. Brunon rozpoczął naukę języka słowiańskiego, aby lepiej przygotować się do działalności misyjnej. Niestety, w wieku 21 lat zmarł Otton III, a wtedy sprawy się skomplikowały. Wybuchła wojna Niemców z Polakami. Późną jesienią 1002 roku dotarł do Regensburga. Brunon nie wspomina o spotkaniu z nowym królem Niemiec Henrykiem II, który przebywał w tym samym mieście przez dwa tygodnie listopada tego roku. Być może mnich przybył tam później, w każdym razie wydaje się, że w Regensburgu spędził zimę. I zapewne był tam, gdy z początkiem 1003 roku Bolesław Chrobry zajął Pragę i odmówił uznania się za lennika Henryka. Nowy cesarz Henryk II zabronił Brunonowi wyjazdu. Uratowało to świętemu życie. Benedyktyńscy mnisi, po przybyciu do Polski w roku 1002, zamieszkali w okolicach Międzyrzecza. Do ich wspólnoty wstąpili dwaj bracia: Mateusz i Izaak oraz pełniący obowiązki kucharza braciszek Krystian. Cała piątka zakonników poniosła śmierć męczeńską w roku 1003.
Święcenia biskupie Brunon przyjął dopiero w roku 1004 w Magdeburgu z rąk tamtejszego arcybiskupa Taginona, a sam cesarz wręczył mu paliusz nadany przez Sylwestra II. Biskup Brunon nosił tytuł arcybiskupa misyjnego (ad gentium). W ten sposób Brunon był pierwszym metropolitą pogańskich Słowian zachodnich, do których był wysłany jako misjonarz. Starał się być wiernym poleceniu Chrystusa: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”, dlatego prowadził działalność misyjną na Węgrzech, w Kijowie, wśród Pieczyngów (teren nad Dnieprem, na południowy wschód od Kijowa). W końcu stycznia  1008 r. przybył do Kijowa, 23 lutego opuścił to miasto, 25 lutego przekroczył tak zwany „ruski wał”, 27 lutego wkroczył na teren pogańskich Pieczyngów. Tutaj odniósł pewne sukcesy, pozostawił wśród nawróconych biskupa i 8 sierpnia powrócił na Ruś. Książę kijowski Włodzimierz Wielki usilnie zabiegał o to, abym nie szedł do tak nierozumnego ludu, gdzie dusz wcale nie pozyskam, lecz znajdę jedynie śmierć, i to najhaniebniejszą – wspominał później Bruno. Książę powoływał się nawet na jakieś senne widzenie, które go przeraziło. W końcu jednak odprowadził misjonarzy aż do granicznych fortyfikacji. Wyszliśmy za bramę (...). Niosłem krzyż Chrystusa, objąwszy go rękami, i śpiewałem wzniosłą pieśń: Piotrze, miłujesz mnie? Paś owce moje! – wspominał Bruno. Książę przysłał mu jeszcze posłańca ze słowami: »Na Boga, proszę cię, abyś na moją hańbę nie tracił młodego życia. Wiem, że jutro przed trzecią godziną [dnia], bezowocnie, bez powodu zakosztujesz gorzkiej śmierci«. Na to odparłem: »Oby Bóg otworzył ci raj, jak ty nam otworzyłeś drogę do pogan«” – zapisał Bruno. Misjonarze ruszyli przed siebie. „Dwa dni szliśmy i nikt nam nie szkodził. Trzeciego dnia, to jest w piątek, trzykrotnie, rano, w południe, podczas nony, wszystkich ze zgiętymi karkami prowadzono na stracenie; nas, którzy cudem tylekroć uszliśmy rąk spotykających nas wrogów – tak rozkazał Bóg – opisywał Bruno. W niedzielę zawleczono ich na wielkie zgromadzenie. Smagają nas jak konie. Nadbiega niezliczone pospólstwo z oczyma krwi żądnymi i wydaje przeraźliwy krzyk: tysiącem toporów, tysiącem mieczów dobytych z pochwy nad naszymi karkami grożą, że potną nas w kawałki. Dręczono nas aż do nocy, wleczono w różne strony, dopóki możni [tego] kraju, którzy w walce wydarli nas z ich rąk, wysłuchawszy naszego oświadczenia, przekonali się jako ludzie rozsądni, że wkroczyliśmy do ich kraju w dobrym zamiarze. Tak jak rozkazał przedziwny Bóg – relacjonował misjonarz. Przez następne 5 miesięcy Bruno chodził po kraju i opowiadał Pieczyngom o Ewangelii. Gdy chrześcijaństwo przyjęło się mniej więcej w trzydziestu duszach, za zrządzeniem Boga zawarliśmy pokój, którego, jak oni mówili, nikt prócz nas nie mógłby zawrzeć. »Ten pokój – powiadają – jest Twoim dziełem. Jeśli on będzie trwały, jak zapewniasz, wszyscy chętnie zostaniemy chrześcijanami«.

Arcybiskup Brunon od momentu sakry biskupiej przebywał kilkakrotnie w Polsce, mając wielkie poparcie Bolesława Chrobrego. On również przez swoich uczniów prowadził misje w Szwecji, które zostały uwieńczone przyjęciem chrztu przez tamtejszego króla, siostrzeńca Bolesława Chrobrego. ostatnio jednak pojawiły się głosy kwestionujące tę hipotezę.
Będąc w Polsce Brunon napisał dwa cenne dzieła, mianowicie: Żywot św. Wojciecha i Żywot Pięciu Braci Polskich (Jana i Benedykta z Italii oraz Polaków Mateusza, Krystyna i Izaaka, męczenników z 1003 r.). W obu tych pismach zawarte są nie tylko wiadomości o świętych męczennikach, ale też ważne spostrzeżenia dotyczące historii Polski.
Według późniejszej Kroniki Spangeberga mnich benedyktyński Bruno ok. 1000 r. założył kościół św. Wawrzyńca w Łomży.


Sam Brunon nie mógł w tym czasie prowadzić działalności misjonarskiej, bo wciąż trwała wojna polsko-niemiecka. Wtedy to, w 1008 r., Brunon napisał słynny „List do cesarza Henryka II”. Święty mnich krytykował cesarza za zawarcie sojuszu z pogańskimi ludami, z pomocą których atakował polskiego, chrześcijańskiego władcę. Oby bez utraty łaski króla wolno było tak powiedzieć: czy godzi się prześladować lud chrześcijański, a żyć w przyjaźni z pogańskim? Co za ugoda Chrystusa z Belialem? Jakie porównanie światła z ciemnością? W jaki sposób mogą zgodzić się diabeł Swarożyc oraz wódz świętych, wasz i nasz Maurycy? Jakim czołem schodzą się święta włócznia i chorągwie diabelskie tych, którzy poją się krwią ludzką? Czy nie uważasz tego za grzech, gdy chrześcijanina – zgroza mówić to – zabija się na ofiarę pod chorągwią demonów? – wygarnął Henrykowi. Podziękował mu jednak, że król troszczył się, żeby Bruno nie zginął. Podczas mej nieobecności wyśmiałeś wobec otaczających Cię panów mnie i wiele moich wad godnych wyśmiania. Tych trzech uczuć, obawy, gniewu i szyderstwa, nigdy nie żywiłbyś względem mnie, gdybyś mnie nie miłował, a gdybyś nie był dobry, z pewnością nigdy nie miałbyś w nienawiści tego, co Ci się we mnie złym wydawało. Na pociechę mówię Ci, że o ile święty Bóg raczy zmiłować się za wstawiennictwem błogosławionego Piotra, nie chcę zginąć, gdyż będąc sam w sobie nieobyczajnym i złym, pragnąłbym z łaski Bożej stać się dobrym. Proszę jak w modlitwie, aby wszechmocny i miłosierny Bóg zarówno mnie, starego grzesznika, poprawił, jak i Ciebie z dnia na dzień coraz lepszym czynił królem – napisał.
Historycy podkreślają, że takie potępienie przez Niemca polityki niemieckiego władcy było czymś niezwykłym. Brunon pisał o wrogu Henryka II, polskim Bolesławie Chrobrym: do tego księcia odnoszę się z uczuciem wierności i serdecznej przyjaźni (...). Kocham go jak duszę moją i więcej niż życie moje. Ciekawostką jest fakt, że cesarz Henryk II został również świętym. Może w dojściu do świętości pomogło mu braterskie upomnienie św. Brunona.


Brunon w roku 1009, wraz towarzyszącymi mu misjonarzami, udał się osobiście na misje na pogranicze Prus i Rusi, czyli do krainy Jaćwingów. Towarzyszyło mu ponad 20 osób. Oprócz misjonarzy byli to tłumacze i służący. Pierwszy etap wyprawy był udany. Bruno ochrzcił lokalnego władcę Nehtimera i jego otoczenie. Było to podobno około 300 osób. Bruno i towarzysze ochrzcili ich w jednym z jezior. I ruszyli dalej, na ziemie następnego władcy. Niestety, tam już przyjęto ich wrogo. Mnich Wibert, który podawał się za towarzysza Brunona, wspominał o reakcji „księcia tej krainy”: rozkazał, by obcięto biskupowi głowę, kapelanów powieszono, a mnie oślepiono. Głowę Brunona zabójcy wrzucili do rzeki, której nazwę zapisano po łacinie jako Alstra. Gdzie to było? Olsztyńscy badacze zwrócili uwagę na podobieństwo nazw Ostryn, Ostryna i Ostrynka na dzisiejszej Białorusi, przy granicy z Polską i Litwą. Jeśli wyrzucić z nazwy Alstra literę „l”, brzmi to prawie identycznie. Trudno określić miejsce męczeństwa. Niektórzy mówią o okolicach Giżycka, Łomży lub Drohiczyna. Wielu historyków próbowało ustalić do kogo udał się św. Brunon i gdzie zginął. Oto odpowiedzi poważnych historyków: M. Banaszak: Zginął podczas drugiej wyprawy misyjnej do bałtyjskich Jaćwingów (Suwalszczyzna). G. Karolewicz: Przygotowywał misję do plemion pruskich, zginął prawdopodobnie z rąk Jaćwingów. A. Koczy: Książę wyprawił go do Prusów, wśród których znalazł śmierć. B. Kumor: Do Jaćwieży. W. Meysztowicz: Do kraju (Pruzów), leżącego na pograniczu Rusi. W. Schenk: Do Jaćwingów (Podlasie). Poniósł śmierć na pograniczu Prusów i Jaćwingów. Z. Sułowski: Zginął prowadząc działalność wśród bałtyckich Jaćwingów (Suwalszczyzna). J. Szymański: Po nawróceniu Nethimera, władcy plemiona jaćwieskiego, zamieszkującego nadbużańskie terytoria między Drohiczynem a Brześciem zginął z rąk jego rywali. R. Wenskus: Poszedł do Prusów i tam zginął. Zasłona okrywa miejsce jego śmierci i ostatniego spoczynku. J. Widajewicz: Do Prusów czy też raczej do odrębnego ich szczepu Jaćwingów. J. Umiński: Zwrócił się na pogranicze Prus, Litwy i Rusi, do ziemi Jaćwingów, gdzie po chwilowym powodzeniu spotkana go wkrótce śmierć męczeńską. W. Urban: Do Jaćwingów, śmierć męczeńską poniósł na pograniczu Polski, Prus, Litwy i Jaćwieży. Jan Kurczewski, historyk diecezji wileńskiej, w 1912 r. pisał, że św. Brunon w roli posła papieskiego, w towarzystwie 2 kapłanów i 16 towarzyszy udał się w 1008 r. na apostołowanie do Kijowa. 
Podstawę do tak wielu interpretacji dają najstarsze źródła. Opis śmierci św. Brunona znany jest z trzech niezależnych od siebie wersji, obejmujących wczesne przekazy na ten temat. Jedna z wersji pochodzi od uczestnika misji, kapelana Wiperta. Wskazuje on na Prusy. Drugą (włoską) przekazał Piotr Damiani. On również wymienił Prusy, chociaż omyłkowo pisał o Rusi, zapewne zmylony podobieństwem terminów Prussia i Russia. Wersja trzecia (saska) zachowała się w Annales Quedlinburgenses, u Thietmara i w Gesta Archiepiscoporum Magdeburgensium. Thietmar umiejscowił zgon św. Brunona na pograniczu Prus i Rusi, Rocznik Kwedlinburski zaś na pograniczu Rusi i Litwy. Zazwyczaj w literaturze tego zagadnienia dokonuje się pewnego rodzaju uzgodnienia wersji przez połączenie ich w sztuczną całość. Wówczas miejsce śmierci św. Brunona wypada na pograniczu Prus, Litwy i Rusi, w jakimś wypośrodkowanym punkcie. Z kolei umiejscowienie tego punktu daje w rezultacie Jaćwież. Granice Jaćwieży nie były dokładnie określone. Jej mieszkańcy należeli do grupy ludów bałtyjskich, byli spokrewnieni z Litwinami, Łotyszami i Prusami. W XIII wieku Jaćwingowie utracili swoją samodzielność i przestali istnieć jako plemię.
Nie wiadomo, co stało się z ciałem Męczennika. J. Sułowski twierdzi, że ciała wszystkich dziewiętnastu wykupił Bolesław Chrobry a J. Szymański, że podobno 15 października 1909 r. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i godnie pochował, nie wiadomo jednak gdzie. Istnieje przypuszczenie, że relikwie św. Brunona mogły znajdować się w Gnieźnie, gdzie zaczęto je czcić jako relikwie św. Wojciecha po utracie tych ostatnich w XI wieku. Tradycja głosi, że został pochowany w klasztorze na Świętym Krzyżu. Zachował się tam średniowieczny fresk, przedstawiający męczeństwo św. Brunona. Być może chodzi o Przemyśl, gdzie pod katedrą odkryto szkielety 19 osób, pochowanych w tym okresie. Wiadomo, że Bruno zginął z 18 towarzyszami w dniu 9 marca 1009 roku. Miał wówczas zaledwie 35 lat
W Polsce jedynie Rocznik Krakowski podał krótką wzmiankę o jego śmierci. Niektóre kodeksy polskie pod rokiem 1005 wymieniają sześciu braci z Międzyrzecza. Może do tych pięciu zabitych w 1003 r. dołączono św. Brunona. Nawet dzieje wędrówek i prac apostolskich św. Brunona wzbudziły niewielkie zainteresowanie ze strony mu współczesnych. Owszem, biskup merseburski Thietmar, kolega szkolny i krewny św. Brunona, poświęcił mu dwa rozdziały w VI księdze swojej Kroniki.
Istnieje także relacja o ostatniej wyprawie i śmierci św. Brunona złożona przez ocalałego z tej wyprawy mnicha Wiperta. W tej relacji fakty prawdziwe są pomieszane ze źle zrozumiałymi lub źle zapamiętałymi, brak jest też szerszego tła tamtych wydarzeń. Również Piotr Damiani w życiorysie św. Romualda wspomina o św. Brunonie. Kult świętego rozwijał się głównie w założonej przez św. Brunona kolegiacie w Kwerfurcie. W 1109 r. z inicjatywy tamtejszych kanoników został ufundowany w Luitsburgu koło Kwerfurtu benedyktyński klasztor pod wezwaniem Panny Maryi i św. Brunona. W XIII wieku w Kwerfurcie wzniesiono kaplicę pod wezwaniem św. Brunona.


Strona Annału Kwedlinburgskiego z 1009 r. (fragment nt. św. Brunona Z Kwerfurtu).


Wydaje się, że cześć św. Brunona rozszerzyła się na cały Kościół dopiero w XVI wieku. Martyrologium tzw. Usuarda, uzupełniane wielokrotnie, dotarło do końca XV wieku bez wzmianki o św. Brunonie. Dopiero w 1502 r. Piotr Delfini, generał kamedułów, kazał św. Bonifacego (św. Brunon przyjął to imię będąc w Rzymie) zapisać do kalendarza swojego zakonu. Inicjatywa ta wynikła zapewne z czytania życiorysu św. Romualda, autorstwa Piotra Damianiego. Kult liturgiczny św. Brunona przeszedł do Polski, do diecezji łuckiej i chełmińskiej (16 X) oraz do diecezji wileńskiej (19 VI). 
W XVII w. św. Brunon-Bonifacy został uznany za patrona Warmii. Święty Brunon Bonifacy jest głównym patronem diecezji łomżyńskiej, patronem Archidiecezji Warmińskiej i diecezji ełckiej. Obchód liturgiczny ku czci św. Brunona Bonifacego przypada na dzień 12 lipca i ma rangę wspomnienia obowiązkowego, natomiast w diecezji łomżyńskiej obchodzi się uroczystość, bowiem od roku 1963 święty biskup i męczennik jest głównym patronem tego Kościoła lokalnego.
Z okazji 1000-lecia jego męczeńskiej śmierci Poczta Polska wydała okolicznościowy znaczek pocztowy z jego podobizną - fragment obrazu M. Załuskiego z 1860 r. „Misja św. Brunona” znajdującego się w katedrze św. Michała Archanioła w Łomży.
W ikonografii najczęściej ukazuje się św. Brunona podróżującego na osiołku i głoszącego Ewangelię.
Jedyny pomnik męczeńskiej śmierci św. Brunona na ziemiach polskich znajduje się w Giżycku, kilometr na płd. zach. od centrum miasta, na wzgórzu nad jeziorem Niegocin, nieopodal trasy kolejowej Olsztyn – Giżycko. Miejsce to było począwszy od końca XIX wieku uważane przez Niemców za miejsce kaźni świętego, co jednak nie znajduje potwierdzenia w źródłach.


Żywot świętego stał się kanwą powieściowej trylogii historycznej dla młodzieży pod wspólnym tytułem Jest tu chłopiec Anny Lisowskiej-Niepokólczyckiej.


 Polecam też ciekawy tekst na Histmagu: KLIK.

Do następnego! :)


4 komentarze:

  1. Marysiu! Bardzo bym chciała dodać taki przycisk, coś próbowałam, ale nie wiem czy o to chodzi. Powiedz mi jak to wygląda i jak ja mogę także Ciebie obserwować. Będę Ci bardzo wdzięczna, ze względu też na to, że nie orientuję się w "komputerowych kwestiach". Serdecznie pozdrawiam i życzę solidnego odkrywania historii i jej tworzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mówię: będąc na blogerze, wchodzisz w zakładkę "układ", potem klikasz w dowolnym miejscu, tam gdzie chcesz mieć przycisk "dodaj do obserwowanych", przycisk "Dodaj gadżet", potem z boku okna, które Ci się wyświetli klikasz "więcej gadżetów" a nastepnie wybierasz z listy "obserwatorzy" i masz już przycisk do obserwowania bloga ;) daj znać, czy się udało ;)
      Ty możesz mnie obserwować, klikając na moim blogu, po lewej stronie, pod zakładką z mojego Facebooka, przycisk "dołącz się do tej witryny", następnie "obserwuj" albo "ok", nie pamiętam dokładnie, jak to potem brzmi ;)

      Usuń
  2. Bardzo Ci dziękuję! Udało mi się. Myślę, że już jest dostępna ta opcja. Również dodałam Twój blog do obserwacji. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę, że pomogłam ;) ja Ciebie też dodałam, teraz będę na bieżąco ;)

      Usuń