Dziś ważna sprawa ;) Kwestie finansowe na studiach, czyli skąd wziąć kasę na utrzymanie oraz co nieco o kserówkach, nieodłącznym elemencie studenckiego życia ;) Zapraszam!
JAK UTRZYMAĆ
SIĘ NA STUDIACH?
Czynsz za mieszkanie/stancję/akademik, wyjazdy, wypady do kina i na
imprezy, jedzenie, telefon i –bardzo ważne, jak nie najważniejsze– pomoce
naukowe (ksero!). Studenckie życie jest bardzo drogie, pojawia się pytanie,
skąd na to wszystko brać pieniądze?
Choć w Polsce edukacja jest bezpłatna, to nie
jest lekko. Trzeba sporo wydać, zanim zdobędzie się tytuł licencjata czy
magistra – i to nie tylko na studiach niestacjonarnych. Koszt utrzymania się w
obcym mieście, wyżywienie, często drugi kierunek, dojazdy, pomoce naukowe, ksero
– to powody, dla których nie każdego stać na podjęcie dalszej edukacji. Jednak
jest kilka sposobów, aby zdobyć pieniądze na studiach. Jak? Zapraszam do
lektury.
Student żadnej
pracy się nie boi
Według danych MEN, w Polsce na ponad 450
uczelniach studiują niemal 2 miliony osób, z czego aż 38 proc. równocześnie
pracuje. Najlepszą formą zarabiania dla studentów kierunków stacjonarnych jest
praca dorywcza: korepetycje, weekendowy etat w restauracji lub pubie na
stanowisku kelnera czy barmana, opieka nad dzieckiem oraz praca w roli hostessy
na promocjach.
Polskie Forum HR oszacowało, iż w 2011 r. pracę
tymczasową podjęło 524 tys. osób. Ile można zarobić? Stawki zaczynają się od 8
zł netto (za roznoszenie ulotek), poprzez 10-20 zł netto (hostessa), a kończą
na kwocie pobieranej za korepetycje, która wynosi nawet 80 zł/godzinę (ceny są
zróżnicowane co do przedmiotu i etapu edukacji, ale i regionu Polski).
Pracodawcy chętnie zatrudniają studentów, z
którymi mogą podpisać umowę cywilnoprawną na czas określony lub umowę o dzieło,
ponieważ za takiego pracownika nie muszą płacić ubezpieczenia zdrowotnego i
składek ZUS. Na taką formę zatrudnienia często decydują się studenci
niestacjonarni, ponieważ ich plan zajęć pozwala na wykonywanie pracy w dni
powszednie. Nierzadko pracują więc w tygodniu na etacie, na naukę pozostawiając
sobie tylko weekendy.
Tylko dla kujonów?
Osoby, którym nauka przychodzi z łatwością, mogą
liczyć na spory zastrzyk gotówki z tytułu stypendium naukowego. Mamy tu kilka
możliwości.
Stypendium rektora dla najlepszych studentów
To stypendium przyznawane jest od drugiego roku
studiów za wysoką średnią ocen na wniosek samego studenta. Także student, który
posiada osiągnięcia naukowe, artystyczne lub wysokie wyniki sportowe we
współzawodnictwie międzynarodowym lub krajowym. Szansę
na jego uzyskanie ma maksymalnie 10 proc. uczących się na danym kierunku. Trzeba
jednak pamiętać, że jeśli studiuje się na dwóch kierunkach, to stypendium
rektora można pobierać tylko na jednym z nich.
Ostatnio pojawił się
pomysł, by promować najlepszych studentów i wprowadzić zasadę, zgodnie z którą
10% najlepszych maturzystów kandydujących na dany kierunek studiów, będzie
mogło otrzymywać stypendium naukowe już od
1 października 1 roku studiów. Podstawą będą wyniki uzyskane w procesie
rekrutacyjnym. Oczywiście jest to na razie tylko propozycja, aczkolwiek warto
zaznaczyć, że konsultacje społeczne w sprawie zmian zostały już rozpoczęte. Minister Barbara Kudrycka do zmiany została zachęcona
sukcesem kierunków zamawianych, gdzie studenci już od początku nauki dostają
dodatkowe stypendium. Uzasadnieniem stanowiska Ministerstwa w tej
kwestii jest chęć podniesienia poziomu i pozycji polskiej nauki na
świecie. Takie stypendium ma pomóc
najbiedniejszym ludziom, którzy nie mogli rozpocząć nauki na najlepszych
uczelniach, ponieważ stypendium socjalne nie starczało im na utrzymanie się w
dużym mieście.
Nowelizacje
odpowiednich ustaw miałyby wejść w życie od października 2013 roku.
Stypendium ministra
Stypendium ministerialne przyznawane jest tym
studentom, którzy na swoim koncie mają jakieś osiągnięcie naukowe lub wybitne
wyniki sportowe. O tym, kto je uzyska, decyduje konkurs, który rozstrzygany
jest przez resort. Pod uwagę brane są: praca w kole naukowym, udział w
konferencjach i konkursach, publikacje, dzieła artystyczne, przebyte kursy i
praktyki. Wszyscy uczestniczy konkursu muszą wykazać się dobrą znajomością
języka obcego.
Ważną dla każdego studenta
informacją jest także to, że mogą oni równocześnie otrzymywać stypendium rektora dla najlepszych studentów i stypendium ministra za wybitne osiągnięcia. Otrzymanie tych stypendiów nie
wyklucza prawa studenta do świadczeń pomocy materialnej oraz prawa do otrzymywania stypendium przyznawanego przez organy samorządu
terytorialnego oraz pracodawców, a także pochodzących ze środków funduszy
strukturalnych Unii Europejskiej.
Info.
Stypendium od wójta i prezesa
Dzięki nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym
jednostki samorządu terytorialnego mogą przyznawać stypendia socjalne i naukowe
studentom oraz doktorantom. Warunki, tryb, terminy i wysokość przyznawanej
pomocy określa jednostka właściwa, czyli władze gminy, powiatu lub województwa.
Studenci mogą również liczyć na wsparcie finansowe od konkretnych firm, które
nierzadko inwestują w młodych, widząc w nich swoich przyszłych pracowników.
Stypendium
socjalne
Rektor w porozumieniu z uczelnianym organem samorządu studenckiego ustala
wysokość dochodu
na osobę
w rodzinie studenta uprawniającą do
ubiegania się o stypendium socjalne.
Odkąd zlikwidowano stypendium mieszkaniowe i na wyżywienie,
kwoty wsparcia uległy podwyższeniu. Zasady
ubiegania się o stypendium socjalne reguluje odpowiednia ustawa i regulaminy na
uczelniach. Student studiów stacjonarnych znajdujący się w
trudnej sytuacji materialnej może
otrzymać
stypendium socjalne w zwiększonej wysokości
z tytułu zamieszkania w domu studenckim lub w obiekcie innym niż dom studencki, jeżeli codzienny dojazd z miejsca stałego zamieszkania do uczelni uniemożliwiałby lub w znacznym stopniu utrudniał studiowanie.
Każdy student, poza wsparciem socjalnym,
otrzymuje również darmowe ubezpieczenie.
Info.
Stypendium dla
niepełnosprawnych
Stypendium specjalne dla osób niepełnosprawnych może otrzymywać student
z
tytułu niepełnosprawności potwierdzonej orzeczeniem właściwego organu, a
jego wysokość zależy od stopnia niepełnosprawności.
Zapomoga
Zapomoga to jednorazowe wsparcie finansowe
przyznawane przez uczelnię tym studentom, którzy z przyczyn losowych znaleźli
się trudnej sytuacji materialnej. Aby ubiegać się o tego typu pomoc, należy
złożyć wniosek poparty stosownymi dokumentami. Student może otrzymać zapomogę dwa razy w roku akademickim.
Student studiujący równocześnie na kilku
kierunkach studiów może otrzymywać
stypendium socjalne, stypendium specjalne dla osób
niepełnosprawnych, zapomogę,
stypendium rektora dla najlepszych studentów i
stypendium ministra za wybitne osiągnięcia tylko na jednym, wskazanym przez studenta
kierunku studiów.
Zarobić na… kierunkach zamawianych
Resort nauki od czterech lat dotuje wyłonione w
drodze konkursu uczelnie, które kształcą na kierunkach strategicznych dla
rozwoju polskiej gospodarki – głownie matematycznych, technicznych i
przyrodniczych. Studenci, którzy się na nie zdecydują, mogą otrzymać stypendium
o wysokości nawet 1000 zł miesięcznie. Jest ono przyznawane na dziesięć
miesięcy i wypłacane w dziesięciu transzach. Informacje na ten temat uzyskać
można w dziekanatach poszczególnych uczelni lub na ich stronach internetowych.
Kredyt studencki
Ostatnią (choć nie najgorszą) formą zdobycia
pieniędzy na edukację jest zaciągnięcie kredytu studenckiego. Dzięki Bankowi
Gospodarstwa Krajowego, który pomaga w spłacie odsetek, jest to najtańsza
pożyczka na rynku. W ciągu dwunastu lat funkcjonowania systemu kredytów
studenckich z preferencyjnych pożyczek skorzystało ponad 333 tysiące studentów.
Kredyt tani i
na atrakcyjnych warunkach
Kredyty studenckie są ostatnio coraz bardziej popularne. Z danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego
(opracowanych na podstawie statystyk banków) wynika, że obecnie co szósty
student zaciągnął kredyt studencki. Od 1998 r., w którym państwo umożliwiło po
raz pierwszy skorzystanie z tego typu pomocy finansowej, udzielono jej ponad
363 tysiącom studentów. Dlaczego ten kredyt jest tak popularny? Proste, jego
oprocentowanie jest dużo niższe niż standardowego kredytu konsumenckiego.
Ponadto forma jego spłacania jest niezwykle atrakcyjna, a odsetki naliczane są
dopiero 2 lata po ukończeniu uczelni wyższej. Do tego momentu pokrywa je Bank
Gospodarstwa Krajowego.
Kredyt wypłacany jest przez maksymalnie 6 lat w
comiesięcznych transzach w wysokości od 400 do 600 złotych, a kwota pożyczki
wynosi nie więcej niż 36 tysięcy złotych. O te pieniądze można ubiegać się w
bankach komercyjnych, takich jak choćby PKO, Pekao S.A., Spółdzielcza Grupa Bankowa,
Bank Gospodarki Żywnościowej oraz Bank Polskiej Spółdzielczości.
Kto może wziąć
taki kredyt?
Choć założeniem tego kredytu jest pomoc
biedniejszej grupie osób, o pożyczkę ubiegać się mogą wszystkie studiujące
osoby poniżej 25. roku życia, bez względu na typ studiów, rodzaj uczelni a
także rok, na którym jest student.
Przy
udzielaniu kredytu brana pod uwagę wysokość dochodów netto rodziców
składającego wniosek, a wysokość pożyczki naliczana jest w ten sam sposób, jak
przy stypendium socjalnym. Student musi także dostarczyć bankowi dokumentację
związaną z zabezpieczeniem kredytu. W przypadku osób z biedniejszych rodzin, w
których dochód nie przekracza 600 złotych na osobę, poręczycielem jest Bank
Gospodarki Krajowej, u zamożniejszych zabezpieczenia udzielają rodzice.
Miesięczna rata przy spłacaniu kredytu nie może
przekraczać 20 proc. dochodów absolwenta uczelni, a pierwsza wpłata dokonywana
jest 2 lata po ukończeniu studiów. W przypadku utraty pracy lub przewlekłej
choroby spłatę pożyczki można dodatkowo przesunąć o kolejny rok. Jeśli jednak
kredytobiorca zrezygnuje ze studiów w ich trakcie lub zostanie skreślony z
listy studentów, to pożyczka musi być spłacana od razu. Najlepszym studentom (5
proc. najlepszych wyników) bank umarza spłatę 1/5 wartości kredytu, więc jest o
co powalczyć.
Czy warto?
Wielu studentów nie posiada lepszej alternatywy
dla kredytu studenckiego, gdyż ich sytuacja materialna i tak nie pozostawia im
innego wyboru. Takie osoby nie powinny bać się późniejszej spłaty i odsetek,
gdyż na rynku nie istnieje niżej oprocentowana pożyczka, a jej warunki są
naprawdę atrakcyjne.
Doskonale wiedzą o tym również zamożniejsze i
bardziej przedsiębiorcze osoby, które decydują się na kredyt nie z
konieczności, ale z możliwości zarobienia dodatkowych pieniędzy. Dla wielu jest
to bardzo atrakcyjna baza do inwestycji – pożyczoną kwotę (i jakże nisko
oprocentowaną) można zainwestować w fundusz albo nawet lokatę. Warto więc
rozważyć taki kredyt, zwłaszcza, że jego warunki zarezerwowane są tylko dla
studentów.
Warto przeczytać opinię Parlamentu Studentów RP na temat nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym, aby dowiedzieć się, co sami studenci myślą o zmianach prawnych w tym zakresie.
KSEROWANIE
Znalazłam bardzo ciekawy artykuł na ten temat, przeczytajcie!
Pamiętaj: możesz skserować albo zeskanować całą książkę – nawet w
bibliotece! Prawo autorskie pozwala na to w ramach tzw. dozwolonego użytku. Nie
stawia ono żadnych ograniczeń co do ilości stron czy typu publikacji.
Mówi o tym artykuł 23 paragraf 1 Ustawy z 4 lutego 1994 o prawie
autorskim i prawach pokrewnych:
„Bez zezwolenia twórcy wolno
nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego
użytku osobistego”.
Jak to
działa dokładnie? Przeczytaj poniżej lub obejrzyj materiały wideo Bibliosfera.tv
z Barbarą Szczepańską, koordynatorką krajową ds. własności
intelektualnej fundacji eIFL z ramienia Poznańskiej Fundacji Bibliotek
Naukowych.
Centrum
Cyfrowe Projekt: Polska razem z Bibliosfera.net organizuje dla Was konkurs o
dozwolonym użytku w bibliotekach by promować wiedzę na ten temat. Więcej o
konkursie znajdziecie pod poniższym linkiem:
Jeśli chcesz otrzymać materiały promujące akcję (plakaty)
napisz o planach ich wykorzystania na adres jdanecki@centrumcyfrowe.pl.
Kserowanie – wiedza praktyczna
Prześledźmy
zagadnienie od początku: co mogłoby stanowić podstawę do odebrania nam
możliwości kserowania? Najbardziej oczywistymi wyborami będą art. 16 oraz 17 ustawy o prawie autorskim i
prawach pokrewnych, które dają posiadaczowi praw autorskich
wyłączność na korzystanie oraz nadzór nad utworem. Dopiero udzielając różnych
licencji i zgód twórca pozwala innym na dostęp lub korzystanie ze swojego
dzieła. Wynika z tego, że stworzenie każdej kolejnej kopii wymaga zgody autora
lub posiadacza praw autorskich.
A właściwie wynikałoby, gdyby nie zacytowany już artykuł
23, który otwiera kategorię dozwolonego użytku.
1. Bez zezwolenia twórcy wolno
nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego
użytku osobistego. (…)
2. Zakres własnego użytku osobistego
obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób
pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa
lub stosunku towarzyskiego.
W tej definicji zawiera się również pozwolenie na
kopiowanie. Możemy kopiować dowolną książkę, skrypt, prezentację, notatki i
wszelkie inne materiały edukacyjne dla siebie, swojej rodziny, przyjaciół i
innych osób, z którymi jesteśmy w związku osobistym. To ostatnie wyrażenie jest
tematem na osobny artykuł – co ono oznacza? Czy jesteśmy w związku osobistym z
każdym z kilkuset fejsbukowych znajomych? Czy 150 osób na roku jest związanych
z nami osobiście? To jeden z zasadniczych problemów prawa autorskiego w obecnym
kształcie. Ale na pewno możemy takie kopie zrobić dla siebie.
Jaki jest limit kserowania?
W dyskusji pojawiają się często argumenty o tym, ze można
kserować, ale tylko fragmenty albo tylko ograniczoną liczbę egzemplarzy. Nie ma
żadnego powodu, żeby interpretować prawo w ten sposób. Każde z nas może dokonać
dowolnej ilości kopii, które spełniają warunki dozwolonego użytku. W książce
„Prawo autorskie i prawa pokrewne” J. Barta i R. Markiewicz piszą:
Przypadki kserowania chronionych
utworów w całości znane były niewątpliwie ustawodawcy przygotowującemu ustawę o
prawie autorskim i prawach pokrewnych (…) jednak ani w jej pierwotnym tekście,
ani w tekstach po nowelizacji z 2000 r. i 2002 r. nie wprowadzono żadnych
restrykcji co do dopuszczalnej liczby kopiowanych stron.[1]
Gdyby opinia autorów nie stanowiła wystarczającego
argumentu dla osób, które uważają, że kserowanie w całości jest nielegalne, to
z pomocą przychodzi Trybunał Konstytucyjny, który w wyroku z 16 września 2003
stwierdził, że jeśli nie dochodzi do zmian w regulacjach (pomimo napływających
sygnałów o problemach z zastosowaniem przepisów prawa autorskiego), to nie
można interpretować ich na niekorzyść obywatela, ponieważ zagroziłoby to
zaufaniu do państwa.
Podsumowując:
każde z nas może swobodnie kserować dowolne materiały dla siebie oraz
wszystkich osób, z którymi pozostaje w związku z osobistym, o ile nie ma to
charakteru handlowego.
Kserowanie książek z biblioteki
Kategorią, która często sprawia problemy jest pytanie o
możliwość kserowania książek i innych materiałów, które pożyczamy z biblioteki.
Odpowiedź jest prosta i po lekturze poprzedniego akapitu nikogo nie zdziwi:
kserowanie książek z biblioteki jest okej. Art. 28 mówi, że biblioteki mogą
nieodpłatnie udostępniać egzemplarze utworów. Nie ma znaczenia czy pożyczamy
pozycję do domu, czy siadamy do niej w czytelni – po jej otrzymaniu wchodzimy w
sferę swobodnego, dozwolonego użytku. Nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby
rozpocząć powielanie. Jedyną przeszkodą mogą być wewnętrzne przepisy i
regulaminy, ale nie wynikają one z prawa autorskiego – to po prostu zarządzenie
władz uczelni lub biblioteki. Możesz zapytać, dlaczego postanowiły wprowadzić
zakazy uderzające w studentów – być może wynika to tylko z nieznajomości prawa
i ulegnie zmianie po interwencji?
Kopiowanie w punktach ksero
Pojawia
się jednak pytanie: skoro dozwolony użytek opisujemy jako osobisty albo własny,
to czy oznacza to, że musimy sami dokonywać zwielokrotnienia utworu? Dylemat
ten w dużej mierze rozwiązała nowelizacja z 2002 roku, w której art. 20
otrzymał nowe znaczenie. Posiadacze urządzeń reprograficznych (np.
kserokopiarki), którzy „prowadzą działalność gospodarczą w zakresie
zwielokrotniania dla własnego użytku osobistego osób trzecich” zostali
obciążeni opłatą, która kierowana jest do organizacji zbiorowego zarządzania odprowadzającej opłaty dla autorów.
Przepis ten przesądza zatem, że
zwielokrotnienie utworu, (…) prowadzone w ramach dozwolonego użytku osobistego,
może być dokonywane przez osobę trzecią, a więc również przez „punkt
kserograficzny” działający w celach zarobkowych.[2]
Kserowanie materiałów przez
wykładowców
Dostęp do wiedzy bywa utrudniony przez czynniki od nas
niezależne. Popularny przykład: w całym mieście są dwa egzemplarze książki,
jeden z nich posiada prowadzący zajęcia, a drugi został wypożyczony jakiemuś
doktorantowi w 1996 i od tej pory słuch o nim zaginął. Czy wykładowca może
zgodnie z prawem udostępnić nam tekst wymagany do egzaminu lub zajęć? Tak.
Prócz „zwykłego” dozwolonego użytku mamy artykuł 27, który mówi, że instytucje
naukowe i oświatowe mogą w celach dydaktycznych sporządzać egzemplarze
fragmentów utworów. To oznacza w szczególności, że pracownik takiej instytucji
może kserować materiały dla studentów, których uczy.
A co ze ściąganiem książek z
internetu?
Polską
specyfiką jest fakt, że jedną z największych baz materiałów naukowych jest
pewien komercyjny serwis pozwalający na dzielenie się plikami. Czy ściąganie
zamieszczonych tam pozycji jest legalne? Tak. Należy pamiętać, że zgodnie z
polskim prawem autorskim ściąganie książek, grafiki, muzyki czy filmów jest
zawsze legalne. Na konsekwencje narażają się jednak osoby, które pliki
udostępniają. Cytowany już art. 23 pozwala na swobodne dzielenie się tylko z
osobami, z którymi pozostajemy w stosunku osobistym, treści zamieszczone w
sieci z założenia dostępne są szerszemu gronu. Co ciekawe – jeśli sami tworzymy
materiały edukacyjne (notatki, skrypty itp.) i udostępniamy je swobodnie w
sieci, to teoretycznie możemy sprawić komuś kłopoty, jeśli udostępni to dzieło
dalej – nasz utwór jest przedmiotem praw autorskich, nawet jeśli nie oznaczymy
tego w jakikolwiek sposób. Drobna rada na boku: udostępniajcie swoje notatki i
skrypty na wolnych lub otwartych licencjach. Jeśli chcecie się dzielić
– pozwólcie innym robić to zgodnie z prawem.
Czy kserowanie szkodzi wydawcom?
Bardzo powszechna jest opinia, że kserowanie książek może
szkodzić wydawcom oraz autorom. Należy jednak pamiętać, że prawo przewiduje
rekompensatę tych potencjalnych strat. Na każdą ryzę papieru, każda
kserokopiarkę i inne urządzenie mogące służyć zwielokrotnianiu nałożona jest
specjalna opłata tzw. opłata reprograficzna, która trafia do odpowiedniej
organizacji zbiorowego zarządzania, której obowiązkiem jest przekazanie tych
pieniędzy podmiotom uprawnionym. W dużym skrócie – na każdą kartkę, którą
kupujesz (niezależnie od tego, co z nią zrobisz) nałożony jest specjalny
podatek, który ma służyć kompensowaniu potencjalnych strat. Płacimy za
dozwolony użytek, korzystajmy z niego.
Czy kserowanie szkodzi nauce?
To argument, który w dyskusji pojawia się bardzo często,
wynika z niego, że kserowanie doprowadzi do sytuacji, w której w Polsce
przestanie się wydawać książki i artykuły naukowe. Tego typu argument jest
nieprawdziwy na kilku poziomach. Zanim przejdziemy do wytłumaczenia zagadnienia
należy zapamiętać kilka rzeczy: prawo autorskie zostało stworzone, aby służyć
społeczeństwu, a nie wydawcom i autorom; edukacja jest Prawem Człowieka; Bank
Światowy uznał, że bariery ekonomiczne stanowią podstawową blokadę dla edukacji
i rozwoju.
Na świecie
coraz więcej instytucji naukowych oraz rządów przyjmuje strategię Open Access, tj.
taką, która pozwala na darmowy i swobodny dostęp do osiągnięć nauki. Pozwala to
z jednej strony przyspieszyć rozwój poprzez ułatwienie przepływu osiągnięć, a z
drugiej poprawić jakość badań. Strategia ta została przyjęta przez najlepsze
uniwersytety na świecie, w tym MIT oraz Harvard, została również wpisana w plany rozwoju brytyjskiej nauki.
Władze Kalifornii postanowiły stworzyć zestaw darmowych e-podręczników dla
studentów. Komisarz Europejska Neelie Kroes powiedziała, że coraz częściej nowe odkrycia
mają miejsce na skutek manipulowania już istniejącymi danymi, dlatego dostęp
dla nich jest znaczącą kwestią. Można traktować to jako dowód na to, że
otwarcie zasobów nie szkodzi nauce, a dzieje się wręcz przeciwnie.
Niestety, w Polsce większość publikacji naukowych zostaje
wydana wyłącznie na papierze, często w niewystarczającej ilości egzemplarzy i w
zaporowo wysokiej cenie (nie pomaga forma – twarda okładka, drogi, śnieżnobiały
papier…) – tworzy to niepotrzebne bariery w dostępie do wiedzy. Do tego warto
pamiętać, że większość najlepszych wydawnictw akademickich finansowanych jest z
pieniędzy publicznych, dotyczy to również badań. Oznacza to sytuację, w której
jesteśmy zmuszeni kilkakrotnie płacić za treści – najpierw w formie podatków, a
następnie przy ladzie w księgarni.
Mając to na uwadze należy zapytać: czy ważniejszy
jest rozwój społeczny i umożliwienie ludziom (zwłaszcza nieuprzywilejowanym)
dostępu do edukacji, czy interes wydawnictw, które i tak utrzymują się z budżetu
państwa? Dopóki w Polsce nie wprowadzi się spójnej polityki Otwartego Dostępu
musimy polegać na nieautoryzowanych, ale (to należy podkreślać na każdym
kroku!) legalnych źródłach wiedzy i na jej nieformalnym obiegu – między innymi
dzięki kserokopiarkom.
Czekam na Wasze komentarze i wiadomości.
Do następnego! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz